Oficjalnie punkt ten nosił nazwę Oddział Zastawny Komunalnej Kasy Miasta Bydgoszczy. Początkowo został ulokowany w pomieszczeniach przy ul. Grodzkiej, jednak wraz z powiększaniem się liczby klientów i zastawionych przedmiotów, został przeniesiony do lokali po upadłym Banku Stadthagen przy ul. Pocztowej.
Kostiumy i rowery
Otwarcie lombardu było możliwe dzięki 300 tys. złotych wyłożonych przez kasę miejską. Od pierwszego dnia instytucja cieszyła się ogromną popularnością. Bydgoszczanie chętnie przynosili swoje precjoza, biżuterię, zegarki, obrazy, a także mniej typowe przedmioty jak bielizna, kołdry, garnitury, damskie kostiumy, futra, gramofony, maszyny do pisania i do szycia, walizki, rowery.
O ile klient dochodził do porozumienia, przechodził do okienka kasowego, gdzie pobierał gotówkę.
W przedsionku znajdowało się okienko zgłoszeniowe. Po odczekaniu na swoją kolej trzeba było przejść do sali, gdzie dokonywało się taksowanie wartości przyniesionych przedmiotów. O ile klient dochodził do porozumienia, przechodził do okienka kasowego, gdzie pobierał gotówkę.
Po trzech miesiącach od daty zawarcia transakcji klient miał obowiązek zgłosić się albo w celu wykupu zastawionego przedmiotu (z 12-procentową marżą), albo prolongaty zastawu na kolejne trzy miesiące.
40 tysięcy bydgoszczan
Po okresie półrocznym definitywnie trzeba było zastaw wykupić, a jeśli ktoś tego nie zrobił, przechodził on na własność miasta i był następnie wystawiany na licytacje.
Swoje przedmioty zastawiło w zamian za gotówkę aż 40 tys. bydgoszczan.
Lombard miejski cieszył się w Bydgoszczy ogromną popularnością aż do wojny. Pobierano w nim mniejsze opłaty za wykup zastawionych przedmiotów niż w lombardach prywatnych. Zaledwie przez pierwszych sześć miesięcy funkcjonowania Oddziału Zastawnego KKMB, jak poinformowano oficjalnie, swoje przedmioty zastawiło w zamian za gotówkę aż 40 tys. bydgoszczan, co wymownie świadczyło o skali ubóstwa w mieście.
Prezentacja młodzieży Wdy Świecie
