https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żłobek lepszy od "žbecika"

Monika Żuchlińska
Takie statystyki nie mogą dziwić, skoro w 360-tysięcznym mieście miejsc w żłobkach jest zaledwie 510. I aż trudno uwierzyć, że zaledwie trzy lata temu, zajęte było tylko 200 z nich...

Takie statystyki nie mogą dziwić, skoro w 360-tysięcznym mieście miejsc w żłobkach jest zaledwie 510. I aż trudno uwierzyć, że zaledwie trzy lata temu, zajęte było tylko 200 z nich...

<!** Image 2 align=right alt="Image 116247" sub="Maluchy, które do bydgoskich żłobków uczęszczają, to szczęściarze. O takiej opiece marzy niemal tysiąc małych bydgoszczan, ale nowych miejsc znajdzie się tylko dla 45 z nich, m.in., w nowo budowanym obiekcie przy Stawowej Fot. Dariusz Bloch">Pani Joanna w styczniu urodziła córeczkę - Kalinę, a już w marcu stała z wypełnionym podaniem w gabinecie kierowniczki „Biedroneczki” na Szwederowie. Ta jednak nie miała dla niej dobrych wiadomości. - W pierwszej chwili pomyślałam, że to żart. Jak to, jest marzec, ja chcę zapisać dziecko dopiero na wrzesień i już nie mam szans?! To jakaś paranoja, miasto zachęca do rodzenia dzieci, płaci nawet dodatkowe „becikowe”, ale na tym pomoc się kończy. A ja, zamiast tego tysiąca, wolałabym gwarancję miejsca w żłobku i przedszkolu - mówi młoda kobieta.

Takich zdenerwowanych matek i ojców może być w Bydgoszczy około tysiąca. Przynajmniej tyle nazwisk widnieje na listach oczekujących do ośmiu żłobków. - Rodzice zapisują dzieci do kilku placówek równocześnie, więc w rzeczywistości ta lista może być nieco krótsza. Co nie zmienia faktu, że brakuje miejsc dla 700-800 dzieci - wylicza Zdzisław Kostkowski, dyrektor Zespołu Żłobków Miejskich. Przyznaje, że gdy 3 lata temu zaczął zarządzanie bydgoskimi żłobkami, miejsc było 390, z czego tylko połowa zapełniona.

<!** reklama>By frekwencja była wyższa, placówki reklamowały się w książkach telefonicznych i prasie. Obiekty przeszły gruntowne remonty, a oprócz opiekunek i pielęgniarek, pracę znaleźli w nich także pedagodzy, psychologowie i logopedzi. - Boom zaczął się dwa lata temu. Rodzice przestali nas postrzegać jako „przechowalnie”, roczniki wyżu demograficznego zaczęły rodzić dzieci, do tego wzrost gospodarczy. I miejsc zaczęło dramatycznie brakować. Dlatego od dwóch lat skupiamy się na pozyskiwaniu powierzchni w już istniejących żłobkach, które dotąd były zajmowane przez różne instytucje i stowarzyszenia. Dwa miesięce temu udostępniliśmy sto miejsc, we wrześniu oddajemy do użytku nowy budynek przy Stawowej, w nim kolejne 45. Jesteśmy chyba jednym miastem w Polsce, które zdecydowało się na taką inwestycję - dodaje.

<!** Image 3 align=right alt="Image 116247" >W najtrudniejszej sytuacji są rodzice maluchów z Fordonu - w dzielnicy liczącej 80 tysięcy mieszkańców jest zaledwie jeden żłobek, a w nim 55 miejsc. Chętnych trzy razy więcej. - Gdy rodzice widzą, jak długa jest kolejka, głośno się zastanawiają, co dalej robić. Jedni liczą na pomoc babć, ciotek, pytają, czy możemy polecić opiekunki. Współczuję im, bo widzę, że są całą sytuacją przerażeni, ale my nie jesteśmy w stanie przyjąć więcej dzieci - tłumaczy Grażyna Ludwikowska, kierowniczka „Żaczka”.

Żłobek czy opiekunka?

  • 179 złotych kosztuje miesięczne czesne w żłobku (14 procent najniższej pensji krajowej), za dzienne wyżywienie malucha trzeba zapłacić 4,50 zł
  • Osoby korzystające z zasiłku rodzinnego mogą liczyć na 30-procentową zniżkę, a rodzice posyłający rodzeństwo, za drugiego malucha płacą tylko 30 procent
  • 5 złotych to godzinowa stawka opiekunki do dziecka, czyli pełen etat to 800 złotych
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski