Pływające ciało zauważyła blisko brzegu przypadkowa osoba. Było zaczepione o konar drzewa. Powiadomiono policję.
O sprawie pisaliśmy m.in. TUTAJ
- Wstępna ocenia biegłego medyka nie wskazuje na to, aby do śmierci tego 24-latka ktoś się przyczynił – mówi Wojciech Chrostowski z toruńskiej policji. - Przy zwłokach znaleziono dokumenty i przedmioty, które ten zaginiony miał przy sobie w dniu, w którym słuch o nim zaginął.
Rodzinie udało się ustalić, że w sobotę 25 marca Kamil umówił się z kolegą na nocne wyjście do klubu za pośrednictwem portalu społecznościowego. Mieli się spotkać o północy pod pomnikiem Kopernika. Kolega jednak w umówione miejsce nie dotarł. Kamil poszedł więc do klubu „Gondola”, gdzie bawił się z nowo poznaną dziewczyną. Kiedy ta około godz. 2 w nocy chciała iść do domu, okazało się, że chłopaka nie ma już w klubie.
Zobacz także: Trop urywa się na punkcie widokowym
W międzyczasie miało dojść do drobnej scysji pomiędzy 24-latkiem a innym mężczyzną.
Policjanci po analizie monitoringu ustalili, że Kamil skierował się w stronę Wisły. Ustalenia funkcjonariuszy świadczyły o tym, że zaginiony ostatni raz był widziany na tarasie widokowym nad Wisłą przy Bulwarze Filadelfijskim, na wysokości ul. Mostowej w niedzielę 26 marca około godziny 1.
Policjanci będą starali się ustalić, dlaczego jego ciało znalazło się w rzece.
