Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

60 minut, które ratuje ludzkie życie. Tu liczy się szybkie rozpoznanie zawału serca

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
W „Bizielu” Zespół Kardiologii Inwazyjnej pracuje 24 godziny na dobę. Na zdjęciu od lewej: lek. Gabriel Bielawski, dr nauk med. Wojciech Balak, prof. Władysław Sinkiewicz, Mateusz Żybowski i  Beata Sikorska-Mandziak
W „Bizielu” Zespół Kardiologii Inwazyjnej pracuje 24 godziny na dobę. Na zdjęciu od lewej: lek. Gabriel Bielawski, dr nauk med. Wojciech Balak, prof. Władysław Sinkiewicz, Mateusz Żybowski i Beata Sikorska-Mandziak Tomasz Czachorowski
- Pacjent ma zawał serca, bądźcie w gotowości - taki sygnał ekipy medycznej karetki pogotowia stawia natychmiast na nogi Zespół Kardiologii Inwazyjnej, który w Szpitalu Uniwersyteckim numer 2 im. Biziela w Bydgoszczy, pełni całodobowy dyżur.

[break]
Pawilon na terenie szpitala Biziela. To tu w Pracowni Angiografii i Hemodynamiki ratuje się ludzi, którzy walczą o życie. Karetka pogotowia podjeżdża pod specjalnie wybudowany wjazd. Kierowca nawet nie musi wysiadać z ambulansu. Naciska przycisk i automatycznie otwiera się brama. Tam krótkim korytarzem pacjent wjeżdża bezpośrednio na salę operacyjną. Pięć minut później do akcji wkraczają lekarze: między innymi, dr nauk med. Wojciech Balak, lekarz Gabriel Bielawski, technik elektroradiolog Mateusz Żybowski i pielęgniarka kardiologiczna Beata Sikorska-Mandziak.

Rozpoznać ból zawałowy

W dużej sali wyposażonej w specjalistyczny sprzęt, w oczy rzuca się wielkie urządzenie. - To angiograf, czyli aparat rentgenowski do wykonywania zabiegów wewnątrznaczyniowych - tłumaczy dr nauk med. Wojciech Balak, kierownik pracowni. - Pierwsze takie urządzenie mieliśmy w naszym szpitalu w 2006 roku, ale służyło wielu celom. To, którym dysponujemy teraz w naszej sali operacyjnej, jest przeznaczone wyłącznie do ratowania pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym w trybie pilnym. Nowa pracownia działa od stycznia ubiegłego roku, ale na brak pracy nie narzekamy. Bo chorych wciąż przybywa.

PRZECZYTAJ:Tylko bez żartów! [DZIEŃ DOBRY]

- Ostatnio w nocy mieliśmy aż cztery wezwania - informuje Mateusz Żybowski. - To byli pacjenci z rozpoznanym zawałem serca lub podejrzeniem zawału. Na szczęście, szybko do nas trafili i udało się ich uratować - dodaje.

W Polsce około miliona osób cierpi na chorobę wieńcową.

- W leczeniu ostrych zespołów wieńcowych najważniejsze jest pierwszych 60 minut - mówi prof. dr hab. nauk med. Władysław Sinkiewicz, kierownik Katedry Kardiologii w szpitalu Biziela. - To, czy pacjent przeżyje, wcale nie zależy tylko od umiejętności lekarzy czy wyposażenia pracowni w specjalistyczny sprzęt. Liczy się szybkie rozpoznanie zawału serca. A z tym pacjenci mają wielki kłopot, bo nie umieją rozpoznawać bólu zawałowego.

Liczy się każda minuta

- Jeżeli odczuwamy silny ból mostkowy trwający powyżej 20 minut, a objawy nie ustępują po podaniu nitrogliceryny, to należy podejrzewać, że mamy zawał serca - mówi prof. Władysław Sinkiewicz. - Są pacjenci, którzy dopiero po upływie doby, wzywają pomoc. To bardzo ryzykowne zachowanie, bo 1/3 z nich umiera przed podjęciem leczenia szpitalnego - W warunkach domowych można już przed przybyciem pogotowia podać rozpuszczalną aspirynę, która zmniejsza krzepliwość krwi. W takiej sytuacji należy natychmiast zadzwonić po pogotowie, bo tu nie ma żartów. Podanie przez zespół karetki morfiny uśmierzy ból w klatce piersiowej, zanim pacjent trafi pod naszą opiekę. Najgorzej, gdy dochodzi do migotania komór przed dotarciem do szpitala. Właśnie mamy na oddziale pacjenta, który był w już stanie śmierci klinicznej. Przeżył tylko dlatego, że znalazł się w rękach zespołu ratowników, którzy użyli defibrylatora, by go uratować. Świadomość pacjentów na temat bólu zawałowego jest wciąż bardzo niska. W tej kwestii przydałaby się społeczeństwu odpowiednia kampania edukacyjna w telewizji, by zasięg informacji był jak największy. Jeżeli w szybkim czasie pacjent z zawałem serca zostanie poddany zabiegowi otwarcia tętnicy, może wyjść z tego z nieuszkodzonym sercem. Należy pamiętać, że już po 20 minutach bólu zawałowego, dochodzi do martwicy i uszkodzenia serca, co kończy się później niewydolnością serca.

Niestety, pacjenci nie umieją rozpoznać bólu zawałowego i zdarza się, że wzywają pomoc za późno. - prof. Władysław Sinkiewicz

Jak dochodzi do zawału serca? - W blaszce miażdżycowej tętnicy toczy się proces zapalny. W stanach ostrych blaszka pęka, a to pociąga za sobą kaskadę tworzenia i narastania skrzepliny, która zatyka tętnicę i zamyka dopływ krwi do mięśnia sercowego. Jeśli taka skrzeplina zamyka dużą tętnicę, to obszar zawału, czyli martwicy mięśnia może być znaczny - tłumaczy prof. Władysław Sinkiewicz. - Stąd jest tak ważne, aby pacjent jak najszybciej trafił w nasze ręce. Liczy się dosłownie każda minuta, bo tu gra idzie o życie. Kiedy 45 lat temu rozpoczynałem swoją pracę zawodową, umieralność pacjentów była bardzo wysoka. Nie było kardiologii inwazyjnej, a nawet monitorów i defibrylatorów. W kardiologii dokonał się wręcz rewolucyjny postęp poprzez zastosowanie postępowania inwazyjnego, które w sposób drastyczny zmniejszyło śmiertelność.

Na bakier z profilaktyką

Choć system zapewniający chorym szybki dostęp do leczenia sprawia, że znacznie mniej osób umiera z powodu zawału serca, to w dalszym ciągu choroba wieńcowa ma charakter epidemii. Dlaczego? - Bo nie przestrzegamy podstawowych zasad profilaktyki - mówi prof. Władysław Sinkiewicz. - Jeżeli kobieta w wieku 40-50 lat ma zawał, to na sto procent pali papierosy. Poza tym, nie kontrolujemy i nie leczymy skutecznie hipercholesterolemii, pomimo tanich i doskonałych leków. Zawałom sprzyja też nieleczone skutecznie nadciśnienie tętnicze, a także otyłość, brak aktywności fizycznej i niezdrowa dieta. Tak naprawdę, to w większości, czy dopadnie nas zawał, w znacznej mierze zależy od nas samych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!