Były premier, prezes PiS Jarosław Kaczyński nie zgodził się z opinią, że NSZZ „Solidarność” jest narzędziem w rękach PiS.
<!** Image 2 align=right alt="Image 74855" sub="Działacze „Solidarności” twierdzą, że nie czas jeszcze na zdecydowane protesty /Fot. Dariusz Bloch">Odpowiedział w ten sposób na pytanie, czy to, że „S” przygotowuje się do ogólnopolskiego protestu, żądając podwyżek płac dla całej budżetówki, nie jest akcją polityczną wymierzoną w Platformę Obywatelską.
O takiej możliwości, powołując się na polityków Platformy, napisała w środę „Gazeta Wyborcza”.
Kaczyński powiedział na czwartkowej konferencji prasowej w Bielsku-Białej, że PiS jest w dobrych stosunkach z „Solidarnością”, nigdy tego nie ukrywano, ale to nie oznacza, że jest ona narzędziem tej partii.
Według niego, oczekiwania płacowe obywateli wynikają z obietnic wyborczych rządzącej obecnie PO. - Obywatele mają prawo egzekwować od rządzących zapowiedzi wyborcze - oświadczył prezes PiS. Jak dodał, premier Donald Tusk obiecał, że pensje - m.in. nauczycieli i lekarzy - pójdą szybko w górę.
<!** reklama>- Teraz jest czas rozliczenia. Każdy obywatel ma teraz prawo domagać się tego, żeby to było realizowane - ocenił J. Kaczyński. W jego opinii, premier Tusk ma taki wybór: albo znajdzie sposób na realizację, albo jeżeli jest człowiekiem honoru, to po prostu poda się do dymisji, odejdzie, i to z polityki na zawsze.
Odnosząc się do publikacji „Wyborczej”, powiedział, że czyni to niechętnie, bo ta gazeta jest - według Kaczyńskiego - „po prostu ośrodkiem walki z PiS, ale to jeszcze mało - to jest ośrodek walki z polskością dzisiaj”.
Przewodniczący „Solidarności” Janusz Śniadek zapewnił w czwartek, że związek nie zamierza na razie organizować ogólnopolskich protestów. Apeluje jedynie do rządu o dialog i ostrzega, że gdy do tego nie dojdzie, może wystąpić fala niekontrolowanych konfliktów i protestów.
- Dziś zaledwie ostrzegamy: jeśli nie będzie dialogu, możemy zorganizować ogólnopolską akcję protestacyjną - powiedział Śniadek.
W tym roku już od początku stycznia domagamy się dialogu z rządem. Po kolejnym już apelu wysłaliśmy ostrzeżenie, że może dojść do protestu.
Śniadek przypomniał, że „Solidarność” domaga się od rządu jak najszybszych negocjacji płacowych dla wszystkich branż zawodowych opłacanych z budżetu państwa i spełnienia obietnic danych w czasie kampanii wyborczej. Zaspokojenie żądań płacowych jednej grupy prowadzi do protestów innych, które czują się także poszkodowane. (PAP, kam)