Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjawa zamieniła im życie w koszmar?

Marek Wojciekiewicz
Sąsiedzi Matłoszów dzielą się na tych, co w ducha wierzą i tych co wzruszają obojętnie ramionami. Nikt jednak nie utrzymuje, że wymyślili sobie całą historię.

Sąsiedzi Matłoszów dzielą się na tych, co w ducha wierzą i tych co wzruszają obojętnie ramionami. Nikt jednak nie utrzymuje, że wymyślili sobie całą historię.

<!** Image 2 align=right alt="Image 19549" >- Za dużo przeżyli, żeby to miało być bujdą. Zresztą, co by to im dało? Zysków żadnych, a jedynie kłopot - opowiadają mieszkańcy Niewieścina w gminie Pruszcz.

Sołtys Niewieścina o rodzinie Matłoszów mówi tylko dobrze. - To spokojni, pracowici ludzie. Przez tego ducha mają tylko kłopoty. Całe szczęście, że ostatnio daje o sobie znać coraz rzadziej - mówi sołtys Irena Lewandowska.

Palce na szyi

Nieduży dom ze spadzistym dachem. Podwórze przestronne, zadbane, otoczone solidnymi budynkami gospodarczymi. Trudno się tu doszukiwać aury tajemniczości. Ot, posesja jakich wiele w okolicy. I na pewno nie wygląda na nawiedzoną.

Halina i Tadeusz Matłoszowie kupili to gospodarstwo w połowie lat 80. Poprzedni właściciel zmarł tuż po sfinalizowaniu transakcji.

Życie rodziny Matłoszów, jak twierdzą, zmieniło się w koszmar na początku grudnia 1999 r. Najpierw zaatakowani zostali dorośli synowie Matłoszów. Coś nocami zaciskało zimne palce na ich szyjach. Potem to samo spotkało panią Halinę. Małżonkowie utrzymują, że to duch byłego właściciela, po kilkunastu latach milczenia, nagle stał się dokuczliwy. Przestawiał sprzęty, włączał telewizor, pralkę, która nie była podłączona do prądu. Dlaczego tak się nagle na nich uwziął? Nie mają pojęcia.

- Kiedy zaczęliśmy się modlić, to zrobił się jeszcze gorszy - twierdzi Tadeusz Matłosz. Odtąd, każdego dnia, wszyscy członkowie rodziny widzieli cień chodzący po domu i całym gospodarstwie. Słyszeli tajemnicze dźwięki.

Cień bez głowy

Jak wygląda duch nękający rolników z Niewieścina?

- To jest cień jakby człowieka, ale bez głowy - opisuje zjawę Tadeusz Matłosz. - Ten cień pokazywał się bez względu na to, czy było światło, czy nie. I w nocy, i w dzień. Kiedyś, jak go zobaczyłem za dnia, to taka mnie złość wzięła, że sięgnąłem do szafy po pistolet straszak i strzeliłem ślepakami. Chyba ze trzy razy. Poszedł sobie, ale szybko mi się zrewanżował. Kiedy poszedłem spać, nagle w środku nocy coś mnie obudziło. Poczułem przy skroni coś zimnego i ciężkiego, jakby mi kto lufę przystawił do skroni. Aż mi włosy dęba stanęły. Zerwałem się z łóżka i nie zmrużyłem już oka tej nocy.

Doszło do tego, że Matłoszowie rozważali nawet sprzedaż gospodarstwa. Szukali pomocy u egzorcystów, ale ci nic nie zdziałali. Dopiero pięć lat temu trafili na egzorcystkę z Łodzi.

- Paliła kadzidła, puszczała jakąś dziwną muzykę z taśmy magnetofonowej, rozmawiała z duchem. Na początku nie bardzo wierzyłem, że to coś da, ale o dziwo od tego czasu duch pojawia się dużo rzadziej. Najwyżej raz na kilka tygodni, a nie codziennie jak kiedyś. Od czasu do czasu słychać czyjeś kroki, nagle wszystkie psy zaczynają przeraźliwie wyć, jakby coś je wystraszyło. Może w końcu doczekamy się dnia, że duch zostawi nas na dobre w spokoju - mówi z nadzieją Tadeusz Matłosz..

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!