Zieloni - na prawo i lewo

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Dawno, dawno temu pan Tusk, kiedy tworzył rząd, zapytał głośno - „kto zna jakieś cyfry?” Filolog polski z wykształcenia, pan Boni, odpowiedział czym prędzej: „Ja, ja znam! Jeden, dwa trzy, cztery”. „Dobrze” - powiedział pan Tusk. „Zostaniesz ministrem do spraw cyfryzacji i administracji”.

I stało się. Boni został ministrem. Cyfryzacja w Polsce w porównaniu z Europą leży na łopatkach, co ostatnio powiedziała wprost Danuta Hübner, pierwszy polski komisarz w Unii Europejskiej. Wobec takiego faktu z ogromnym zadowoleniem przyjąłem do wiadomości wysiłek urzędników ministra Boniego, włożony w budowę „Zielonej księgi” - bo może w administracji minister się zrealizuje... Cóż to za księga? Ano, jego doradca napisał w niej, że metropolie powinny być tworzone oddolnie, czyli - jak jakaś gmina chce, to może. Księga owa ma otworzyć tradycyjną już w tym biednym kraju debatę, której efekty zobaczymy w „Białej księdze”. Przestępuję z nogi na nogę - z niecierpliwości.

<!** reklama>

Ważne w tej przypowieści jest to, że prezydent naszego miasta już zaczął wykonywać ruchy, żeby w „Zielonej księdze” znalazł się też głos Bydgoszczy - bo co, nie potrafimy być samodzielnie metropolią? Oczywiście, że potrafimy. Już mi się nawet nie chce wymyślać złośliwości na temat przetargu na spalarnię śmieci, przygotowanego przez ProNaturę. Oczywiście Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że oferta Mostostalu nie spełnia warunków - mimo że spece z tej miejskiej spółki uznali, że jest dobra. To śmierdzi dodatkowymi 150 milionami, które trzeba będzie uciułać.

Taka to szykuje się metropolia. Po bydgosku. Księgi można pisać.