Kopanie, duszenie, uderzanie butelkami w głowę, skakanie po ciele, ugodzenie nożem w brzuch i uda. Oprawcy bezdomnego odpowiedzą przed sądem.
Jednonogiego Jana Z. wszyscy znali na ul. Dworcowej. Stał oparty na lasce, wystawiając kikut. Żebrał na coś procentowego. Dużą część życia spędził w więzieniach. Teraz może spędzi tam resztę życia.
- Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia wobec trzech osób z artykułu 148. Za ten czyn grozi dożywocie - mówi Dariusz Bebyn, zastępca prokuratora Bydgoszcz-Północ.
<!** reklama>
Jan Z. ma 59 lat i mieszkanie. Dostał je od poprzedniego prezydenta Bydgoszczy. Było świeżo wyremontowane. W ciągu kilku lat znacznie się zmieniło. Przez brudne firany widać melinę. Rozrzucone rzeczy, papiery na dywanie. A na parapecie płyta CD z tytułem „Za ciosem”. Mało prawdopodobne, aby słuchano jej w zimowy dzień, gdy w mieszkaniu katowano 29-letniego Daniela Z. Już dawno odcięto prąd.
29-latek pochodził z Bydgoszczy, ale był bezdomny.
W mieszkaniu trwała libacja. Prawdopodobnie doszło do kłótni.
- Mężczyzna zmarł w wyniku wielonarządowych obrażeń - prokurator Bebyn podaje wynik sekcji. - Bicie musiało trwać kilka dni. Kopanie, uderzanie butelkami w głowę, skakanie po ciele, ugodzenie nożem w brzuch i uda.
Nikogo nie zaskoczyła kolejna libacja. Krzyki były tu normą. To cisza i sygnały policyjnych radiowozów były znakiem, że w mieszkaniu doszło do tragedii. - Usiłowali wywieźć zwłoki na sankach. Popsuły się, ktoś musiał też ich spłoszyć - mówi jeden z lokatorów.
Ślady na śniegu szybko doprowadziły mundurowych do mieszkania w kamienicy. Zatrzymani zostali 59-letni Jan Z., 43-letni recydywista Jan R. oraz 28-letni Dariusz S.
- Byli siebie warci, po prostu menelstwo - mówi lokator. Policjanci zatrzymali również 15-letnią Natalię N. Zajął się nią sąd rodzinny.
- To była znajoma Karola, starszego syna Jana. On teraz siedzi za kradzież. Jednak musiał być też zamieszany w to zabójstwo. Przecież kręcił się wtedy po okolicy. Pewnie ci zatrzymani kryją go. Wróci i znów sprowadzi szemrane towarzystwo. Boimy się - twierdzi lokatorka kamienicy.