Pociągi z wielu tras zniknęły już kilkadziesiąt lat temu. Na przejazdach pozostały jednak znaki „stop”, które utrudniają ruch pojazdów i znieczulają kierowców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 65215" sub="Kierowcy skręcający z Warszawskiej w prawo, w Zygmunta Augusta, muszą się zatrzymywać przed „stopem”, chociaż nikomu nie ustępują pierwszeństwa / Fot. Dariusz Bloch">Urzędnicy wspólnie z kolejarzami ruszyli na przegląd znaków drogowych na przejazdach.
- Chcemy dostosować oznakowanie do drogowej i kolejowej rzeczywistości - mówi dyrektor Departamentu Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego, Tomasz Moraczewski. - Znikną więc znaki „Stop” i inne informujące o niebezpieczeństwie związanym z przejeżdżającymi pociągami, które pozostawiono przed przejazdami na od dawna nieczynnych liniach. Teraz spełniają one fatalną rolę. Znieczulają kierowców na komunikaty. Osoba regularnie mijająca zapomniane „stopy” ma tendencję do lekceważenia takich znaków nawet, gdy informują o realnym zagrożeniu. Skutki bywają tragiczne – dodaje dyrektor.
Tam, gdzie będzie to konieczne, ustawione zostaną nowe znaki. Sprawdzone mają być wszystkie drogi.
<!** reklama>– Choć jako regionalny samorząd administrujemy tylko drogami wojewódzkimi, czujemy się odpowiedzialni za bezpieczeństwo na wszystkich drogach. Tym bardziej że od grudnia na tory w regionie wyjedzie znacznie więcej pociągów – mówi marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, Piotr Całbecki.
Partnerem Urzędu Marszałkowskiego jest kolejowa spółka PKP PLK. „Stopy”, mimo uwag kierowców, raczej nie znikną z trasy Bydgoszcz-Unisław-Toruń. Na razie nie jeżdżą tam pociągi, ale linia ma być „ożywiona” w pierwszej kolejności.
W Bydgoszczy nieaktualnych znaków „stop” na przejazdach praktycznie nie ma. Jednak kierowcy wciąż narzekają na oznakowania pojawiające się na niektórych ulicach, chociażby znak ustawiony na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej z Zygmunta Augusta.
- Wystarczyłoby zbudować trójkątną wysepkę - tłumaczy nasz Czytelnik. - Dzięki temu skręcając w Zygmunta Augusta w prawo nikt nie musiałby się zatrzymywać. Już teraz wielu kierowców nie respektuje znaku. Chociaż nie stwarzają żadnego zagrożenia, to jednak łamią przepisy, więc poluje na nich drogówka - narzeka kierowca.
Drogowcy apelują jeszcze o trochę cierpliwości.
- Już analizowaliśmy to rozwiązanie. W przyszłym roku, po otwarciu trasy WZ, chcemy zobaczyć, jak w tym miejscu rozłoży się ruch. Wtedy prawdopodobnie wprowadzimy zmiany - zapowiada Bogumił Grenz, rzecznik bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.