Pracuję nad tym, aby znaleźć pracę. To rodzaj eksperymentu, jak dotąd bezowocnego. Może dlatego, że podaję się za absolwentkę filologii polskiej, znającą wprawdzie język obcy, ale zaledwie z kilkoma kursami na koncie i zdecydowaną na egzystencję wyłącznie w Bydgoszczy. Jako filolog skazana jestem na niebyt. Prawie wzrok straciłam przeglądając internetowe oferty - wszystkie napisane dla kogoś innego. Tak, jakby świat składał się z informatyków, doradców, menedżerów i... operatorów wózków widłowych.
<!** Image 2 align=right alt="Image 149130" sub="Testy wykonywane przez WUP w Toruniu, oddział Bydgoszcz, mają pomóc bezrobotnemu odkryć jego kompetencje, a tym samym wybrać pracę zgodną z osobowością, wykształceniem. Na zdjęciu doradca Elżbieta Słowińska z podopieczną. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Cztery prężne portale dla szukających zajęcia, na które wkleiłam, idealny zdawać by się mogło, profil i skrojone na miarę CV. Skrojone, a nie pasuje. Imiennych propozycji wpada do mojej skrzynki mnóstwo, ale dla grafika komputerowego, którym nie jestem, dla przedstawiciela handlowego, którym nie chcę być, dla sprzedawcy, kasjera, kierownika sklepu, przepisywacza prac magisterskich oraz doradcy od wszystkiego (począwszy od finansów, skończywszy na doradzaniu... jak znaleźć pracę. Poniżej moich kwalifikacji, ambicji i oczekiwań finansowych. Cztery rozmowy kwalifikacyjne - jedna z nich to fikcja, pod którą czai się akwizycja. Z drugiej wynika, że szukają kierownika hurtowni książek - zakatarzony pan upchnięty za biurkiem mówi o pogodzie, po czym każe czekać na telefon. Szukał kogoś po kursach menadżerskich. Teraz wszędzie takie są wskazane.
Na kolejne spotkanie zaprasza mnie instytucja państwowa.
<!** reklama>Psycholog
wita od progu i zaprasza do windy. Kabina co piętro podskakuje. Jestem przerażona.
- Boi się pani windy? - pyta podejrzliwie psycholog.
- Raczej spadającej windy... Przez kolejne godziny zakreślam okienka w testach. Kółka i trójkąty mieszają się z liczbami, które podobno do siebie nie pasują. Pociąg A, wyprzedza pociąg B w momencie, gdy w odwrotnym kierunku jedzie pociąg C. Dokąd zmierza pociąg D i dlaczego? Przeklinam moment, w którym postanowiłam, że rano nie zjem śniadania. Testy wyczerpują fizycznie... Zatrudnią mnie, ale...najchętniej w Polsce południowej...
W szkole podstawowej
kolejka chętnych do belfrowania jest długa. Cierpliwie sterczę na końcu ogonka, bo wiem, że pracodawcy często w ten sposób testują wytrwałość przyszłych pracowników. Tak jak w słynnym warszawskim eksperymencie. Pewna firma trzymała ludzi przez dwie godziny w upale, w pokoju bez klimatyzatora. Wielu wyszło. Tych, którzy zostali, zaproszono do dalszego etapu rekrutacji...
Mnie szkolna kolejka przerosła. Zrezygnowałam.
Zainteresowałam się ogłoszeniem: „Osoby z wyższym wykształceniem do pracy w biurze firmy spedycyjnej przyjmę”. Pracodawca nie zorganizował rozmowy kwalifikacyjnej. Od razu zaprosił zainteresowanych ofertą do samochodów. - Będziemy sprzedawać lampy - oznajmił z szerokim uśmiechem zbaraniałym magistrom.
- A może to nie czas, żeby szukać pracy? - pochyla się nad moim losem Jarosław Krężel,
doradca duchowy
z Gdyni, którego telefon znajduję w Internecie. - Czy pani w ogóle wie, gdzie chciałaby pani pracować? Może własna firma? Nie zajmuję się numerologią, ale 2010 rok ma być świetny dla ludzi zakładających działalność gospodarczą. Najbliższe osiem, dziewięć lat jawi się jako pasmo sukcesów...
Na ulicy spotykam znajomego socjologa: - Powinnaś zdobyć zupełnie inne wykształcenie - twierdzi.
- Jakie? Przecież jako informatyk, matematyk, programista, menadżer kariery nie zrobię - mówię.
- Jesteś pewna? Dlaczego nie?
- Bo znam swoje ograniczenia. Może jednak asekuracyjnie zrobię kurs na wózek widłowy?
- To pułapka, z której się nie wydostaniesz - straszy socjolog. - Tylko 25 - 30 procent społeczeństwa to specjaliści wyższej klasy - menedżerowie, informatycy. Spora rzesza wybiera profesje znamienne dla
pokolenia „Big Mac”
(Bezrobotny, Inteligentny, Głodny, Młody, Agresywny Człowiek, red.) Tacy ludzie pracują na stacji benzynowej, w sklepie... Z takiego pułapu ciężko skoczyć wyżej. Moja znajoma, wysoko i dobrze wykształcona, szukała zajęcia za granicą. W desperacji stanęła za barem. Po jakimś czasie wygrała rozmowę kwalifikacyjną i dostała pracę w prestiżowej firmie. Najczęstsze pytanie jej nowych szefów brzmiało: „Dlaczego z takimi kwalifikacjami zatrudniła się w barze? Taka praca na długo stygmatyzuje...
- Dyplom z filologii polskiej mogę schować na dno szuflady?
- Raczej tak. Niewielu skusi. Pracodawcy mogą przebierać w pracownikach ze średnimi i niskimi kwalifikacjami. Oni dyktują warunki. Tytuł magistra nie jest progiem motywacyjnym, który definiuje wysoki stopień umiejętności. To wartość w segmentach gospodarki związanych z przemysłem opartym na nowoczesnych technologiach: chodzi o kapitał wiedzy zmatematyzowanej i inżynierskiej. Współczesna gospodarka jest oparta na solidnej wiedzy. Trzeba się stale uczyć, long learning - tak mówią ekonomiści i dodają - elastyczność - flexibility...
- Ciekawe, czy ty bez problemu przemianowałbyś się na, powiedzmy, biochemika? - zaczynam się denerwować. Cisza.
- Nie wiem... Ale wiem, że 9 na 10 Amerykanów produkuje dobra albo sprzedaje usługi. Tylko
własna inicjatywa ma sens...
Ciekawe, że powtarza to zdanie także bydgoska wróżka Alis, doradczyni życiowa, która czyta, m.in., z ruchu planet. Doradza, żeby się przebranżowić. Zdradza, że czekają na mnie propozycje pracy: - Na początek dodatkowej - mówi patrząc w komputer z planetarną przepowiednią przygotowaną na podstawie daty i godziny mojego urodzenia. - I to już w czerwcu. Kolejne oferty możliwe są we wrześniu.
Wreszcie ukoronowanie żmudnego poszukiwania: - Jest! Jowisz - planeta szczęścia! Uran - planeta niespodzianek! Początek przyszłego roku... czyżby zmiana pracy? - wizjonerka spogląda na ascendenty planet. - Musi pani pracować w ruchu, działać! Księgowość panią by zabiła. Cyferki i siedzenie za biurkiem... Koszmar. Rywalizacja jest jak najbardziej wskazana, choć nie w grupie. Jako autor zamieszania, kreator działań miewa pani świetne pomysły! Widzę panią
w roli swatki,
właścicielki biura matrymonialnego albo jako mediatora w sprawach rodzinnych, sądowych. To naturalnie pasuje do pani społecznych zainteresowań.
Pokrzepiona słowami wróżki decyduję się jednak zejść na ziemię. Niech się wypowie doradca zawodowy, który bada predyspozycje, wydobywa ukryte talenty, wskazuje braki. Taki człowiek pracuje w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Toruniu, który ma swój oddział w Bydgoszczy. Na testy i rozmowę czekam prawie dwa tygodnie.
Anna Dudek, doradca zawodowy udziela kilku cennych rad: - Zalecam spisywać swoje osiągnięcia. Najlepiej każdego dnia znaleźć jakiś mały sukces. To pomaga pobudzić w sobie motywację do szukania pracy. Po drugie, polecam wypisać trzysta swoich umiejętności. Szok? Wcale nie, bo z rozlicznych talentów, bardziej czy mniej przyziemnych, uda się wybrać sto konkretnych, a na nich buduje się dobry list motywacyjny. Pani wybrała łatwy sposób szukania pracy i mało skuteczny, bo wybierają go tysiące. Trzeba wytypować konkretne firmy, poznać je, a potem udać się osobiście na spotkanie. I przygotować się na rozmowę pod konkretne stanowisko, w konkretnej firmie...
Skoro tak, powinnam zrobić przegląd garderoby, w trosce o dobre pierwsze wrażenie. Stylistka - wizażystka, doradca do spraw ubioru, Magdalena Andler z „Atelier wizerunku” w Bydgoszczy, na mój widok łapie się za głowę: - Nie polecam braku makijażu - widać niedoskonałości cery - analizuje. Bluzka... Dość duży dekolt, cekiny rozpraszają uwagę, a sam kolor jest za smutny. Dżinsy są dobrze dobrane do sylwetki, ale nie nadają się na rozmowę kwalifikacyjną. Buty i czarne rajstopy w porządku. Kurtka... Odpada! Torebka do pracy tak, ale na rozmowę jest za duża. Fryzura bez upięcia.
Wizażystka poleca kolory stonowane. Do żakietu - spódnicę bądź spodnie. Mile widziane będą delikatna biżuteria, apaszka. Najważniejsze, żeby nic w wizerunku nie zakłócało odbioru naszego rozmówcy. A zakłóci go zbyt głęboki dekolt czy krój, który wydobywa niedoskonałości figury, za mocny makijaż, tłuste włosy, brudne, obgryzione paznokcie. Dobrze jest stworzyć wrażenie dopasowania do firmy, w której chcemy pracować. Może krótkie rozpoznanie przeciwnika kilka dni wcześniej? Istotna jest też naturalność w sposobie noszenia formalnego stroju. Najlepiej byłoby poćwiczyć zachowanie, postawę ciała i chód w garsonce, garniturze...
Najważniejsze wreszcie to mieć
świetne CV.
O tym jak je stworzyć, jakich błędów formalnych nie popełniać, napisano tomy... Złota cnota? Szczerość. Wystarczy, że prowadzący rozmowę kwalifikacyjną zada kilka sprytnych pytań i sfingowane umiejętności rozpłyną się w chmurce wstydu, której nawet najbardziej elegancki strój nie zakamufluje. Niby wszystko jest jasne, ale pracy nie znalazłam...
Fakty
Kłamstwo nie popłaca
Kłamstwo, koloryzowanie, spóźnialstwo, nieodpowiedni ubiór i zachowanie - to, zdaniem osób rekrutujących do pracy, niewybaczalne błędy ludzi szukających zatrudnienia.
Na szkodę kandydatów do pracy działają: chaotyczne, długie i nieczytelne CV (nierzadko z błędami ortograficznymi), brak szczegółowych informacji o przebiegu kariery, o motywacji do zmiany pracy i nieprofesjonalne zdjęcie, np. z wakacji.
Z raportów wykonanych na zlecenie biur pośrednictwa pracy wynika, że ponad 80 proc. kandydatów kręci w swoim CV, gdy pisze o znajomości języków obcych. Szukający pracy podają w CV pod hasłem „doświadczenie zawodowe” np. prace społeczne z czasów liceum, zbieranie makulatury i złomu.
W liście motywacyjnym nie wolno pisać: jestem miły, sympatyczny i bezkonfliktowy, bo liczy się konkret, a nie banał.