Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia w szale zazdrości

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Zdarzenie, które miało miejsce w małym sklepiku z artykułami kolonialnymi na placu Piastowskim, głęboko wstrząsnęło mieszkańcami Bydgoszczy.

W poniedziałek rano 17 grudnia 1933 roku, przechodzący akurat przez plac Piastowski usłyszeli nieoczekiwanie dwa wystrzały z rewolweru, które padły wewnątrz sklepu. Za chwilę padł trzeci strzał.
[break]

Trafiona w arterię szyjną

Odgłosy słyszał również kończący poranną toaletę na zapleczu sklepu jego właściciel, 67-letni Antoni Samorey, z zawodu kupiec drzewny. Zdawało mu się, że to dzieciaki hałasują na ulicy. Po chwili jednak przez drzwi na zaplecze wytoczyła się sprzedająca w sklepie żona Antoniego, 43-letnia Wiktorja z rozdzierającym krzykiem „On mnie zabił!” Kobieta upadła na łóżko, brocząc obficie krwią. Mąż natychmiast wezwał na pomoc sąsiadów, którzy zawiadomili lekarza i księdza. Po dwudziestu minutach Wiktorja już nie żyła, bowiem jedna z kul trafiła ją w głowę, a druga - w tętnicę szyjną.

Antoni Samorey - zaraz po zorientowaniu się w stanie małżonki - wybiegł z zaplecza sklepu w poszukiwaniu zabójcy. Na podłodze przed ladą natknął się na leżącego starszego człowieka. Nie ruszał się. Obok dłoni leżał rewolwer. Jak się okazało, był to sprawca tragedii.
Policyjne śledztwo pozwoliło ustalić, że zabójca, 67-letni Ignacy L. poznał swoją ofiarę kilka lat wcześniej za pośrednictwem... ogłoszenia matrymonialnego, w którym poszukiwał panny z posagiem celem zakupienia inwentarza do prowadzonego przez siebie gospodarstwa rolnego pod Pruszczem. Wiktorja, nauczycielka, która straciła dopiero co pracę, przystała na to, lecz z czasem dowiedziała się, że została oszukana, bowiem Ignacy nie był wdowcem, miał już żonę, która go opuściła i wyjechała do Berlina.

Nie chcąc jednak stracić zainwestowanej w zakup inwentarza gotówki, przeżyła pod Pruszczem u Ignacego całe 4 lata. Kiedy nadarzyła się okazja do sprzedaży gospodarstwa, Ignacy zrobił to, zwracając kobiecie jej posag. Wówczas Wiktorja udała się do Bydgoszczy, gdzie zakupiła mały sklepik przy pl. Piastowskim.

Ignacy nigdy się nie mógł pogodzić z tym, że kobieta nie chciała z nim zostać. Nachodził ją wielokrotnie, namawiając do powrotu - bezskutecznie. Pieniądze z gospodarstwa przepił, trafił do domu opieki. Założył potem sprawę w sądzie o zwrot posagu ze strony Wiktorji, ale proces przegrał. Czarę goryczy przepełniła wiadomość, że na początku listopada 1933 roku Wiktorja wyszła za mąż za innego.

Poczekał, aż zostanie sama

Jak udało się policji ustalić, krytycznego dnia Ignacy L. wynajął rano dorożkę, która podwiozła go pod drzwi sklepu, w którym sprzedawała Wiktorja. Potem mężczyzna odczekał na ulicy kilka minut, wypatrując chwili, kiedy w sklepie kobieta pozostanie sama. Wówczas wszedł do środka i od razu, bez słowa, oddał w stronę Wiktorji dwa strzały. Obydwa okazały się celne. Trzecią kulę skierował w swoją skroń. I tu nie chybił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!