Przypadek? - jak pyta zwykle mój znajomy, zwolennik modnych spiskowych teorii. I natychmiast sam sobie odpowiada: nie sądzę. Jeśli tak, to pochylmy się choć przez chwilę nad zawartością Tuska w krajowym Pułtusku, bo gdyby zestawić dwa polityczne światy - wizje gościa z Brukseli z rodzimym rynkiem politycznym, a raczej bazarkiem, to mamy wiele powodów do zmartwień.
I od razu dodam, że nie chodzi mi jedynie o PiS, który wspólnotę europejską pokochał miłością gwałtownie niespodziewaną, gdy dowiedział się, że suweren daje UE 90-procentowe poparcie. Ci po prawej, lewej, a także w środku - z całą nędzą przekazu, miałkością propozycji, brakiem istotnych pytań, a tym bardziej odpowiedzi na temat naszego miejsca w Europie - pokazali, że do Brukseli jest im dalej, niż przypuszczaliśmy.
To tematy, na których już dawno powinniśmy przystawić stempel etykiety zastępczej, a nie wpadać o szóstej nad ranem do domu autorki plakatów z tęczową Matką Boską
Zarzucicie mi Państwo, ze jestem zbyt surowy, ale jak porównać zestaw tematów poruszonych przez Tuska, dotyczących zagrożeń globalnych i istotnych problemów starego kontynentu, z krajowym bredzeniem na temat składu proszków do prania, masturbacji, LGBT czy receptury na maślane ciasteczka oraz dręczonego, rzekomo, Kościoła. Ten ostatni dręczy się od lat sam i nie pomogą mu politycy, nawet gdyby - jak niegdyś Cyrankiewicz - zaproponowali odcięcie ręki na Kościół podniesionej. To tematy, na których już dawno powinniśmy przystawić stempel etykiety zastępczej, a nie wpadać o szóstej nad ranem do domu autorki plakatów z tęczową Matką Boską.
Moich odczuć, choć pewnie jestem w mniejszości, nie zmienią rządowe media, które zilustrowały informacje o wykładzie byłego premiera zdjęciami swoich ulubionych bohaterów, Hitlera i Stalina, bo to nawet nie trzecioligowy poziom. Nie był w stanie tego zrobić prawicowy kandydat do parlamentu UE Karol Karski, który w rycerskiej zbroi i mieczem obiecywał obronę naszych interesów przed Krzyżakami (czy-taj Niemcami). To z kolei jako żywo przypomina promocje dy-żurnego antysemity Leszka Bu-bla sprzed lat. Nic dziwnego, że wśród nawet mało lewackich od-biorców spotu Karski zasłużył sobie na miano zakutego łba. Wina Tuska polega jedynie na tym, iż mówi do rzeczy, a nie od rzeczy. Pełne furii komentarze etatowych zaklinaczy europejskiego węża są najlepszym dowodem, iż na prawicy strach przed Tuskiem jest, jak niegdyś Lenin, wiecznie żywy.
Flash Info - najciekawsze i najważniejsze wydarzenia z regionu
