Lubiechnia Wielka leży w gminie Rzepin, kilka kilometrów przed tą miejscowością, na prawo od drogi z Ośna Lubuskiego. W okolicy jest sporo klubów piłkarskich – w pobliskich Rzepinie, Drzeńsku i Kowalowie, czy też leżących 20 km dalej Słubicach i Boczowie. Mimo silnej, lokalnej konkurencji, Zieloni czwarty sezon w historii występują w gorzowskiej klasie okręgowej. I chcą w niej pozostać na dłużej.
Zaczynali dziadkowie
W Zielonych nikt nie obraża się na stwierdzenie, że to klub Kubisiów. Spójrzmy bowiem na fakty. Jednym z pierwszych działaczy był Józef Kubiś, który – jako zawodowy malarz na kolei – malował zawodnikom numery na koszulkach. A jego żona, 93-letnia dziś Ludwika prała i prasowała te stroje. Dziś, po każdym domowym meczu stoi w oknie i pyta przechodzących kibiców o wynik. Leszek (syn Józefa) jako jeden z dwóch odpowiadał społecznie za utrzymanie stadionu. Mało tego. Drugi syn Józefa, Mieczysław, jest dziś prezesem stowarzyszenia i przygotowuje do przejęcia tej funkcji swojego syna, 33-letniego Mateusza. Ten ostatni pełni nie tylko obowiązki członka zarządu klubu, ale też trenera pierwszej drużyny. Z kolei brat Mateusza – Krystian – szkoli młodsze grupy (razem z Jakubem Rochmińskim i przyuczającym się do tej roli Julianem Murmyłłą).
– Mieszkam teraz w Rzepinie, ale szukam działki w Lubiechni Wielkiej, by się tam wybudować i osiedlić – mówi Mateusz Kubiś. – Bo tam są korzenie moje i całego rodu.
Najmniejsza miejscowość w gorzowskiej okręgówce żyje futbolem. – Mamy tu najwyżej 300 mieszkańców, a oprócz Zielonych nie działa w wiosce żadne inne stowarzyszenie – wyjaśnia Mateusz. – To do kogo ludzie mają ciągnąć, jak nie do nas?
Gmina zadbała o stadion
Dwa lata temu, doceniając 50. rocznicę założenia i funkcjonowania klubu, gmina Rzepin sfinansowała spore inwestycje na stadionie w Lubiechni Wielkiej. Pojawiły się tu: dwie trawiaste, pełnowymiarowe płyty piłkarskie (główna i treningowa, ta druga częściowo oświetlona), trybuna z 70 siedzącymi miejscami, boksy dla rezerwowych zawodników i ogrodzenie. Płot postawili we własnym zakresie działacze i piłkarze. Sami załatwili siatkę i słupki, sami wykonali wszystkie prace. W tym roku chcą zakończyć montaż ogrodzenia wokół całego, 3-hektarowego terenu.
– Klubowy budynek ma już ćwierć wieku – informuje Mateusz Kubiś. – Na dziś wystarcza, ale niebawem będziemy musieli pomyśleć o jego odnowieniu. A obok istniejącego już boiska do plażowej siatkówki chcemy zainstalować siłownię pod chmurką oraz wybudować kolejne boisko do plażowego volleyballu lub futbolu.
O wszystkich inicjatywach Zielonych jest głośno w lokalnym środowisku, bo dwie społeczne redaktorki prowadzą świetny fanpage Zielonych na Facebooku. Są tu wszystkie aktualne informacje, znakomite zdjęcia fotografa z Rzepina, nawet wideo z ligowych meczów pierwszego zespołu.
Nie płacą, za to dają radość
– Ludzi przyciąga do nas fajna atmosfera – zapewnia trener. – Lubimy spędzać ze sobą czas, integrować się, bawić się piłką nożną. Funkcjonujemy oczywiście na amatorskich zasadach. Nikt nie dostaje pieniędzy za granie w okręgówce, zawodnikom zwracamy tylko koszty dojazdów. Muszą im wystarczać piwko i kiełbaski po meczu, czasem wspólne oglądanie transmisji w klubowym budynku. To scala lokalną społeczność. Każdy czuje, że powinien coś dołożyć od siebie, a nie wymagać. I ludzie dokładają. Płacenie za zabawę w futbol, czasem nawet na poziomie klasy A, wyniszcza kluby. Nigdy do tego nie dopuścimy.
W ubiegłym roku klub dostał 54 tys. zł dotacji od lokalnego samorządu. Zabrakło „dychy”, by pospinać wszystkie płatności. Od czego ma się jednak przyjaciół? Zaprzyjaźnione firmy i prywatne osoby dołożyli wystarczająco, by starczyło na dalekie, nawet ponad 100-kilometrowe wyjazdy (na przykład do Drezdenka) oraz na bieżące funkcjonowanie klubu.
Panującą w Zielonych atmosferę docenili nawet… gracze Herthy BSC Berlin. A ściślej mówiąc amatorzy tego wielkiego klubu, występujący w trzeciej drużynie berlińczyków. Latem przyjechali ze swymi kibicami na sparingowy mecz w Lubiechni Wielkiej. Tak im się spodobało, że na najbliższe wakacje zaprosili Polaków do siebie na towarzyski, jednodniowy turniej. To się nazywa współpraca!
Kopią mali i duzi
Zieloni prowadzą dziś cztery drużyny: żaków, orlików (dwie grupy – to ewenement w tak małej miejscowości!) i seniorów. Razem około 60-70 zawodników. Trenują trzy razy w tygodniu, ale w pozostałe dni piłkarze mogą do woli ćwiczyć indywidualnie. Bo obiekt w Lubiechni Wielkiej jest cały czas otwarty dla sportowców.
Oczkiem w głowie lokalnej społeczności jest oczywiście pierwszy zespół seniorów. Tworzą go w całości zawodnicy z gminy Rzepin. Z Lubiechni Wielkiej i Małej, Sułowa, też z samego Rzepina, gdzie czasem próbowali sił w Ilance.
W klasie okręgowej Zieloni występowali najpierw w sezonach 2017-2019, a potem, po spadku, wrócili do niej wiosną 2022 roku. Teraz występują w okręgówce czwarty raz w historii klubu, a drugie rozgrywki z rzędu. Po jesiennej rundzie zajmują niezbyt eksponowane, 12. miejsce w tabeli (na 16 zespołów) z dorobkiem zaledwie 9 punktów i bramkowym bilansem 14:29.
– Jesień nam nie wyszła – przyznaje Mateusz Kubiś. – Zanotowaliśmy tylko dwie wygrane, trzy remisy i aż dziesięć porażek. Mieliśmy duże problemy z grą ofensywną, strzeliliśmy najmniej goli w całej okręgówce. Wiosną zrobimy wszystko, by oddalić od siebie widmo spadku. Ligę mają opuścić dwa ostatnie zespoły (jednym z nich na pewno będzie SKP Słubice, który po jesiennej rundzie wycofał się z rozgrywek – dop. red.), ale może się zdarzyć, że ta przykrość spotka większą liczbę drużyn. Wiele będzie zależało od pozycji naszych ekip w trzeciej i czwartej lidze.
W trakcie zimowej przerwy Zieloni rozegrali aż siedem sparingów. Co ciekawe, testowali w nich aż ośmiu nowych graczy z RPA. Dwóch innych z tego afrykańskiego kraju jest już od pewnego czasu na stale w kadrze pierwszego zespołu.
– Spodziewamy się, że wiosną dojdzie do nas czterech zawodników – twierdzi trener. – Towarzyskie mecze z taktycznego punktu widzenia wyglądały całkiem dobrze. Pracujemy ciężko od połowy stycznia i wierzymy, że ten wysiłek przyniesie wymierne efekty punktowe.
Mają solidne wzory
W tracie już 54-letniej działalności Zieloni wychowali kilku piłkarzy, którzy mieli potem okazję zagrać na wyższym poziomie niż klasa A czy okręgówka. Przykłady? Proszę bardzo!
Przemysław Begier trafił z Lubiechni Wielkiej do Spójni Ośno Lubuskie i Polonii Słubice. Daniel Szafran – do Ilanki Rzepin, Spójni Ośno Lubuskie, Polonii Słubice i Stali Sulęcin. A Adam Dziemidowicz jest dziś pierwszym bramkarzem Ilanki Rzepin, pukającej do wrót trzeciej ligi.
– Zapału do pracy i pomocy przyjaciół na pewno nam nie zabraknie – mówi z przekonaniem Mateusz Kubiś. – Jeśli sami nie popsujemy atmosfery, na którą tak ciężko pracowaliśmy przez lata, to Zieloni będą z powodzeniem funkcjonowali co najmniej przez następne półwiecze. Jako przedstawiciel klanu Kubisiów jestem o tym przekonany!
Czytaj również:
Goście wyszli na boisko zaspani, ale to miejscowi dostali obuchem w łeb. Zorza Ochla - Piast Czerwieńsk 0:2
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?