Zarząd Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza rozważa podanie się do dymisji, jeśli miasto nie wykaże większej woli współpracy. Czy to oznacza, że przyszłość drużyny stoi pod znakiem zapytania?
<!** Image 2 align=right alt="Image 93143" sub="Abraham Loliga i Valentin Dah zostali dyscyplinarnie odsunięci od pierwszego zespołu. Od teraz mogą jedynie trenować z juniorami... Fot. Tadeusz Pawłowski">Trudno się dziwić rozgoryczeniu działaczy. Władze Bydgoszczy obiecały bowiem pomoc, jeżeli drużyna awansuje do nowej II ligi. Padła deklaracja, że miasto mogłoby w trzydziestu procentach wesprzeć pierwszy zespół. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku...
Relacje między klubem, a miastem wyraźnie zaczęły się więc poprawiać. Prezydent Konstanty Dombrowicz gościł nawet w Grudziądzu na meczu IV ligi, na którym było spokojnie i nikomu włos z głowy nie spadł.
Niepotrzebny spór o stadion
Miłą niespodzianką było zaproszenie zespołu do ratusza już dwa dni po wywalczeniu awansu. A nagrody finansowe przekazane drużynie wszyscy wzięli za dobrą monetę.
Krach rozmów nastąpił, kiedy władze miasta nazwały obiekt Zawiszy „Bydgoskim Stadionem Miejskim im. Z. Krzyszkowiaka”. Zaczęli protestować nie tylko działacze CWZS Zawisza, ale i kibice, którzy swoją dezaprobatę dla tego pomysłu, może w mało dyplomatyczny sposób, wyrazili na mistrzostwach świata juniorów w lekkiej atletyce, a następnie w ratuszu, przekazując na ręce zastępcy prezydenta Macieja Grześkowiaka petycję, pod którą podpisało się prawie 10 tysięcy osób.
<!** reklama>Stadion stadionem, ale SP Zawisza czekał na kolejny ruch ze strony miasta odnośnie pomocy finansowej. Przedstawicieli stowarzyszenia znów zawitali do ratusza, lecz rozmowy miały już inny przebieg... M. Grześkowiak mówił tylko o 100 tys. zł ze środków na promocję i spełnieniu kilku warunków, m.in. ujednoliceniu loga CWZS i SP Zawisza.
Kasy jak nie ma, tak nie ma
Za nami już pięć ligowych kolejek, a kasy jak nie ma, tak nie ma. Działacze stowarzyszenia do nocy pracują i rozmyślają nad przyszłością drużyny. Jedni przyjeżdżają do biura wcześnie rano, inni „uciekają” z wczasów, by podpisać odpowiednie kwity.
Jakież było zdziwienie osoby odpowiedzialnej w PZPN za przyznanie licencji Zawiszy na grę w drugiej lidze, kiedy usłyszała, że nikt z działaczy nie jest w klubie zatrudniony...
Włodarze SP co rusz dowiadują się teraz o miejskich dotacjach od II-ligowych rywali - 600 tys. zł w Kluczborku, 150 tys. zł miesięcznie w Szczecinie, nie wspominając o Janikowie.
Na Zawiszy ambicji na pewno nikomu nie brakuje. Oczywistym jest, że drużyna mogłaby pójść za ciosem, powalczyć o kolejny awans, juniorzy mieliby większą motywację, a na trybunach zasiadłoby więcej osób.
Działacze póki co robią, co mogą. Wczoraj podpisali umowę, zawartą do końca roku, z następnym sponsorem, bydgoską spółką Makrum.
Dah i Loliga poza zespołem!
Drużynie niewątpliwie potrzebne są wzmocnienia. Wiadomo już, że od pierwszego zespołu, na wniosek trenera, zostali odsunięci zawodnicy z Burkina Faso - Dah i Loliga, którzy uznali, że nie będą jechać do Szczecina na mecz z Pogonią tylko po to, żeby grać tam przez 15 minut...
Zarząd SP Zawisza będzie w tej sytuacji wnioskował do PZPN o zerwanie kontraktów, a obaj gracze zostaną wystawieni na listę transferową i mają zakaz trenowania z pierwszym zespołem.