Po raz drugi na trasie 63. Tour de Pologne gościć będziemy kolarską ligę mistrzów. Być może, cykliści przejadą nawet przed naszym oknami, bo na dwa dni tour zawita do regionu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 23724" >Czy tegoroczna impreza będzie różnić się od poprzedniej?
Za ubiegłoroczną otrzymaliśmy bardzo dobre oceny za organizację, a w nieformalnej klasyfikacji uplasowały się przed nami tylko trzy wielkie toury: Giro d’Italia, Tour de France i Vuelta Espana. To nas jeszcze bardziej zmobilizowało. Dlatego między innymi, zmieniliśmy trasę i wprowadziliśmy nowe elementy scenografii. Wszystko po to, by zmagania kolarzy były jeszcze bardziej emocjonujące.
W tym roku nie ma w programie jazdy indywidualnej na czas, która kończyła rywalizację i decydowała, kto zostanie zwycięzcą.
Organizatorzy wyścigów ustalili, że dziennie może się odbywać jeden etap. U nas w poprzednich latach ostatniego dnia rano był krótki etap, a po południu czasówka. Musiałem wybierać etap górski czy czasówka. Większe emocje towarzyszą temu pierwszemu. W sobotę, w przedostatni dzień, kolarze będą sześć razy wspinać się na Orlinek, a ostatniego dnia pięć razy. Finisz w niedzielę będzie kończył się nie pod górę, ale 20-kilometrowym zjazdem. To przy wiatrach, zimnie i często deszczu, gwarantuje kibicom emocje do ostatniego kilometra wyścigu.
Ile grup zobaczymy na starcie?
Obowiązek występu ma 20 najlepszych na świecie. Każdy organizator może przyznać do pięciu „dzikich kart” dla ekip z drugiej dywizji. My przyznaliśmy je polskiej Intel Action i włoskiej Miche, w której ściga się czterech Polaków: Arkadiusz Wojtas, bracia Kohutowie i Przemysław Niemiec. Każdy zespół składa się z dziewięciu zawodników.
Wyścig jest narodowy, a Polaków startuje mnie niż 10 procent składu peletonu. Do 2004 roku startowało nawet ponad 50 Polaków, a obecnie jeśli wywalczą miejsce w składzie, mogłoby ich wystartować zaledwie 15. Czy nie jest Panu żal, że tak mało startuje naszych rodaków?
Do 2004 roku wyścig miał niższą rangę. W myśl przepisów, mogłem dopuścić do startu zawodników z zespołów III dywizji, których jest w Polsce kilka oraz reprezentację kraju. Zawsze jednak stawialiśmy sobie wysoko poprzeczkę. Po awansie do grona 27 najlepszych na świecie wyścigów, musimy wypełniać ściśle przepisy. Nie pozwalają one na start grupom z niższych dywizji. Liczę, że polskie grupy będą miały wyższe budżety i wkrótce awansują wyżej, co pozwoli mi zaprosić je do touru.
Wyścig koliduje terminem z innym wielkim tourem, Vueltą Espana.
To żaden problem. Każda grupa z Pro Tour liczy 25 kolarzy. Na Vuelcie ściga się 9 zawodników, pozostali są do dyspozycji. Mamy bardzo dobry termin - 10 dni przed mistrzostwami świata w Salzburgu. Część zawodników, która startowała w Giro d’Italia czy Tour de France przez krótsze imprezy pragnie przygotować się do rywalizacji o tęczową koszulkę.
Kogo ze znanych zawodników zobaczymy na trasie 63. TDP?
Grupy mają czas na podanie składu do 70 dni przed wyścigiem, czyli do końca czerwca. Obok dziewięcioosobowego składu mogą podać 50 procent rezerwowych. Ostatecznych zmian dokonują do 24 godzin przed startem. Na pewno na trasie zobaczymy ubiegłorocznego zwycięzcę, Luksemburczyka Kima Kirchena, który wystartuje z numerem 1. Swój udział zapowiedział również ubiegłoroczny zwycięzca całej klasyfikacji cyklu Pro Tour, piąty na poprzednim Tour de Pologne Włoch Danilo di Luca. Marzy mi się, aby na polskich drogach pojawił się mistrz świata Belg Tom Boonen. Uważam, że są na to duże szanse, bo jest to zawodnik, który specjalizuje się w klasykach i krótszych wyścigach etapowych. Nasza impreza pasowałaby mu w przygotowaniach do obrony tytułu.
Ile osób pracuje przy organizacji touru?
Przez cały rok w naszej firmie wyścig przygotowuje 14 osób. Natomiast przy organizacji każdego etapu, kolumna wyścigu wliczając osoby pracujące przy zabezpieczeniu trasy, to około 2 - 3 tysięcy ludzi. Na każdym z nich rozkładamy 18 tirów ze scenografią. To wielkie przedsięwzięcie.
Czy jest Pan człowiekiem szczęśliwym?
Plany, które sobie stawiałem, udało mi się zrealizować. Postawiłem cel, do którego konsekwentnie dążyłem przez 11 lat. Chciałem, żeby na nasz narodowy tour przyjeżdżali najlepsi i tak się stało. To było nawet trudniejsze niż zdobycie medalu olimpijskiego. Jako organizator wieloetapowych wyścigów Polska znalazła się w gronie takich krajów jak Francja, Włochy czy Szwajcaria, które są od nas znacznie bogatsze. Poza organizacją imprez kolarskich, zajmuję się też trochę rolnictwem. W Kołczygłowach, gdzie się urodziłem, kupiłem stary dom, który wyremontowałem. Tam mam swój azyl, dokąd uciekam, gdy już jestem bardzo zmęczony. Marzę, żeby mieć stado krów i prowadzić na przykład gospodarstwo ekologiczne. To jest mój następny cel, który sobie postawiłem.
Trasa 63. Tour de Pologne (1225,5 km): 4.9. 1. etap: Warszawa (Pułtusk) - Olsztyn (214 km); 5.9. 2. etap: Ostróda - Elbląg (122,6 km); 6.9. 3. etap: Gdańsk - Toruń (225,5 km); 7.9. 4. etap: Bydgoszcz - Poznań (183 km); 8.9. 5. etap: Legnica - Jelenia Góra (192 km); 9.9. 6. etap: Szczawno Zdrój - Karpacz (162,4 km); 10.9. 7. etap: Jelenia Góra - Karpacz (126 km).