https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zostały milczące plakaty

Janusz Bąkowski
Ostatnio nasi czołowi bokserzy stoczyli swoje pojedynki. Jednym z nich była walka w Hamburgu o mistrzostwo Europy między Albertem Sosnowskim a Aleksandrem Dimitrienką. Co powiesz o tej walce?

Ostatnio nasi czołowi bokserzy stoczyli swoje pojedynki. Jednym z nich była walka w Hamburgu o mistrzostwo Europy między Albertem Sosnowskim a Aleksandrem Dimitrienką. Co powiesz o tej walce?

<!** Image 2 align=none alt="Image 171050" sub="Dariusz Michalczewski uważa, że Krzysztof Włodarczyk stoczył w Bydgoszczy „byle jaką walkę” Fot. Janusz Bąkowski">Niestety, tej walki nie widziałem. Wiem tylko, że Albert walczył bardzo ambitnie i przegrał po bardzo wyrównanym pojedynku w dwunastej rundzie. Podobno się na ułamek sekundy odkrył i to starczyło, aby przegrać przez ciężki nokaut. Oczywiście szkoda, że tak się stało. W boksie trzeba być czujnym aż do ostatniego gongu.

Tydzień po tej walce na ringu w Bydgoszczy stanął w obronie swojego tytułu mistrza świata w kategorii junior ciężkiej federacji WBC Krzysztof „Diablo” Włodarczyk. Jak z kolei oceniasz ten pojedynek?

To była byle jaka walka w wykonaniu Włodarczyka. Jak to widziałem, to się po prostu załamałem. Nic więcej nie da się tutaj już dodać.

<!** reklama>Również niedawno Tomasz Adamek w pobliżu Nowego Jorku pokonał na punkty Irlandczyka Kevina McBride’a. Wielkim hitem będzie planowana na wrzesień jego walka z wielce utytułowanym, ale już niebawem 40-letnim Witalijem Kliczką. Jakie szanse na zwycięstwo dajesz naszemu bokserowi?

Po tej właśnie walce, którą uważnie oglądałem, muszę powiedzieć, że mnie Tomek niczym specjalnie nie przekonał. Być może jednak w pojedynku z Witalijem Kliczką, która będzie o bardzo prestiżowy tytuł mistrza świata, przejdzie on samego siebie. Reasumując, stawiam 30:70, niestety, na niekorzyść Tomka Adamka.

Zmieńmy temat. Twoja fundacja „ Równe Szanse” wspierająca młodych zdolnych ludzi działa oczywiście nadal?

Działa i ma się bardzo dobrze. W Polsce nie brakuje młodych osób, którym należy pomagać. Stąd rodzi się też sens i potrzeba naszego istnienia.

Gościli u Ciebie z wizytą dziennikarze z hamburskiego „Bilda”. Nakręcono krótki filmik z pozdrowieniami dla niemieckich kibiców, których przez tyle lat zachwycałeś swoją wielką klasą sportową. Powiedziałeś do kamery między innymi to, że bardzo miło wspominasz Hamburg, gdzie kiedyś mieszkałeś i gdy uda Ci się kiedyś przekonać do tego kroku Twoją żonę Basię, to być może ponownie tam zamieszkasz?

Może i było w tej mojej wypowiedzi trochę kurtuazji. Nigdy nie mogę jednak wykluczyć w pełni takiej ewentualności, że kiedyś tam wrócę. Mamy w końcu my wszyscy, jako Polacy, w ramach Unii Europejskiej pod tym względem szerokie możliwości. Ten ostateczny wybór leży praktycznie tylko w naszych rękach.

Hamburska stajnia bokserska Universum Box Promotion, w barwach której odnosiłeś swoje najwspanialsze sukcesy, powoli zamyka swoje podwoje. Zostało tam tylko dwóch trenerów i garstka zawodników. Nie smuci Cię to?

Oczywiście, to bardzo smutne. Za moich czasów istniała inna ranga tej zawodowej grupy bokserskiej. Walczyło w niej dużo mistrzów świata, takich jak bracia Kliczkowie, Artur Grigorian, István Kovács, Zsolt Erdei i wielu innych świetnych bokserów. Wspominam tamten okres wspaniale. Teraz na ścianach sali treningowej zostały już tylko same milczące plakaty, reklamujące walki z tamtych lat...

Twój synek, też Darek, skończy 10 września 2 lata. Może trochę za wcześnie o tym mówić, ale gdy dorośnie, czy chciałbyś, aby został też kiedyś bokserem?

Jest on dla mnie szczególnym prezentem. Urodził się bowiem równo w piętnastą rocznicę zdobycia przeze mnie po raz pierwszy tytułu mistrza świata. 10 września 1994 roku pokonałem w Hamburgu Leeonzera Barbera z USA. Będę oczywiście pomagał mu w jego pasjach. To bardzo żywiołowe dziecko. Zauważyłem, że lubi oglądać boks. Zobaczymy więc, co z tego wyjdzie.

Ostatnio przeszedłeś operację stawu kolanowego. Jak przebiega rehabilitacja?

Ten zabieg był konieczny. Wszystko jest jak na razie w najlepszym porządku.

Wynika z tego więc, że wrócisz do biegania maratonu?

Tak, oczywiście, bardzo chętnie. Zaczynam już powoli biegać.

Czy proces sądowy o przywłaszczenie nazwy napoju energetycznego „ Tiger” przebiegł po Twojej myśli?

Było do tej pory już kilka rozpraw. Na razie wszystko wskazuje na to, że końcowy wyrok w tym procesie będzie pozytywny.

Twoje prawo jazdy znalazło się ostatnio, niestety, w policyjnym sejfie. Jak doszło do tego incydentu?

Było to następnego dnia po walce bokserskiej, którą oglądałem z przyjaciółmi w telewizji. Szampan, który wspólnie piliśmy, widocznie jeszcze został w moim organizmie. Kontrola alkomatem na miejscu zdarzenia wykazała u mnie minimalne przekroczenie dopuszczalnej granicy zawartości alkoholu we krwi, czyli 0,2 promila. Ja miałem 0,3 promila. Gdybym czuł się faktycznie pijany, to pewnie poprosiłbym o zabranie mnie na pobranie krwi. Zyskując tu na czasie, mógłbym liczyć na to, że w tym okresie zawartość alkoholu jeszcze spadnie. Tego nie zrobiłem, bo nie czułem jakiegokolwiek zamroczenia alkoholem. Nie zrobiłem tego świadomie. W sumie, gdybym o tym wiedział, to samochód mogła prowadzić moja żona Basia. To nie jest jednak żadna wymówka. Mogłem przecież sam sobie sprawdzić poziom zawartości alkoholu. Moje postępowanie było w tym przypadku oczywiście godne napiętnowania. Zakwalifikowano to oraz nadmierną prędkość jako wykroczenie drogowe, za które musiałem ponieść karę w wysokości 200 złotych. Niebawem dostanę prawo jazdy z powrotem.

Dziękuję za rozmowę.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski