Przy okazji Wszystkich Świętych szukał potomków przedwojennych sportowców na cmentarzach. Na chybił trafił dzwonił do ludzi według nazwisk wybranych z książki telefonicznej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 143223" sub="Sławomir Wojciechowski prezentuje swój album, w którym zgromadził już ponad 250 archiwalnych, często zupełnie unikatowych. zdjęć. Fot. Tadeusz Nadolski">Sławomir Wojciechowski, z zawodu nauczyciel w Zespole Szkół nr 17 i Gimnazjum nr 7, z zamiłowania pasjonat sportu, jest na ukończeniu gigantycznego dzieła, które ma ocalić od zapomnienia historię szeroko rozumianej kultury fizycznej nad Brdą w latach 1920-1949 - ze szczególnym uwzględnieniem bydgoskiej Polonii. Skąd wziął się pomysł?
Nie tylko milicja
- Powodów było kilka - mówi Sławomir Wojciechowski. - W latach osiemdziesiątych znajomi wytykali mi, iż jestem sympatykiem Polonii, klubu milicyjnego, bo z takim był, niestety, w powszechnej świadomości kojarzony. Trochę mnie to bolało, bo w domu kultywowaliśmy zupełnie inne tradycje, a rodzice byli aktywnymi członkami „Solidarności”. W trakcie nauki w Technikum Drzewnym do rąk trafiła mi monografia Polonii, wydana w 1970 roku z okazji 50-lecia klubu z ul. Sportowej. Ze zdumieniem stwierdziłem, że tylko niewielka część tej pracy poświęcona była latom 1920-1949 (w lutym 1949 r. klub rozwiązał się - przyp. T.N.). Idąc tym tropem na studiach zrobiłem licencjat, a jego tematem była historia sekcji piłki nożnej właśnie w tych latach. No i otworzyła się puszka Pandory...
<!** reklama>Swoje zainteresowania i gromadzenie materiałów Sławomir Wojciechowski kontynuował przy okazji pisania jednego z rozdziałów książki pt. „Gdy idzie Polonia z Bydgoszczy...”, wydanej w 2000 roku. Cały czas czuł w sobie misję, by na tym sprawy nie zakończyć.
Zabawa w detektywa
<!** Image 3 align=right alt="Image 143223" sub="Rok 1930, Resursa Kupiecka. Impreza zorganizowana z okazji Jubileuszu 10-lecia Polonii Bydgoszcz. Klub uhonorował kilkunastu najwybitniejszych działaczy dzisięciolecia. Siedzą od lewej: Alojzy Wojtak, Bernard Golz, Stanisław Wojtak, Zygmunt Kochański (prezes klubu), Franciszek Łukowski, Alojzy Stryszyk, nieznany. Stoją od lewej: nieznany, Aleksy Świątkowski, Władysław Gill, Edmund Golz, Edmund Świątkowski, Paweł Widerski, nieznany, Edmund Buczkowski. Na fotografii brakuje Edmunda Szyca, także uhonorowanego dyplomem. Fot. Archiwum Sławomira Wojciechowskiego">- Do konkretnej pracy nad moim dziełem zabrałem się jesienią 2007 roku. Na razie roboczy tytuł brzmi: „Zapomniane pokolenie. Polonia Bydgoszcz w latach 1920-1949”. W tym momencie za sobą miałem już przewertowane kartka po kartce wszystkie przedwojenne bydgoskie gazety. Przy tej okazji odkryłem pewną nieścisłość. Otóż za oficjalną datę powstania Polonii uważa się 29 września 1920 roku. Tymczasem pierwsze ogłoszenie o zebraniu ukazało się w „Dzienniku Bydgoskim” już 30 kwietnia, pierwsze spotkanie odbyło się 14 maja, a 29 tego miesiąca opublikowana została informacja, że klub istnieje, prezesem jest Edmund Szyc, a sekretarzem Roman Radny. Ale to tak na marginesie. Przy gromadzeniu materiałów założyłem sobie, że, oprócz części faktograficznej, spróbuję dotrzeć do dzieci, wnuków, rodzin i znajomych przedwojennych zawodników, trenerów i działaczy. I to był dopiero prawdziwy strzał w dziesiątkę - mówi.
By znaleźć tych ludzi, imał się różnych sposobów. Znając nazwiska szukał takich samych w książce telefonicznej i w ten sposób próbował ich zlokalizować. Bawił się w detektywa. W dzień Wszystkich Świętych odwiedzał groby przedwojennych polonistów. W ten sposób trafił na mieszkającego w Gdańsku 78-letniego Stanisława Stryszyka, syna Alojzego, współzałożyciela klubu z 1920 r., powieszonego przez Niemców 26 maja 1942 roku za działalość w przedwojennym Polskim Związku Zachodnim. Przy okazji - dzięki relacji kelnera, który pracował w kasynie dla gestapowców i który podsłuchał ich rozmowę - poznał szczegóły egzekucji przy ul. Poniatowskiego i dowiedział się o wyjątkowo bohaterskiej i godnej do ostatnich chwil swojego życia postawie Alojzego Stryszyka. O tych ludziach i ich życiu Sławomir Wojciechowski może opowiadać godzinami.
Utrwalone w kadrze
Oddzielną wartością samą w sobie jest cały czas powiększający się zbiór zupełnie unikatowych, w większości nieznanych, fotografii powyciąganych z rodzinnych szuflad i szaf. Ma ich już ponad 250 i niemal wszystkie znajdą się oczywiście w tej książce.
Już po naszej rozmowie dostałem od Sławomira Wojciechowskiego maila, w którym napisał: „Zgłosił sie do mnie przedstawiciel Zarządu KP Polonia, z informacją, że skontaktował się z nim wnuk T. Weresza - bramkarza z czasów zaraz powojennych. Wnuk udostępnił mi ponad 30 zdjęć z meczów piłki nożnej z lat 1945-1948, w tym sensacyjne jeszcze z 1945 roku między Polonią a drużyną włoską (byli jeńcy), z maja 1946 roku, na którym jest m.in. młodziutki Gerard Cieślik w zespole Ruchu”.
Książka ma liczyć 600-700 stron. Praca nad nią powinna zostać ukończona w lipcu, a ukazać ma się w grudniu, a więc jeszcze roku jubileuszu 90-lecia. Wstępną pomoc przy wydaniu zadeklarował wiceprezydent miasta, Maciej Grześkowiak.
- Po 1945 roku zupełnie odcięliśmy się od korzeni. Teraz jest ostatni dzwonek, by do nich wrócić, bowiem powoli odchodzi już drugie pokolenie ludzi, których przodkowie związani byli z tym klubem - kończy Sławomir Wojciechowski.
Na ten sam temat
Apel Sławomira Wojciechowskiego
Zwracam się z prośbą o kontakt rodzin dawnych międzywojennych i zaraz powojennych sportowców z Bydgoszczy. Może Państwo posiadają w swoich zbiorach dawne fotografie związane z kulturą fizyczną, może nawet sami za bardzo nie orientujecie się, kto na tych fotografiach się znajduje itd., itp. Poszukuję przede wszystkim rodzin polonistów: Jana, Konrada i Alfreda Labenzów, Franciszka Łukowskiego, Teofila Dreczkowskiego, Alojzego i Stanisława Wojtaków, Edmunda Buczkowskiego, Mieczysława Robińskiego, Alfonsa Michalskiego, Bernarda Kimmela, Brunona Lubawego i wielu wielu innych. Kontakt: tel. 660-034-318, e-mail: [email protected].