Codzienność niestety nie jest tak jednoznaczna. U mojego fryzjera, mieszkańca podbydgoskiej wsi, osy uwiły gniazdo pod dachem szopy w ogrodzie, kilkanaście metrów od salonu, w którym strzyże klientów. W opinii strażaków, było to zbyt daleko, by stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi. A tylko w takiej sytuacji staż pożarna zobowiązana jest do interwencji. W innych przypadkach trzeba radzić sobie samemu.
Ciekaw jestem, na jakiej podstawie straż podejmuje decyzję o tym, by interweniować lub nie interweniować. Podejrzewam, że na oko. A na oko, wiadomo, chłop w szpitalu umarł. Mój fryzjer uporał się z niechcianymi gośćmi. Skorzystał z... prywatnej oferty jednego ze strażaków ochotników. Tenże po służbie gniazdo mu usunął. Oczywiście nie za jeden uśmiech...
