Rusłan Michajłowski był Ukraińcem. Pochodził z Czerkas, miasta partnerskiego Bydgoszczy. Może właśnie dlatego, udając do Polski „na saksy”, zdecydował się zatrzymać w naszym mieście?
<!** Image 2 align=none alt="Image 175523" sub="W tym miejscu przy ul. Dworcowej na początku lat 90. znajdowała się kawiarnia „Muzyczna”. To do niej miał pójść Rusłan, zanim zniknął / Fot. Jan Giedrojć">Było to pod koniec lata 1992 r. Rusłan miał wówczas 24 lata. Wracający z Polski koledzy Michajłowskiego chwalili pobyt w naszym kraju, odkrywali przed rodakami wielkie możliwości zarobkowe. Rusłanowi długo tego powtarzać nie było trzeba. Zdecydował się udać do Polski dużą zorganizowaną grupą, liczącą w sumie 17 osób. W gronie tym znalazła się dawna znajoma Michajłowskiego, 18-letnia Oksana. Dziewczyna wysokim wzrostem i niepospolitą urodą przykuwała męską uwagę. Zainteresowany nią był także Rusłan. Na tyle, że pożyczył dziewczynie pieniądze na paszport i podróż. Miała mu to zwrócić w Polsce.
Na kupione zaproszenie
<!** reklama>Do Polski wjechali na indywidualne zaproszenia. Kupili je za ówczesne 60 tys. starych złotych. Po przekroczeniu granicy rozjechali się w różne strony. Michajłowski - do Bydgoszczy.
Rusłan wynajął mieszkanie początkowo na Kapuściskach, ale po tygodniu przeniósł się do domku gospodarczego na Piaskach. Dogadał się też z zakorzenionym już w Polsce Igorem S. Miał on samochód, ale nie posiadał prawa jazdy. Rusłan został więc jego wspólnikiem i kierowcą. Regularnie kursował między bazarem na stadionie Dziesięciolecia w Warszawie a bydgoskim placem Piastowskim, dostarczając towar detalistom. To właśnie była jego praca.
Rusłan powrót do Czerkas zaplanował na 18 października, na drugie urodziny swojej córeczki. W połowie października część „ekipy”, która wyjechała do Polski wspólnie z Rusłanem, powróciła do Czerkas. Jego między nimi nie było.
Kolega Rusłana, Aleksandr D., spotkał się z Nataszą Michajłowską, by przekazać jej prośbę męża: miała przyjechać do Bydgoszczy i pomóc mu w handlu. Zaskoczona kobieta tak też uczyniła.
Odnalazła znajomych męża, zamieszkała na Piaskach, tam gdzie mąż wynajął pokój, i poczęła go szukać. Jednak nie tylko Rusłana nie mogła znaleźć, ale i nikt niczego konkretnego nie umiał o jego losie powiedzieć. Igor S., właściciel auta, stwierdził, że Michajłowski chyba pojechał do pracy do Niemiec. Wydawało się to mało prawdopodobne, bowiem w domku przy Błotnej Rusłan zostawił swoje rzeczy. Michajłowska o zaginięciu męża powiadomiła bydgoską policję.
Przed świętami Natasza wróciła do Czerkas bez męża, za to ze sporą jak na ukraińskie warunki sumą dolarów, zarobionych na handlu w Bydgoszczy. Czas spędzała bowiem w naszym mieście nie tylko na poszukiwaniach, ale i na pracy przy straganie na pl. Piastowskim.
31 stycznia 1993 r., pięć miesięcy po przyjeździe Rusłana do Polski, grupka bawiących się w południe dzieci na Piaskach, na tyłach jednej z posesji przy ul. Szamarzewskiego, na skraju pola zauważyła wystającą z ziemi... ludzką czaszkę. W miejscu tym znajdował się niewielki dół zrobiony latem przez pogłębiającą pobliski staw koparkę. Dzieci o znalezisku szybko powiadomiły matkę, która wezwała policję.
Przybyła ekipa odsłoniła ciało denata, ubranego w czerwoną koszulę i dresowe spodnie. Stwierdzono liczne obrażenia klatki piersiowej. Ofiara otrzymała 7 ran kłutych ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem. Trzy ciosy trafiły dokładnie w serce, cztery w jego okolice, przebijając płuca. Zgon nastąpił na 3-5 miesięcy przed znalezieniem zwłok. Tyle potrafiono „od ręki” ustalić.
Denat najprawdopodobniej przywieziony został nad staw i wrzucony do dołu, a następnie zasypany. W zasadzonej tam oziminie pozostały wyraźne ślady kół samochodowych. Pojazd dojechał do stawu od ul. Błotnej, a następnie cofnął się. Dalsze ślady były już zatarte.
Dochodzenie pozwoliło na ustalenie, że były to zwłoki właśnie Rusłana Michajłowskiego.
Śledczy stanęli przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Przesłuchali dziesiątki osób, choć nie udało się dotrzeć do wszystkich kolegów Rusłana z placu Piastowskiego, bowiem część z nich wróciła do Czerkas, inni pozostali w Polsce i nie sposób było ustalić ich miejsca pobytu, kolejni wyjechali do pracy do Niemiec lub innych państw Europy Zachodniej. Ci, których udało się odszukać, opowiadali o usilnych poszukiwaniach Oksany. Rusłan, któremu dziewczyna była winna pieniądze, usiłował je od niej wydobyć, ale ona skutecznie ukrywała się przed nim. Czy to był właściwy trop wskazujący na motyw zabójstwa?
Dzień przed powrotem
Trzej przesłuchani świadkowie, mieszkający w Bydgoszczy Ukraińcy, zgodnie twierdzili, że 14 października pod wieczór, w przeddzień powrotu grupy do Czerkas, podjechali wraz z Rusłanem samochodem pod bydgoską kawiarnię „Muzyczna” przy ul. Dworcowej. Tam Michajłowski wysiadł, prosił, żeby na niego poczekali i wszedł do środka. Najprawdopodobniej dostał „cynk”, że w lokalu może znajdować się poszukiwana przez niego Oksana.
Kiedy Rusłan długo nie wracał, koledzy poszli go szukać, ale nie znaleźli wewnątrz lokalu. Nikt go tu tego wieczoru nie widział. Czyżby zatem, wbrew temu, co mówił, nie wszedł jednak do środka? Od tej pory zresztą nikt więcej już go nie widział. 8 listopada 1996 r. Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ umorzyła postępowanie w tej sprawie z powodu niewykrycia sprawcy zbrodni.