W czerwcu zeszłego roku Mateusz Mak zamienił ekstraklasową Stal Mielec na pierwszoligowy GKS Katowice. Jego decyzja wywołała spore zaskoczenie w środowisku. Dołączył bowiem do dziesiątej drużyny poprzedniego sezonu, niewymienianej w gronie faworytów do awansu. Zaryzykował, ale nie żałuje. Dziś czyli na finiszu rozgrywek GieKSa jako rewelacja rundy wiosennej zajmuje miejsce na podium. Ma duże szanse, by awansować przez baraże - także dzięki 32-latkowi.
- O zawodnika zabiegaliśmy od dłuższego czasu, natomiast Mateusz chciał rywalizować i grać w Ekstraklasie. Otrzymał propozycję przedłużenia umowy w Mielcu, natomiast kiedy przedstawiliśmy pomysł na drużynę i na niego w klubie, długo się nie zastanawiał. Nie bez znaczenia dla decyzji Mateusza była osoba trenera Rafała Góraka, z którym zna się od wielu lat - tłumaczył transfer Maka do GKS dyrektor sekcji piłkarskiej, Dawid Dubas.
Mateusz Mak praktycznie z marszu potwierdził swoją klasę. Już w drugim występie zagwarantował drużynie zwycięstwo, wbijając dwie bramki z Chrobrym Głogów. Rundę skończył z czterema w dorobku. W sierpniu trafił jeszcze Znicza Pruszków, zaś w listopadzie Wisłą Kraków.
Nie zawsze w jego karierze bywało jednak tak kolorowo. Dwa lata temu Mak stracił prawie całą rundę w ekstraklasie z powodu zapalenia mięśnia sercowego. Jego kariera stanęła pod znakiem zapytania. Musiał zrezygnować z wysiłku. To była nauka cierpliwości - jeszcze trudniejsza niż wtedy, kiedy zerwał więzadła.
Skrzydłowy przetrwał i właśnie dziś jest po najlepszym meczu w sezonie. Jak nikt inny odcisnął piętno na demolce, jaką GKS Katowice sprawił Stali Rzeszów. Hat-tricka skompletował jeszcze przed upływem pół godziny gry. Za każdym razem uderzał z prawej nogi, będąc w polu karnym.
- Kiedy mój brat jest na trybunach to strzelam. Przepis jest prosty: musi przyjeżdżać na mecze - przekonywał po ostatnim gwizdku. W rodzinie Maków spodziewają się nawet dwóch spektakularnych awansów w jeden sezon. Michał czyli brat bliźniak Mateusza jest o krok od sukcesu z Wieczystą Kraków. Drużyna prowadzona przez trenera Sławomira Peszkę ma dziesięć punktów przewagi w czwartej grupie 3 ligi. Z powodu kontuzji Michał wystąpił tylko osiem razy, ale zdążył strzelić dwa gole.
