Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

60 groszy na mieszkańca można wydać na wyborczą kampanię prezydencką

Sławomir Bobbe
Sławomir Bobbe
W wyborach mają się liczyć nie pieniądze, a osobiste zaangażowanie kandydatów. Często sprowadza się ono do obecności na... plakacie
W wyborach mają się liczyć nie pieniądze, a osobiste zaangażowanie kandydatów. Często sprowadza się ono do obecności na... plakacie Tomasz Czachorowski
Wiadomo, ile pieniędzy będą mogły wydać komitety wyborcze na swoją kampanię. - Ale i tak najważniejsza jest kampania bezpośrednia - mówią działacze.

111 tysięcy 600 złotych będą mogły wydać komitety wyborcze, które wystawią swoich kandydatów w wyborach do Rady Miasta Bydgoszczy. Do tego dochodzi 201 tysięcy 609 złotych limitu na kampanię prezydencką. Nie licząc wyborów do samorządu województwa, organizacje i partie rzucić będą więc mogły na kampanię ponad 300 tysięcy złotych. Większość pieniędzy trafi do firm reklamowych, mediów i do Internetu.
[break]

- Kwotę możliwą do wydania na kampanię ustala się mnożąc kwotę bazową - w wypadku Bydgoszczy to 3600 złotych przypadające na 1 mandat (w Bydgoszczy będzie do wzięcia 31 mandatów, bo tylu mamy radnych miejskich) - przez liczbę okręgów, w których uda się komitetowi zarejestrować listy i liczbę mandatów w takim okręgu - wyjaśnia Adam Dyla, dyrektor bydgoskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Natomiast w wyborach prezydenckich do wyliczania limitu bierze się liczbę mieszkańców miasta (stan na 31 grudnia 2013) i mnoży przez 60 groszy.

Limity połączone

Oba limity można połączyć i to komitet decyduje, czy więcej wyda na kampanię prezydencką, czy kampanię do rady gminy. Ważne z punktu widzenia przepisów, by tego łącznego limitu nie przekroczyć.

- Myślę, że to kwota wystarczająca do zrobienia dobrej kampanii, nie wiem nawet, czy wykorzystalibyśmy cały limit. W tym roku będzie łatwiej, bowiem nośniki reklamy zewnętrznej są tańsze, spadły też ceny reklam w radiu, telewizji i prasie. Sądzę też, że mamy już dojrzałe społeczeństwo i wyborców i bez względu na to, czy ktoś rzuci dziesiątki tysięcy złotych na kampanię, czy nie i tak ludzie głosować będą na kandydatów, którzy w kampanię angażują się osobiście i dadzą się poznać ludziom nie tylko z plakatów wyborczych - uważa Jakub Mikołajczak, radny PO i wielokrotny członek sztabów wyborczych tej partii.

Wbrew pozorom jednak utrzymanie się w limitach nie jest takie proste. Na listach często znajdują się kandydaci, którzy niekoniecznie godzą się z wewnętrznym limitem nałożonym przez komitet. Wiadomo bowiem, że większy limit przyznaje się jedynkom czy dwójkom na listach, bo to one mają być lokomotywami ugrupowania i walczyć - także medialnie - z innymi jedynkami. Jeśli na dalszych miejscach znajdzie się kandydat, który jest ambitny, może nie pogodzić się ze swoją rolą i mniejszym, wewnętrznym limitem. A to już ogromny problem dla pełnomocnika finansowego komitetu, który odpowiada za dyscyplinę finansową. I to odpowiada własnym majątkiem.

Po wyborach się okaże

- Po wyborach pełnomocnik składa sprawozdanie finansowe. Po analizie, jeśli są do tego przesłanki, można odrzucić takie sprawozdanie - mówi Adam Dyla.

A za przekroczenie limitów grozi odpowiedzialność karna w postaci grzywny, która sięgnąć może nawet 100 tysięcy złotych. Nic więc dziwnego, że komitety bronią się przed niezdyscyplinowanymi kandydatami, każąc im wypełniać oświadczenia, że będą działać w zgodzie z wewnętrznymi limitami na kampanię, a za ich przekroczenie biorą osobistą odpowiedzialność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!