Cartusia Kartuzy - Zawisza Bydgoszcz 2:0 (1:0)
Bramki: Dawid Szałecki (34), Piotr Gryszkiewicz (57).
Zawisza: Oczkowski - Jaskuła (46. Sanocki), Urbański, Paliwoda, Sławek - Nowak, Młynarczyk (56. Graczyk), Włodyka (46. Sobieralski), Rugowski - Chachuła (46. Okuniewicz), Bojas (62. Sacharuk).
Zawisza w rundzie jesiennej przegrał z Cartusią po najsłabszym meczu. Niestety, w świąteczną sobotę sytuacja się powtórzyła.
W pierwszej połowie niezłe okazje mieli Kacper Nowak, Kamil Włodyka i Jakub Bojas. Zawiszanie mieli też szczęście, bo od straty bramki po strzale Piotra Łysiaka uratował ich słupek. Jednak po uderzeniu Dawida Szałeckiego niebiesko-czarni przegrywali. W drugiej części już nie stworzyli sobie klarownych okazji. Na domiar złego stracili drugą bramkę po strzale Piotra Gryszkiewicza z rzutu wolnego. Zawiszanie starali się zmienić niekorzystną sytuację. Niestety, nic im nie wychodziło. I porażka stała się faktem.
- Mecz był brzydki, gra nie była płynna, bo nie sprzyjało temu boisko - tłumaczył Piotr Kołc, trener Zawiszy. - Lepiej do tych warunków zaadaptowali się gospodarze. Nam się to nie udało. Nic z tego, co trenowaliśmy w tygodniu nie dało się zrealizować. Gole straciliśmy po stałych fragmentach. Chcieliśmy coś poprawić stąd trzy zmiany w przerwie. Szukaliśmy prostszych środków, ale niestety, nic nam nie wyszło. Jest nam przykro, ale trzeba to przyjąć i starać się poprawić w kolejnych meczach.
W następnej kolejce bydgoszczanie podejmą rezerwy Pogoni Szczecin.
