Niemal 70 milionów złotych zalegają bydgoskie firmy i mieszkańcy budżetowi miasta. Miasto windykuje należności i wpisuje dłużników do krajowych rejestrów.
<!** Image 3 align=none alt="Image 222612" >
Liczby przyprawiają o ból głowy. Należności dla miasta z tytułu różnych niezapłaconych zobowiązań sięgają obecnie niemal 70 milionów złotych. Prawie połowa tej kwoty - 31 mln zł - to wypłacone przez miasto zasiłki alimentacyjne.
<!** reklama>
Ponad 3 miliony zł trzeba ściągnąć od osób, którym mandaty wystawiła Straż Miejska. Kolejne miliony to niezapłacony podatek od nieruchomości oraz niesłusznie otrzymane bonifikaty przez nabywców mieszkań komunalnych. Nawet zaległości za pobyt w izbie wytrzeźwień sięgają miliona złotych! Rekordzista - bydgoska firma w stanie upadłości - zalega miastu niemal milion złotych.
- Intensywnie ściągamy nasze należności - zapewnia Piotr Tomaszewski, skarbnik Bydgoszczy. - Problemem jest ogólna sytuacja gospodarcza. Bankrutują firmy, ludzie tracą pracę. To musi mieć wpływ na regulowanie zobowiązań wobec gminy.
Za co zalegamy? - Za podatki od nieruchomości, od firm, od środków transportu...
Zostało po izbie
W niektórych grupach zadłużeń miastu udało się zmniejszyć należności. Miedzy innymi o ponad 2 miliony udało się zredukować długi za mandaty karne wystawione przez Straż Miejską. Inne pozycje, jak choćby wspomniane zasiłki alimentacyjne - rosną.
Nie wszystkie długi uda się odzyskać. Należą do nich stare zaległości z okresu funkcjonowania Izby Wytrzeźwień. Co prawda z 1,3 mln złotych spadły one do 800 tysięcy, ale to skutek przedawniania się zobowiązań, a nie ich ściągania. Większość klientów tego przybytku na nadmiar gotówki nie cierpiała.
Rejestrem i sądem
Złą sytuację gospodarczą widać po nasileniu wniosków o umorzenie należności bądź ich rozłożenie na raty. - O ile w miarę możliwości idziemy na rękę i pomagamy dostosować harmonogramy spłat do możliwości dłużnika, to umorzeń prawie nie stosujemy - wyjaśnia skarbnik.
Część działań prowadzonych przez ratusz to egzekucja administracyjna. Są to głównie zajęcia rachunków firmowych, wynagrodzeń, czasem również świadczeń emerytalnych. Część odzyskują poborcy, odwiedzający dłużników w domach i firmach. Oporni wpisywani są do krajowych rejestrów dłużników.
Urząd Miasta korzysta nie tylko ze swoich baz danych. Ponad 12 tysięcy razy występował o dane dłużników do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz urzędów skarbowych. To m.in. dzięki takim działaniom ściągnięto ponad 10 milionów złotych zaległych podatków.
Liczba spraw jest ogromna. Tylko w ciągu roku wystawiono ponad 23 tysiące tytułów wykonawczych i wysłano 18 tysięcy monitów do spóźnialskich.
Co zrobić, by zaległości było mniej?
- Przygotowujemy się do wprowadzenia systemu telefonicznego przypominania o terminach wpłacania podatków za pomocą wiadomości SMS - zapowiada Piotr Tomaszewski. - Najwcześniej wprowadzimy to w przyszłym roku.
Skarbnik ubolewa, że ratusz nie zawsze może skutecznie pomóc. Prawo zakazuje np. interwencji na rzecz firm. Te, które mają duże trudności, pozostawiane są samym sobie. W myśl przepisów nie można im nawet rozłożyć zaległości na raty.
ADM i komunikacja
Z dłużnikami boryka się od lat Administracja Domów Miejskich. Aktualne zaległości wobec niej to ponad 66 milionów złotych. Od ubiegłego roku powiększyły się o około 10. procent. Również w miejskiej spółce najważniejszym tego powodem jest trudna sytuacja gospodarcza najemców.
Windykację prowadzi też Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Mamy swój wydział windykacyjny, korzystamy też z pomocy wyspecjalizowanych firm - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik ZDMiKP. Zaległości wobec zarządu, m.in. z tytułu mandatów i kar, to 30 milionów złotych.
