https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

44 procent Polaków nie widzi sensu w zakupie ubezpieczenia podróżnego

Wyjeżdżasz na wakacje za granicę? Musisz się ubezpieczyć, bo gdy tam, odpukać, zachorujesz lub ulegniesz wypadkowi, słono za to zapłacisz. Na co starcza ubezpieczenie z biura podróży? Co to jest EKUZ?

Pani Marta wyleciała w piątek z lotniska w Bydgoszczy na tydzień do Bułgarii. Zamierza spędzić krótkie, ale beztroskie wakacje. Nie zadała sobie jednak trudu, by pomyśleć o konsekwencjach, jakie mogą mieć nieprzewidziane zdarzenia na urlopie. Od dolegliwości fizycznych po – równie bolesne – finansowe…
Z badań przeprowadzonych na zlecenie firm ubezpieczeniowych wynika, że aż 44 procent Polaków nie widzi sensu w zakupie ubezpieczenia podróżnego, a co 10 uważa, że wystarczy to, które (obowiązkowo) zawarte jest w ramach wykupionej w biurze podróży wycieczki.

Co w swojej polisie znalazłaby pani Marta? Jej biuro wyposażyło ją w najprostszy zakres ubezpieczenia, określany tam mianem „Simple”. Z jej umowy wynika, że zapłaciła za nie 20 zł, a suma ubezpieczenia wynosi 15 tys. euro. Na co można je będzie wydać? Na niewiele. Teoretycznie na leczenie, transport medyczny i repatriację (przywóz do kraju). „Teoretycznie”, bo umowa obwarowana jest wieloma zastrzeżeniami, o których za chwilę. Do tego można oczekiwać (śladowego) zwrotu kosztu następstw nieszczęśliwego wypadku (3 tys. zł przy trwałym uszczerbku na zdrowiu lub 1,5 tys. w razie śmierci). I już. Czego pozbawiona jest ta umowa, zrozumiemy, gdy zapoznamy się z zakresem ubezpieczenia Complex (z tego samego biura), kosztującym dodatkowe 20 zł. Tam na leczenie, transport i repatriację możemy wydać już 50 tys. euro. Do 2,5 tys. euro ubezpieczyciel pokryje koszty osoby towarzyszącej nam (której pobyt z nami w razie choroby będzie konieczny).

Ubezpieczenie NNW to już 40 tys. zł w razie trwałego uszczerbku na zdrowiu, a 20 tys. zł w razie śmierci. Dodatkowo możemy liczyć na zwrot do tysiąca zł, gdy utracimy bagaż, a do 5 tys. zł kosztów przerwanej podróży. Tu też pojawi się cenne ubezpieczenie, gdy to my wyrządzimy komuś krzywdę - odpowiedzialność cywilna. W Complex możemy być z niej zwolnieni do 300 tys. zł (szkody na osobie) lub 150 tys. zł (szkody w mieniu). Jeśli zaś dopłacimy do kolejnej składki, Complex Plus, zyskamy spokój, że na przeszkodzie w wypłacie ubezpieczenia nie stanie nam dochodzenie ubezpieczyciela, które wykaże, że przed nagłym pogorszeniem zdrowia na egzotycznym urlopie leczyliśmy przewlekłą chorobę, która ten kryzys poprzedziła…

Nie zapomnij o nadciśnieniu

Tu bowiem czai się haczyk. Pani Marta nie przeczytała 12 stron warunków ubezpieczenia w swoim biurze. Jak niemal wszyscy klienci na całym świecie, podpisała jednak, że się z nimi zapoznała. Gdyby to zrobiła, dowiedziałaby się, że wyraziła zgodę na wgląd do swojej dokumentacji medycznej w kraju. I jeśli okaże się, że na plaży w Słonecznym Brzegu dopadnie ją udar, a w Polsce leczyła się z powodu nadciśnienia tętniczego, nici z wypłaty biedniutkiego i tak ubezpieczenia Simple. Akurat nad Morzem Czarnym koszty pobytu w szpitalu są wyjątkowo niskie (2 proc. najniższego wynagrodzenia w Bułgarii dziennie, a to około 15 zł). W Niemczech można zapłacić za dzień średnio równowartość 300 dolarów, a we Francji nawet 800. A to tylko pobyt, bez kosztów leczenia. Na ile więc starczyłoby pani Marcie 15 tys. euro?
Wspomniane 12 stron umowy to też nader pouczająca lektura, składająca się głównie ze spisu okoliczności wykluczających wypłatę świadczenia. Musielibyśmy zatem pamiętać, że mimo posiadanego ubezpieczenia bagażu, nie dostaniemy nic, jeśli zniknie nam on z namiotu lub bagażnika dachowego na samochodzie. Oczywiście, wszystko to można doubezpieczyć, ale na warunkach mniej korzystnych niż np. skuteczne pilnowanie bagażu. Podobnie rzecz ma się z oc. W droższych wariantach świadczenia możemy liczyć na pomoc prawną i reprezentowanie nas przed zagranicznym sądem, jeśli naruszymy coś lub kogoś. Zapomnijmy jednak i o tym, jeśli szkoda powstanie, podczas, np., jazdy samochodem (osobne ubezpieczenie) lub jeśli spowoduje ją nasz zwierzak. Warunki ubezpieczenia bardzo szczegółowo definiują praktycznie każdą sytuację, z którą możemy się na wakacjach spotkać i niemal przed każdą sytuacją zabezpieczają… ubezpieczyciela. Miłośników czynnego wypoczynku musi otrzeźwić informacja, że za sporty wysokiego ryzyka uznane będą nie tylko nurkowanie z użyciem aparatów oddechowych czy popularny rafting, ale też jazda na skuterze wodnym czy na znanym każdemu plażowiczowi nawet z polskiego wybrzeża „bananie” ciągniętym za motorówką. Pieniędzy ze standardowych ubezpieczeń nie będzie, jeśli coś stanie nam się podczas działań wojennych (przestroga dla turystów wybierających kierunki arabskie), aktów terrorystycznych, strajków i pandemii. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie pomoże nam, jeśli na wakacjach podejmiemy próbę samobójczą lub dokonamy samookaleczenia.

Tylko postawią na nogi

Z pewnością jednak, jak pokazują liczne przykłady, najczęstszymi (obok wypadków podczas uprawiania sportów) powodami udzielania pomocy medycznej są kontuzje - także za kierownicą - po spożyciu alkoholu, narkotyków czy leków psychotropowych. I tu oczywiście, nie ma co liczyć na zwrot kosztów leczenia. Pamiętać jednak należy, że zawsze i wszędzie, w zasadnych przypadkach, ubezpieczyciel pokryje tylko te zabiegi i świadczenia medyczne, które są niezbędne, by turysta był w stanie wrócić do kraju i tu kontynuować leczenie.

Wracając do urlopu pani Marty w Słonecznym Brzegu. Jeśli nie spotka jej żaden kataklizm, ale jednak będzie musiała skorzystać z pomocy lekarza (bo, np. mocno przeziębiła się przez hotelową klimatyzację), może wybrać go z listy pięciu ośrodków w tym kurorcie, z którym reprezentujące jej biuro podróży towarzystwo ubezpieczeniowe podpisało stosowną umowę. Nie może jej jednak zaskoczyć, że nawet wtedy musi wnieść tzw. wkład własny (równowartość 100 zł). Gdyby zdecydowała się na innych medyków, za wszystko (także lekarstwa) musi na miejscu zapłacić sama, pieczołowicie pozbierać wszystkie paragony i rachunki - a po powrocie, w ciągu 7 dni, wystąpić o zwrot tych pieniędzy (minus 100 zł). Na szczęście jednak, pani Marta jeszcze przed wyjazdem zadbała o EKUZ (patrz ramka), co obala postawioną na początku tezę, że nasza krajanka do wakacji podeszła bezrefleksyjnie...

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jolanta
Popieram
dziewczyny polecam agencję na stronie mdu-unilink.pl Super obsługa i dobre ceny z racji że działają mobilnie
K
Kijanka
Dziwię się komuś kto tak beztrosko podchodzi do swojego bezpieczeństwa. Ludzie są niepoważni. Zawsze ubezpieczamy się dodatkowo z mężem jak wyjeżdzamy gdzieś. Nie bierzemy w biurze podróży bo to jakaś beznadziejna opcja się czasem okazuje. W tym roku byliśmy w czerwcu na wakacjach i jeszcze jedziemy we wrześniu. Mąż wynalazł w avivie taką opcję, że na rok cały można się ubezpieczyć. jak ktoś dużo jeździ to idealne rozwiązanie. Na Woli mają placówkę na Bema 60a.
k
krekor
Trochę bez sensu. U nas nawet przez sieć komórkową możemy się ubezpieczyć SMS-em u jednego z TU. Podstawowe rzeczy - koszty leczenia i assistance zabezpieczone. Człowiek spokojniejszy, a opłata symboliczna.
b
bydgoszczak
Ja niedawno wykupilem lot Rynairem do Londynu z Bydgoszczy razem z tym tzw. " ubezpieczeniem" za 90 PLN- musialem lot z powodu choroby przłożyc i nie dostalem ani centa - musialem wykupic sobie calkiem nowy bilet. To smiech na sali- ludzie nie wykupujcie- do Rynaira nie idzie sie wogle dodzwonić, te " kompanie ubezpieczycieli" sa takze nieuchwytne. Skandal i sprawa dla Urzedu Ochrony Konsumentow przed Irlandzkimi Zlodziejami Lotniczymi!!!!
m
mmx
Problem jest w slownosci -- zamiast oprzec sie na uczciwosci, firmy od dawna zeruja na szukaniu frajerow i kombinuja jakby tu oszukac klienta. Dlatego placac wiecej czesciej mamy poczucie, ze zostaniemy oszukani tak czy inaczej, tylko na wieksza skale.

Poza tym, czy klient ma trawic zycie na czytanie epopei prawnikow -- durny regulamin op.tel. to kilkanascie stron. To samo z ubezp. samochodu, domu, rachunkiem bankowym, itd.

Jak najdrobniejszy druczek, tona zastrzezen, a i tak koniec koncow, na rehabilitacje zapisy od 2016 bo sie wyczerpaly limity NFZ.

Po co wiec placic wiecej za uczestnictwo w tym przekrecie?
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski