Mimo znacznego spadku bezrobocia, wciąż brakuje miejsc dla humanistów. Problemu ze znalezieniem zajęcia nie mają natomiast ślusarze, spawacze czy informatycy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 78529" sub="Podczas warsztatów w szkole, uczniowie zdobywają praktyczne umiejętności, które ostatnio są bardzo cenione przez pracodawców Fot. Dariusz Bloch">Czy szkoły nadążają za zmieniającymi się warunkami na rynku pracy?
- Branża gastronomiczna w kraju i za granicą potrzebuje wielu wykwalifikowanych pracowników. Od lat popularne są takie zawody jak hotelarz i kucharz. Cztery lata temu postanowiliśmy, po kilkuletniej przerwie, wrócić do kształcenia przyszłych kelnerów. Uruchomiliśmy też klasę uczącą w zawodzie technik organizacji usług gastronomicznych, która daje uniwersalne wykształcenie - mówi Danuta Gaczkowska, wicedyrektorka ds. zawodowych Zespołu Szkół Gastronomicznych.
- Przemysł się rozwija, po naszej szkole łatwo więc znaleźć pracę. Musimy się dostosowywać do zachodzących zmian. Technologie stoją na wyższym poziomie niż parę lat temu, większość urządzeń jest teraz skomputeryzowanych. Trzeba było zatem wprowadzić nowe kierunki kształcenia i programy nauczania - mówi Jan Chyliński, dyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych nr 2. Od jakiegoś czasu uczniowie tego technikum, zamiast w zawodzie specjalista obróbki skrawaniem, kształcą się na technologa programistę obrabiarek sterowanych komputerowo. Powodzeniem cieszy się też klasa o profilu automatyka przemysłowa. W szkole zawodowej uczą się z kolei poszukiwani ostatnio przez pracodawców przyszli tokarze, frezerzy, ślusarze i elektromechanicy.
<!** reklama>- Pracowałam już w hotelach w Grecji i w Irlandii. Ze znalezieniem pracy, jak dotąd, nie miałam problemu. Pracodawcy chwalą moje umiejętności. No i pensje są kilka razy wyższe niż w Polsce. Jeszcze nie wiem, czy zostanę na stałe za granicą, czy odłożę parę groszy i wrócę do Polski, by założyć własny biznes - mówi Angelika, która trzy lata temu skończyła technikum gastronomiczne.
- Propozycję pracy dostałem zaraz po technikum. Nie zdecydowałem się jednak, ponieważ musiałbym rozpocząć studia zaoczne i mniej czasu poświęcać na naukę. Rodzice przekonali mnie, że na pracę będę miał jeszcze czas i że nie powinienem rezygnować ze studiowania dziennie, a po zdobyciu tytułu inżyniera czy magistra możliwości będzie o wiele więcej - mówi tegoroczny absolwent Zespołu Szkół Elektronicznych.
- Problemem w naszej szkole nie jest brak chętnych do nauki, tych co roku jest wielu. Coraz mniej fachowców chce jednak uczyć zawodu. - Osoby, które skończyły politechnikę, wolą pracować w wielkich korporacjach lub wyjeżdżają za granicę. Ich zarobki sięgają kilku lub kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Jaki absolwent technicznej uczelni będzie chciał pracować w szkole jako stażysta za 900 złotych na rękę? Z pomocą nam przyszli emerytowani nauczyciele, którzy w ten sposób mogą sobie dorobić parę groszy. Podania o pracę składają również niektórzy absolwenci prywatnych uczelni, kształcących na kierunku informatyka. Zwykle jednak po rozmowie kwalifikacyjnej, okazuje się, że ich wiedza jest zbyt mała, by nauczać w naszej szkole - mówi Wojciech Roman, dyrektor „elektronika”.