Bunt w inowrocławskich sanatoriach. Każde będzie musiało zapłacić co najmniej kilkaset tysięcy złotych, bo rząd nakazał zaostrzyć kryteria podatkowe.
<!** Image 2 align=right alt="Image 139757" sub="Anna Bańkowska i Ryszard Grobelski oceniają, że jeśli sanatoria będą musiały zapłacić, to upadną, a wtedy bezcelowe są wszelkie inwestycje w Solankach. Po parkowych chodnikach stąpać będą bowiem nie kuracjusze, a bezrobotni Fot. Jarosław Hejenkowski">Zaczęło się jakieś dwa lata temu. Ministerstwo Finansów nakazało wtedy sprawdzić, czy we wszystkich pomieszczeniach sanatoryjnych odbywa się leczenie. Dotąd w placówkach podatek od nieruchomości był obniżany do kilku złotych za metr kwadratowy, jak w szpitalach. Zaczęło się mierzenie, w czasie którego pokoje sypialne kuracjuszy, stołówki, a nawet recepcje zakwalifikowano jako „działalność komercyjną”. Za taką stawka podatkowa jest zdecydowanie wyższa.
Szefowie pięciu solankowych sanatoriów otrzymali z ratusza wyliczenia i padł na nich blady strach. Okazało się, że dopłaty za pięć ostatnich lat są liczone w setkach, a nawet milionach złotych.
<!** reklama>Po stronie dyrektorów stanęli poseł Anna Bańkowska i radny wojewódzki Ryszard Grobelski. - Ta decyzja powstała z potrzeby łatania dziury budżetowej w mieście kosztem uzdrowiska i to prosta droga do likwidacji tysięcy miejsc pracy. To ekonomiczne tsunami - uważa Ryszard Grobelski. - Miasto dąży do podwyższania danin i podatków, a w efekcie mogą upaść sanatoria - wtóruje mu posłanka.
<!** Image 3 align=right alt="Image 139757" >Jak przyznaje szef placówki „Przy tężni” Adam Skowroński, groźba upadku jest realna. Jego kolega z „Modrzewia” dodaje, że prawo zostało źle zinterpretowane, bo niemal wszystkie powierzchnie sanatoriów powinny być traktowane jako niekomercyjne. - Łóżko też jest elementem rehabilitacji. Tymczasem mamy płacić takie same podatki jak sklepy na „Królówce” - mówi Witold Wach.
Władze miasta rozumieją problem, ale ich stanowisko, „wzmocnione” nakazami rządowymi, jest jednoznaczne: podatki są od tego, aby je płacić. Prezydent Ryszard Brejza wskazuje, że identycznie dzieje się w placówkach leczniczych w całej Polsce. - Nasi dyrektorzy wiedzą o tym od kilkunastu miesięcy i mogli się na to przygotować. Powinni się dostosować do prawa - mówi włodarz, a zaangażowanie polityków w tę sprawę ocenia jako próbę siania zamętu.
<!** Image 4 align=right alt="Image 139757" >Na razie wszystko wskazuje na to, że sanatoria będą musiały oddać pieniądze. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego odwołał się „Energetyk”, stanęło właśnie po stronie miasta. - Spotkamy się w Luksemburgu - te słowa szefa placówki Marka Cackowskiego wskazują, że sanatoria nie mają zamiaru rezygnować.
Warto wiedzieć
- 5 sanatoriów będzie musiało oddać do budżetu miasta kilka milionów zł za lata 2004-2008.
- W przyszłym roku stawka podatkowa dla działalności „komercyjnej” w Solankach będzie wynosiła 7 zł (za poprzednie lata naliczano - 19 zł).