Politycy są jak koty. Z każdej wysokości wylądują bezpiecznie. Na nowym fotelu. Tym, którzy rządzili naszym regionem po 1989 r., krzywda się nie dzieje. Do „Warszawki” czy zyskownego biznesu odbili się z fotelu wojewody naszego regionu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 83122" sub="Józef Rogacki, rocznik 1953, wojewoda kujawsko-pomorski w latach 1999-2001, z wykształcenia magister administracji / Fot. Adam Zakrzewski">Kujawsko-Pomorskie sklejono z województw bydgoskiego, toruńskiego i włocławskiego. Z trzech organizmów 1 stycznia 1999 r. powstał jeden.
Ostatni wojewoda bydgoski
W Bydgoszczy rola wygłoszenia mowy pożegnalno-powitalnej przypadła Teresie Piotrowskiej, wówczas działaczce ZChN, ostatniemu wojewodzie bydgoskiemu. Po odejściu z tego stanowiska wylądowała miękko w fotelu wiceprezesa Urzędu Zamówień Publicznych w Warszawie. W 2001 r. zmienił się rząd i można było się spodziewać, że nowa ekipa z SLD dokona roszad kadrowych na państwowych posadach. Teresa Piotrowska zdecydowała się na zmianę barw partyjnych i już trzecią kadencję jest posłanką PO. Przez kilka lat kierowała bydgoską Platformą Obywatelską, ale dziś jej wpływy zmalały, bo karty rozdaje faworyt Donalda Tuska, Paweł Olszewski. Dwa lata temu ubiegała się o fotel prezydenta Bydgoszczy, ale zajęła dopiero trzecie miejsce.
Ostatni wojewoda toruński
<!** reklama>Wojciech Daniel, ostatni wojewoda toruński, też ma się dobrze. Od marca tego roku jest członkiem Zarządu Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Po wygłoszeniu mowy pogrzebowej nad województwem został konsultantem Banku Światowego. Później zajmował się doradztwem. Mówi, że z polityką skończył w 1999 r. - Przede wszystkim poczułem ulgę - wspomina pytany o koniec istnienia województwa toruńskiego. - To była ogromna praca, którą musieliśmy wykonać z wojewodami bydgoskim i włocławskim, by powstało Kujawsko-Pomorskie. Szkoda, że zmiany nastąpiły, bo Toruńskie było dość prężne.
Ostatni wojewoda włocławski
<!** Image 3 align=right alt="Image 83122" sub="Romuald Kosieniak, rocznik 1957, wojewoda kujawsko-pomorski w latach 2001-2006, z wykształcenia geodeta / Fot. Adam Zakrzewski">We Włocławku zadanie zgaszenia światła przypadło Wojciechowi Gulinowi. Po likwidacji Włocławskiego został wicewojewodą łódzkim. Wrócił jednak do regionu, którym zarządzał w przeszłości. Dziś jest rektorem Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku. Jego kadencja kończy się w sierpniu i najprawdopodobniej pozostanie na uczelni jako wykładowca akademicki.
Z Kalisza
Kiedy Kujawsko-Pomorskie stało się faktem, przedstawicielem rządu w terenie, jak określa się wojewodę, został Józef Rogacki.
Przywędrował do nas z Kalisza. Tam także był wojewodą, ale kiedy Kaliskie szło do kasacji, więc został rzucony na nowy odcinek. W 2001 r. jego czas razem z AWS minął, jednak nie wrócił w swoje strony. Został w Bydgoszczy, gdzie otrzymał posadę prezesa Zarządu Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku w Myślęcinku. Od 2006 r. jest też radnym sejmiku wojewódzkiego w barwach PiS.
Z Bydgoszczy
<!** Image 4 align=right alt="Image 83125" sub="Józef Ramlau, rocznik 1958, wojewoda kujawsko-pomorski od stycznia
do lipca 2006 r.,
z wykształcenia historyk / Fot. Adam Zakrzewski">Rząd SLD w 2001 r. na fotelu wojewody kujawsko-pomorskiego posadził człowieka z naszego regionu. Romuald Kosieniak, zanim został włodarzem województwa, pełnił funkcję wicestarosty bydgoskiego. Pod koniec kadencji próbował zostać prezesem zarządu szpitala w Szubinie. Niestety, ustawa o ograniczeniu działalności osób pełniących funkcje publiczne w spółkach prawach handlowego przekreśliła te plany. - Fotel wojewody w karierze nie pomaga, a wręcz trochę stygmatyzuje - żalił się wówczas mediom Romuald Kosieniak.
Musiał wrócić do wyuczonego zawodu geodety i dziś szefuje firmie doradczej w Bydgoszczy. Jednak doświadczenia wojewody przydają mu się w obecnej pracy. Firma świadczy bowiem nie tylko usługi geodezyjne, ale także zajmuje się pośrednictwem pracy, szkoleniami i pozyskiwaniem pieniędzy unijnych.
Z Poznania
<!** Image 5 align=right alt="Image 83125" sub="Marzenna Drab, rocznik 1958, wicewojewoda kujawsko-pomorski od stycznia 2006 r. do listopada do 2007 r. W okresie lipiec-listopad 2006 r. p.o. wojewody, z wykształcenia ekonomistka / Fot. Adam Zakrzewski">Poprzednik obecnie urzędującego wojewody, Zbigniew Hoffmann z PiS, który regionem rządził przez rok od listopada 2006 roku, ma kłopoty ze znalezieniem pracy. Został do nas importowany z Wielkopolski, gdzie był wicewojewodą. Premier Jarosław Kaczyński zafundował nam „spadochroniarza”, gdyż lokalni działacze PiS z Bydgoszczy i Torunia nie potrafili uzgodnić wspólnej kandydatury. Tak się jednak Hoffmannowi region spodobał, że postanowił nie wracać do Poznania. Spekulowano, że zostanie zatrudniony w bydgoskiej delegaturze NIK. - Ustawa na to nie pozwala. Zresztą taka posada eliminuje z działalności publicznej (także partyjnej, red.). Pan Hoffmann ma kilka propozycji z Warszawy, ale chciałby w Bydgoszczy zostać. Szuka - mówi Michał Sztybel, były asystent wojewody Hoffmanna.
Możliwe jednak, że Hoffmann opuści Kujawsko-Pomorskie i nie praca będzie tego najważniejszym powodem. Szukał bowiem swojej szansy politycznej w zajęciu wysokiego stanowiska w partyjnych strukturach i chciał zostać szefem bydgoskiego PiS. Jednak Jarosław Kaczyński postawił na posła Tomasza Latosa. Dlatego niewykluczone, że Hoffmann wyemigruje szukać swojej szansy w Warszawie, bo z tego, co wiemy, do Poznania nie ma specjalnie po co wracać.
Pełniąca obowiązki
<!** Image 6 align=right alt="Image 83125" sub="Zbigniew Hoffmann, rocznik 1963, wojewoda kujawsko-pomorski od listopada 2006 r. do listopada 2007 r., absolwent Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu
A. Mickiewicza w Poznaniu / Dariusz Bloch">Pomiędzy rządami Romualda Kosieniaka a Zbigniewa Hoffmanna na fotelu wojewody zasiadały jeszcze dwie osoby. O Józefie Ramlau, który rządził raptem pół roku, słów parę za chwilę. Kiedy go odwołano, pełniącą obowiązki wojewody została jego zastępczyni, Marzenna Drab. Spekulowano, że literki p.o. znikną sprzed jej nazwiska i zajmie fotel wojewody. Wystartowała w 2006 r. w konkursie, ale bez sukcesu. Do końca rządów PiS była wice. Została jednak nagrodzona wysokim miejscem na liście wyborczej w okręgu toruńsko-włocławskim i dziś jest posłanką PiS. Nie wróciła do rodzinnego Grudziądza, wybrała pobyt na Wiejskiej.
Lepszych kadr nie było
Józef Ramlau to jedna z barwniejszych postaci w gronie wojewodów naszego regionu po 1989 r. Niczym specjalnym się nie zasłużył, za to kilka razy, mówiąc oględnie, zachował się kontrowersyjnie.
PiS w 2005 r. po objęciu rządów w kraju długo nie mogło znaleźć kandydata na stanowisko włodarza Kujawsko-Pomorskiego. W końcu toruński poseł tej partii, dziś w PO, Antoni Mężydło, przeforsował swojego protegowanego. Ostrzegaliśmy, że to nie jest dobry kandydat. - Hoffmann był jeszcze gorszy. Zresztą w PiS lepszych kadr nie było - broni się dzisiaj Mężydło.
Ramlau był wojewodą od stycznia do lipca 2006 roku. Dlaczego tak krótko? Jechał do Warszawy, by otrzymać żółtą kartkę od premiera Kaczyńskiego za swoją pracę. W tym czasie do kancelarii szefa rządu dotarła informacja o wyrwaniu aparatu fotograficznego reporterowi naszej gazety na weselu syna wojewody, a Józef Ramlau brał udział w tym incydencie. Między innymi to zdarzenie zadecydowało, że Ramlau zobaczył kartkę czerwoną zamiast żółtej. Krzywda jednak mu się nie stała.
Został dyrektorem toruńskiego biura Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. I tak z likwidatora GS-u przez wojewodę doszedł do biznesu.
Losy Marszałka
Waldemar Achramowicz
W ramach reformy samorządowej, wprowadzonej 1.01.1999 r., utworzono funkcje marszałka województwa. Pierwszym, który piastował to stanowisko w Kujawsko-Pomorskiem i to przez dwie kadencje był Waldemar Achramowicz z SLD (1999-2006). Dziś - radny sejmiku wojewódzkiego. Po ostatnich wyborach samorządowych jego ugrupowanie utraciło władzę w regionie. Liczył na koalicję z PO z PSL. - Czekamy na propozycje - mówił nam Achramowicz w imieniu lewicowych radnych. Przeliczył się. Platforma i ludowcy woleli PiS od lewicy. Achramowicz nie dostał zatem posady w Zarządzie Województwa i wrócił do PKP, gdzie wcześniej pracował jako ekonomista. Jednak ok. 1700 zł na rękę okazało się zapewne zbyt małą kwotą i szybko pożegnał się z koleją. Wylądował miękko. W spółce transportowej „Transcopernicus”, która zajmuje się przewozem towarów dla japońskich fabryk Orion i Sharp. To właśnie z nimi jako marszałek podpisywał umowy, gdy lokowały się w Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
