Złodzieje wynoszą rowery z klatek schodowych, piwnic, balkonów, kradną z ulicznych stojaków. Zdaniem samych rowerzystów, najczęściej ich pojazdy giną właśnie z piwnic i klatek schodowych.
Do usunięcia ewentualnych zabezpieczeń wystarczy sekator bądź niewielka piłka. Przecięcie na przykład stalowej linki zajmuje „fachowcowi” niewiele ponad minutę. - Nie jest to kwestia grubości linki, ale użycia odpowiedniego narzędzia - mówi Daniel, któremu w ubiegłym roku skradziono rower wart około 3 tysięcy złotych. - Miałem zamontowanego u-locka. Zostawiłem rower w stojaku przed sklepem. Nie było mnie jakieś 5-7 minut, kiedy wróciłem, nie było po nim śladu. Do dzisiaj go zresztą nie odzyskałem.
PRZECZYTAJ:Złodzieje kradną rowery z piwnic, ale i z klatek schodowych, balkonów...
Jak twierdzą rowerzyści, nie ma stuprocentowego zabezpieczenia jednośladu przed kradzieżą. Chociaż czasami skuteczne są proste rozwiązania. - Za kilkanaście złotych kupiłem alarm, który reaguje na ruch. Taki niewielki gadżet, ale daje sygnał o sile 110 decybeli. Złodziej go nie wymontuje bez ruszania roweru, a jak ruszy, to on wyje. Rower w każdym razie mam pod kontrolą - wyjaśnia pan Jarek.