Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znani bydgoszczanie wspominają swoich nauczycieli sprzed lat

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Marek Gralik, Barbara Nawrocka i Michał Sztybel wspominają swoich nauczycieli.
Marek Gralik, Barbara Nawrocka i Michał Sztybel wspominają swoich nauczycieli.
Dziś Dzień Nauczyciela. Na zwierzenia i wspominki o swoich pedagogach sprzed lat namówiliśmy znanych bydgoszczan.

Byli wymagający, czasem dali w kość, ale uczniowie zapamiętali ich na długie lata, bo pod ich skrzydłami poznawali świat, zgłębiali wiedzę i rozwijali swoje pasje. Przypadający 14 października Dzień Edukacji Narodowej to dobry moment, aby powspominać nauczycieli sprzed lat. Jak swoich nauczycieli wspominają znani bydgoszczanie?

Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty, uczęszczał do LO w Sztumie. Tam też uczyli jego rodzice.

- Tata był nauczycielem języka angielskiego i francuskiego, ale nie miałem z nim lekcji - mówi kurator. - Inaczej było z mamą, która uczyła mnie języka polskiego. Na początku czułem się trochę nieswojo, gdy zwracałem się do własnej mamy słowami „pani profesor”, ale dość szybko przyzwyczaiłem się, bo mama traktowała mnie tak samo jak innych uczniów, bez żadnej taryfy ulgowej.

Mówiła piękną polszczyzną

Kurator podkreśla też, że nie było mu łatwo, bo... - Cały czas czułem ciężar moralnego obowiązku, by jej nie zawieść i chyba mi się to udało. Na pisemnej maturze z polskiego dostałem piątkę. Oczywiście, moją pracę sprawdzał inny polonista - mówi Marek Gralik. - Moja mama Weronika posiadała ogromną wiedzę. Potrafiła w łatwy sposób przekazać ją uczniom. No i posługiwała się piękną polszczyzną. Jako była sanitariuszka Armii Krajowej, niezwykle doświadczona przez los w czasie II wojny światowej, a po jej zakończeniu sprzeciwiająca się komunistycznej rzeczywistości, w bardzo inteligentny sposób oddziaływała na nas, kształtując nasz system wartości. Miałem okazję przyglądać się jej przygotowaniom do zajęć szkolnych i przez pryzmat jej ciężkiej pracy postrzegam wszystkich polonistów jako grupę, której należą się specjalne przywileje, np. niższe pensum.

Nauczyciele z pasją

Michał Sztybel, zastępca prezydenta Bydgoszczy, ma kilku nauczycieli, których nigdy nie zapomni.

- Kształtowali moją postawę i czuję, że do dziś mają na mnie duży wpływ - mówi. - W szkole uwielbiałem pedagogów z pasją, którzy wkładali w swoją pracę mnóstwo zaangażowania i pozytywnie zarażali tym uczniów.

Należał do nich Wiesław Szalla, nauczyciel wychowania fizycznego w V Liceum Ogólnokształcącym w Bydgoszczy.

- Potrafił we mnie zaszczepić nie tylko pasję do sportu, ale trafić do mnie w innych, także pozaszkolnych sprawach - mówi. - Tłumaczył na prostych przykładach, że nie ma rzeczy niemożliwych. To wtedy dobrze zapamiętałem, że można zdobyć każdy cel, nawet ten, który na początku wydaje się być trudny do osiągnięcia lub wręcz niemożliwy. Niezbędne są do tego konsekwencja, pomysł i ciężka praca. Na początku szkoły średniej nie potrafiłem grać w siatkówkę. Absolutnie nic mi nie wychodziło. Z ćwiczenia odbijania piłki na ocenę, które było na jednej z pierwszych lekcji, dostałem ocenę niedostateczną plus, a ten plus, jak mawiał profesor, zdobyłem „za elementy rozweselające”. Minęły dwa lata i dzięki zajęciom WF-u, będąc w klasie maturalnej, grałem w reprezentacji szkoły i to nie tylko siatkówki, ale też koszykówki. Nie zapomnę też jego poświęcenia, gdy poza programem, w weekendy organizował dla nas turnieje międzyklasowe i tzw. dokształty. Dużo to dla nas znaczyło. Czuliśmy, że jesteśmy dla niego ważni.

Taką samą pasję, choć już w innej dziedzinie-podróżniczej, pokazał mu Maciej Jasiński, nauczyciel geografii.

- Najpierw uczył mnie w szkole podstawowej, później w liceum - wspomina Michał Sztybel. - Zawsze mówił z uśmiechem, że do końca wycieczki pozostały już tylko 3 kilometry nawet, gdy faktycznie było to 20 km.

Matematykę trzeba zrozumieć

Barbara Nawrocka, rzeczniczka Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy, uczęszczała do nieistniejącej już podstawówki - SP nr 7 przy ul. Gajowej. Tu matematyki uczyła ją Stefania Makowska.

- Jestem humanistką i z matematyką nie było mi po drodze - mówi Barbara Nawrocka. - Jednak pani Stefania miała niezwykły dar przekazywania wiedzy. Potrafiła mi wszystko tak wytłumaczyć, że w VIII klasie byłam nawet wytypowana do reprezentacji szkoły na konkurs matematyczny. Niestety, zachorowałam i nic z tego nie wyszło, ale i tak byłam dumna z samej nominacji.

Pani Stefania była wymagająca nauczycielką. Ważna u niej była dyscyplina.

- Przed żadną z lekcji nie ustawialiśmy się w dwóch rzędach przed wejściem do klasy, tylko przed matematyką z panią Stefanią - mówi Barbara Nawrocka. - Był to jednak świetny pedagog. Organizowała nam dużo zajęć dodatkowych i wzbudzała zainteresowanie królową nauk. Zawsze powtarzała, że matematykę trzeba zrozumieć. Wykucie na pamięć twierdzenia Pitagorasa nic nam nie da, jeśli nie będziemy umieli tego zastosować w praktyce. Z sympatią wspominam też dwie nauczycielki z I LO w Bydgoszczy. Pani prof. Sowińska uczyła mnie historii. Też była wymagająca, ale wiele nas nauczyła. Nie ograniczała się tylko do tego, co było w programie nauczania. Wychodziła poza schematy. Drugą nauczycielką, której wiele zawdzięczam była nasza polonistka - nieżyjąca już prof. Księska. Mówiło się, że jak pani profesor oceni kogoś na czwórkę w I klasie, to wyżej się nie przeskoczy. A ja w IV klasie, jako jedna z niewielu, podciągnęłam ocenę z 4 na 5. To był mój wielki sukces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera