Zawsze winni są poprzednicy!

Sojusz Lewicy Demokratycznej cieszy się, że platforma korzysta z jego kadr. I trudno się tej radości dziwić, bo jako ugrupowanie nie wygrali wyborów, a jednak współrządzą Bydgoszczą i jest to władza realna. Może się jednak okazać, i to już całkiem szybko, że dzisiejsze zadowolenie zmieni się w śmiech przez łzy. Dlaczego?
<!** reklama>Ano dlatego, że bydgoszczanie mogą zapamiętać obecnych radnych, prezydenta i wiceprezydentów jako tych, którzy zafundowali podwyżki. Jak wysokie? Tego jeszcze nie wiemy. Obawiam się jednak, że, jak wynika z artykułu na pierwszej stronie, nie będą to drobne kwoty. Do zasypania jest dziura głęboka na 30 milionów złotych. Rządzący miastem na pewno zrobią wszystko, żeby udział bydgoszczan był jak najmniejszy, ale że sięgnie do kieszeni mieszkańców jest pewne, jak amen w pacierzu. Trudno nie zgodzić się z tymi, którzy mówią, że bez kredytów miasta tkwiłyby w martwym punkcie, bo niewiele z nich stać na finansowanie inwestycji z bieżących dochodów. Ale gdy po rządowej łapie w naszych portfelach zaczyna grzebać sprawiedliwa ręka samorządu, większość przestanie w ciepłych barwach widzieć piękniejące miasta. I nie na wiele się zda mówienie, że to spadek po poprzednich władzach. Ludzie po to zmieniają władzę, bo mają nadzieję, że będzie lepiej. A lepiej nie znaczy biedniej. Gdy więc politycy jakiegokolwiek ugrupowania będą ze słodkimi uśmiechami opowiadali w małych i dużych telewizjach, że „wybudowali”, że im udało się „skończyć inwestycję”, to każdy mieszkaniec każdego miasta może z rozbrajającą szczerością powiedzieć, że mijają się z prawdą. To mieszkańcy wybudowali i to bardziej niż o tym wiedzą. Jest jak w pewnej reklamie. Kto za to zapłacił? Pani, Pan, no, wszyscy Państwo.