Krewni pokazali Polce, mieszkającej od lat w Australii Bydgoszcz i Toruń. Już z antypodów kobieta napisała: „Piękna ta stara część Bydgoszczy” i dołączyła pamiątkowe zdjęcia. Zrobiła je na toruńskiej starówce... Dla turystki z rozległej Australii 30 minut jazdy autem od jednych zabytków do drugich było chwilą. Zobaczyła jedno miasto, choć widziała dwa.
<!** Image 2 align=right alt="Image 43050" sub="Ponad 1500000 turystów zawitało w ubiegłym roku do Torunia. Trzeba szukać coraz ciekawszych form promocji miasta, by przyciągnąć następnych. Sam Mikołaj Kopernik czy Brama Mostowa sprawy nie załatwią. ">Mieszkającym w grodzie Kopernika wydaje się, że ich miasto jest znane, bo urodził się tutaj słynny astronom. Jego pomnik to najbardziej rozpoznawalny symbol miasta. Problem w tym, że ta wiedza często nie wykracza poza róg ratusza, przy którym postument stoi.
Zapomniane żaby
- Moim kolegom zamującym się kulturą musiałam wyjaśniać, dlaczego statuetki żab są nagrodami na „Camerimage”. Myśleli, że to nazwa jakiegoś elementu kamery czy oświetlenia - śmieje się Anna Pawłowska, dziennikarka „Dziennika Łódzkiego”, do niedawna pracująca w naszej gazecie. Słynny festiwal operatorów filmowych przed laty powędrował z Torunia do Łodzi. Jego symbolem są żaby zdobiące fontannę Flisaka, stojącą kilkanaście metrów od pomnika Kopernika. Sam Flisak to znak toruńskiego Festiwalu Muzyki i Sztuki Krajów Bałtyckich „Probaltica”. Rzecz jednak nie w toruńskich żabach, o których w Łodzi nic nie wiedzą, ale w tym, że „Camerimage” opuścił Toruń, a impreza ta z roku na rok staje się coraz bardziej znana w świecie i mogłaby być „okrętem flagowym promocji Torunia”.
Lokomotywy kulturalne
- Żal każdej dobrej imprezy - przyznaje Grzegorz Grabowski, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego w Toruniu. - Lepiej jest jednak, aby nie tylko jedna impreza promowała miasto. Chcemy mieć kilka lokomotyw kulturalnych.
Wydarzenia kulturalne mogą stać się darmową reklamą miasta. Toruń postanowił ubiegać się o miano „Europejskiej Stolicy Kultury” w 2012 r. (chce tego także Łódź). Jak pokazuje przykład Krakowa, który był taką stolicą 6 lat temu, jest to świetna forma zaprezentowania miasta na międzynarodowym forum.
Wrocławski wzór
Nie jest jednak ze znajomością Torunia wśród Polaków tak źle. Dwa lata temy tygodnik „Polityka” umieścił go wśród 10 najbardziej atrakcyjnych miast dla zwiedzających. W 2005 r. przeprowadzono badania ruchu turystycznego, które upewniły decydentów, że jest dobrze. Tyle tylko, że pytano tych, którzy odwiedzili miasto, a nie tych, którzy w nim nie byli, a mogli.
W ub.r. Toruń przyjął prawie maksimum turystów, którzy mogą przewinąć się przez miasto. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji nie ma co silniej się promować. To błędne myślenie, specjaliści od PR zwracają uwagę jak ważne jest utrwalanie wizerunku i przyciąganie nowych ludzi, bo większość turystów przyjeżdża tylko raz. Jeżeli baza hotelowa jest za mała, to trzeba szukać rozwiązań, np. oferować noclegi w Bydgoszczy czy Ciechocinku.
<!** reklama left>Opowiastka o Polce z Australii, która nie dostrzegła, że przejechała z Bydgoszczy do Torunia, pokazuje, że propozycja Piotra Całbeckiego, marszałka Kujawsko-Pomorskiego, zmierzająca do tego, by oba miasta promowały się wspólnie, ma sens. Tylko czy potrzeba do tego agencji PR, którą marszałek chce wynająć? W ostatnich latach wzorem promocji dla polskich miast stał się Wrocław. Zrezygnował z zachwalania atrakcji turystycznych i promuje się po prostu jako dobre miejsce do życia. Najgłośniejszym echem odbiła się akcja „Wracajcie”. Była skierowana do Polaków, którzy wyemigrowali do Wielkiej Brytanii. Pomysł dostrzegła telewizja BBC, która zrealizowała o Wrocławiu program. W Polsce rozpoczęła się dyskusja na temat współczesnej emigracji, co sprawiło, że kampania promocyjna wywołała odzew społeczny. - Odnieśliśmy sukces, złamaliśmy obowiązujące w promocji schematy. Inne miasta zaczęły iść w nasze ślady. Wszystkie akcje były pomysłem prezydenta Dutkiewicza. Nam agencja PR nie była potrzebna - mówi Marcin Garncarz, rzecznik prasowy wrocławskiego magistratu.
Sceptycznie do wynajmu agencji PR podchodzi również Andrzej Szmak, dyrektor wydziału informacji, promocji i turystyki w toruńskim magistracie. Jego zdaniem, wspólne działania promocyjne Bydgoszczy i Torunia warte są rozważenia: - Dystansowałbym się jednak od wynajmowania agencji PR - mówi. - Można sięgać po pomoc w szczególnych przypadkach, np. przy kręceniu filmów reklamowych.
Promować się można na różne sposoby, ale pozostaje kwestia pieniędzy. W takich miastach jak Wrocław, Poznań czy Gdańsk zorganizowanie imprezy o budżecie miliona złotych nie jest problemem. W Toruniu barierą jest już kwota stu tysięcy złotych. Telewizja, która jest najlepszym nośnikiem reklamowym, lubi pokazywać tylko duże imprezy. Miastom takim jak Toruń pozostaje zatem szukać innych metod. Ciekawy był pomysł dyrektora Szmaka - wiklinowy pomnik łabędzia po wykryciu epidemii ptasiej grypy. Pokazały to wszystkie telewizje, Toruń miał darmową reklamę.
Koszty sprawiają, że w promocji międzynarodowej też trzeba sięgać po inne metody. Jedną z nich jest nawiązywanie kontaktów partnerskich z zagranicznymi miastami. Toruń zawarł 7 takich sojuszy. Prowadzi rozmowy z 3 następnymi miastami, w tym z chińskim Guilin. Podczas swojego czwartego pobytu w Toruniu Stan Pająk, były burmistrz angielskiego Swindon (miasta partnerskiego Torunia), który wpadł tutaj z grupą mieszkańców całkowicie prywatnie, opowiadał: - Coraz więcej Polaków przyjeżdża do Swindon. Ostatnio w lokalnym pubie spotkałem barmanki z Polski. I już wiedziałem, że mogę powiedzieć po polsku: „Dwa piwa poproszę”.
Sława gorzko-słodka
Wydział Informacji, Promocji i Turystyki UM wylicza swoje działania promocyjne w miastach partnerskich, m.in.: systematyczne przekazywanie materiałów promocyjnych, udział gości z tych miast w ważnych dla Torunia wydarzeniach, wizyty mieszkańców z miast partnerskich organizowane przy współudziale miasta, wizyta przedstawicieli biur podróży i dziennikarzy z Getyngi, wykorzystywanie możliwości promocyjnych, np. prezentacja Torunia na lotnisku w Filadelfii.
<!** Image 3 align=middle alt="Image 43050" sub="Przyglądanie się pracy plastyka odnawiającego plan miasta też może stać się ciekawostką turystyczną. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie i kiedy. ">Niewątpliwy wpływ na promocję miasta ma ojciec Tadeusz Rydzyk. Dzięki Radiu Maryja Toruń znany jest nie tylko w Polsce. Czasami jednak ta popularność jest gorzka i nie równoważy jej słodki smak słynnych toruńskich pierników.
Lotnisko a metropolia
W zwiększeniu liczby turystów pomogłoby Toruniowi lotnisko. - Popatrzmy na Kraków. Wielu gości z Ameryki dotarło tam, bo jest lotnisko w Balicach - mówi prof. Daniela Szymańska z Instytutu Geografii UMK. Rzeczywiście, w ub.r. pod Wawel „przyleciało” 360 tys. turystów z USA. Tymczasem Toruń odwiedzają głównie Niemcy, trochę Francuzów, Włochów, Hiszpanów i Brytyjczyków. Te informacje docierają do toruńskich decydentów - chcieliby, aby ewentualne lotnisko w Toruniu stało się zapasowym lądowiskiem dla tego w Bydgoszczy. Mówi się również o wykupie przez Toruń akcji bydgoskiego lotniska, co związałoby miasta mające być metropolią.
