Krzysztof Sachs, szef Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN już przed czwartkową decyzją mówił, że sprawa Zawiszy jest bardzo prosta – klub nie dostał licencji z dwóch powodów.
- Po pierwsze, nie przedstawił opinii biegłego rewidenta. Po drugie, z dokumentów, którymi dysponowaliśmy, wynikało, że zalegał pewną kwotę innemu klubowi. Przy czym Zawisza w mailach twierdził, że wcale nie zalega, tyle że nie przedstawił nam na to żadnych dowodów -powiedział na stronie futbolfejs.pl.
Sachs dodaje (za futbolfejs,pl):
- Szczerze mówiąc, kompletnie nie rozumiem sytuacji, w której nowy właściciel kupuje klub w trakcie procesu licencyjnego i nie zadbał o to, by tę licencję otrzymać. Ale to już jego problem, nie mój. Natomiast nie da się ukryć, że mieliśmy problem z kontaktem z Zawiszą. Nie jest tak, że nie było tego kontaktu w ogóle, ale faktycznie był on utrudniony. Problem sprowadzał się do tego, że klub mailowo pytany o tę zaległość wobec drugiego, odpowiadał: „Nie mamy żadnej zaległości, bo nie musimy nikomu nic płacić”. Na naszą ripostę: „Ale my mamy umowę, z której wynika, że jednak musicie. Pokażcie więc płatność albo dokumenty, że płacić nie musicie”, już odpowiedzi nie było. Komunikacja się urywała.
- Jeśli Zawisza nie dostanie licencji - mówił Sachs - to będę w szoku. Będzie to oznaczało jakieś gigantyczne zaniedbanie ze strony władz klubu. Już nie chcę wnikać, czy starych, czy nowych. Licencja dla Zawiszy była na wyciągnięcie ręki.
Dodajmy, że w tej sytuacji w I lidze pozostaje MKS Kluczbork, a z II ligi awansowała Wisła Puławy