Zobacz wideo: Zimowe atrakcje Bydgoszczy w sezonie 2021/2022
Jak opowiada nam Piotr Kurek, rzecznik ProNatury w Bydgoszczy, ideę adopcji psiaków z bydgoskiego Schroniska dla Zwierząt zapoczątkował w 2017 r. Konrad Mikołajski, prezes spółki. Wtedy kochających właścicieli znalazła Odessa. Celem jest podarowanie nowego domu czworonogom, które mają mniejszą szansę na adopcję - z racji na swój wiek.
- Adopcja zwierzaków ze schroniska to temat bliski nam już od kilku lat. Chcemy działać w myśl zasady, że ekologia to nie tylko szumne kampanie, duże głośnie akcje, ale też i proste gesty. Takie jak przygarnięcie pod swój dach nowego członka rodziny - podkreśla Konrad Mikołajski.
Zenek z bydgoskiego schroniska znalazł nowy dom
Jak dodaje rzecznik ProNatury, największą szansę na adopcję najczęściej mają szczeniaki, pod spojrzeniem których "rozpłynie się" każdy. O tych starszych często się zapomina.
- Rodziny często boją się przygarnąć starszego psa, dlatego że mają już one swoje nawyki. Zastanawiają się, czy taki zwierzak odnajdzie się w nowym otoczeniu. A on przecież też potrzebuje miłości - mówi Piotr Kurek.
Dotychczas ProNatura zaadoptowała około dziewięciu czworonogów. Każdy z nich ma przygotowane warunki bytowe - ocieplone budy, wybiegi. Na co dzień mieszkają w biurach, także na terenie PSZOK-ów. W ostatnim tygodniu dołączył do nich Zenek.
- Apelujemy do wszystkich większych firm, żeby odważyły się na podobny gest. To naprawdę nie jest duży problem, by zbudować kojec, wydać parę złotych na to, by zapewnić psu odpowiednie warunki - podkreśla Piotr Kurek.
Szelka i Pestka - zgrany duet adopciaków
Idea adopcji nie jest obca wielu bydgoszczanom, także tym znanym. Jedną z osób, która postanowiła dać zwierzakom ze schroniska nowy dom, jest wiceprezydent Bydgoszczy Michał Sztybel. Jak mówi, owczarek niemiecki Szelka i kot Pestka są wśród domowników od dwóch lat.
- Względem siebie zwierzaki zachowują się jak rodzeństwo i obie nie opuszczają domowników na krok. Obie odwdzięczają się miłością za to, że dostały inne życie. Obie też uwielbiają długie spacery, ale mają swoje stałe trasy i rytm dnia. Przygarnięcie ich było jedną z ważniejszych i lepszych decyzji w życiu - opowiada Michał Sztybel.
Z kolei kot, którego przygarnął pod swój dach prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, po prostu pewnego dnia przyszedł i już został wśród domowników.
Porzucony na stacji, znalazł dom w Bydgoszczy
"Psy z kartonu" - tak w schronisku nazywano potocznie trzy szczeniaki, które w ciasnym kartonie zostały porzucone w 2017 roku na stacji benzynowej. Pixel - tak nazywa się jeden z nich - zamieszkał z rodziną Mirosława Kozłowicza, zastępcy prezydenta Bydgoszczy.
- Naszego rudzielca postanowiliśmy zaadoptować po obejrzeniu zdjęcia na portalu społecznościowym, na którym dyrektorka schroniska, Izabella Szolginia trzymała rodzeństwo na rękach - wspomina Mirosław Kozłowicz.
- Pixel okazał się bardzo wesołym psiakiem i wspaniałym kompanem dla wszystkich domowników. Jeździ z nami na wakacje, rozbawia gości i jest miłośnikiem wyjazdów wędkarskich, potrafiąc godzinami wypatrywać połowów. Od rana zaczepia nas do wspólnej zabawy, która polega na gonitwach po ogrodzie albo aportowaniu jego zabawek - opowiada wiceprezydent Mirosław Kozłowicz. - Nazywamy go też psem „poduszkowym", bo uwielbia wylegiwać się na poduszkach, kocach i oczywiście w łóżku, do którego zakrada się zawsze, gdy tylko kładziemy się spać.
Ciepło i czułość na czterech łapach w bydgoskim teatrze
Nero trafił pod dach Wojciecha Farugi, dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy, 4,5 roku temu. Jak opowiada, kiedy zdecydował się zostać "psim tatą", jego serce skradł 5-miesięczny szczeniak.
- Od trzech miesięcy mieszkał w domu tymczasowym. Gdyby nikt go nie przygarnął, musiałby trafić do schroniska. Postanowiłem więc dać mu dom - wspomina Wojciech Faruga. - Należy pamiętać, że przygarnięcie takiego psiaka wiąże się z dużą odpowiedzialnością. Charakter psa ujawnia się w ciągu pierwszego roku. Wymaga więcej uważności, przeważnie są to psy z traumą. Takie, które kulą się ze strachu, kiedy ktoś w zabawie podniesie rękę. My pracowaliśmy z trenerką, co pomogło nam zbudować komunikację między nami.
Dziś Nero codziennie towarzyszy dyrektorowi Teatru Polskiego w Bydgoszczy w pracy. Jak podkreśla nasz rozmówca, jest jego partnerem w pracy i wynagradza stresy nagromadzone w ciągu dnia - kiedy można usiąść obok niego i najzwyczajniej w świecie się przytulić.
- Posiadanie takiego towarzysza jest bardzo ważne. Każda rzecz, którą robię jest dla niego najfantastyczniejsza, towarzyszy mi w pracy, jest w gabinecie, kiedy ktoś przychodzi na spotkanie. Można powiedzieć, że wszedł w symbiozę z tą teatralną rzeczywistością - mówi Wojciech Faruga.
