Profesor Kwieciński, absolwent UMK w Toruniu, najdłużej związany był zawodowo z UAM w Poznaniu, gdzie pełnił funkcję wykładowcy i mentora dla setek studentów. Pracował również na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz Dolnośląskiej Szkole Wyższej we Wrocławiu. Jego wkład w rozwój nauk pedagogicznych w Polsce jest nieoceniony.
Legenda pedagogiki
Profesor Kwieciński był członkiem rzeczywistym Polskiej Akademii Nauk oraz długoletnim członkiem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Jako współzałożyciel i wieloletni przewodniczący Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego, aktywnie przyczyniał się do rozwoju pedagogiki w Polsce. Jego wkład w tę dziedzinę został doceniony przez wiele uczelni, które uhonorowały go tytułami doktora honoris causa, w tym Uniwersytet Śląski w Katowicach, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, Uniwersytet Opolski oraz Dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu.
Człowiek otwarty na dyskusję
Twórczość naukowa prof. Kwiecińskiego skupiała się na funkcjonowaniu szkoły wiejskiej, socjopatologii edukacji, a także awangardowych nurty pedagogiki współczesnej. W latach siedemdziesiątych zainicjował „Seminarium czwartkowe” w Toruniu, które stało się przestrzenią dla młodych pedagogów do wymiany myśli i dyskusji nad ich badaniami. Z czasem seminaria te przekształciły się w cykl konwersatoriów pod nazwą „Nieobecne dyskursy” oraz „Społeczne aspekty wychowania”, które gromadziły wybitnych pedagogów z Polski i zagranicy.
Profesor był bardzo lubiany przez dziennikarzy. Wypowiadał się barwnie, ze swadą, a pozycja w świecie nauki pozwalała mu nie zważać na środowiskowe dąsy. Wywiady z profesorem Kwiecińskim wielokrotnie pojawiały się na naszych łamach. W dziedzinie edukacji był bezkompromisowy, broniąc poziomu polskiej oświaty i szkolnictwa wyższego.
Skąd się wzięliśmy, gdzie jesteśmy
W 2012 roku, na wieść o zredukowaniu liczby godzin kluczowych przedmiotów, reagował bardzo emocjonalnie: „W systemie edukacji panuje chaos, a niekompetentne, ale partyjne nauczycielki, forsują nieprzemyślane pomysły i wdrażają je wbrew ustrojowej zasadzie pomocniczości (jak najmniej rządu centralnego, jak najwięcej autonomii w regionach i środowiskach lokalnych). Zabieranie godzin historii, geografii i innych dyscyplin podstawowych, niezbędnych dla wykształconego człowieka to projekt głupszego społeczeństwa, które nie będzie rozumiało, skąd się wzięło i gdzie jest”.
