https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakochany w Bydgoszczy

Weronika Bogusławska
- Nienawidzę, kiedy ktoś mówi, że nie ma na coś czasu. Uważam, że na wszystko znajdzie się czas, tylko nie zawsze dobrze nim dysponujemy – mówi Józef Herold, producent i reżyser filmowy.

- Nienawidzę, kiedy ktoś mówi, że nie ma na coś czasu. Uważam, że na wszystko znajdzie się czas, tylko nie zawsze dobrze nim dysponujemy – mówi Józef Herold, producent i reżyser filmowy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 117357" sub="Józef Herold, jak sam mówi, robi to, co chce, a nie to, co musi / Fot. Archiwum">Mały Józef chciał zostać dyrygentem. Stał godzinami przed radiem i wymachiwał rękoma w takt muzyki. Chłopcy chcą być policjantami, czy strażakami, ale on się uparł. Dziwnym był dzieckiem i można powiedzieć, nietypowym jest facetem.

- Ja nie miałem nigdy w ręku młotka czy wiertarki. - Mówi i uśmiecha się do mnie. - Facet jest ze mnie raczej kiepski - dodaje.

Nie wiem, czy miarą mężczyzny jest umiejętność fachowego majsterkowania. Wiem, że im więcej rozmawiamy, tym bardziej mnie intryguje. - Mam problem z pomysłami, bo jest ich więcej niż czasu na realizację. Nie wolno tracić czasu na coś średniego - mówi. Zajmował się różnymi rzeczami. Był nauczycielem muzyki, redaktorem naczelnym gazety, reżyserem i producentem swoich filmów. - Moje życie się spełniło, robię rzeczy, które chcę, a nie, które muszę - dodaje.

<!** reklama>Siedzi przede mną - niespokojny duch. Jak czyta, to trzy książki naraz, ogląda telewizję i jednocześnie przegląda gazetę. Tworzy też równolegle, bo inaczej po prostu nie potrafi. - Ciągle myślę o tym, ile czasu się marnuje, ile niepotrzebnych dyskusji jest prowadzonych. To smutne, że z tego całego słowotoku rodzi się tylko kilka wartościowych rzeczy - mówi. Najspokojniejszy jest wtedy, kiedy na skraju lasku brzozowego wyjmuje krzesło z samochodu i ma przed sobą czystą, niezapisaną kartkę. - Czuję się wtedy, jakbym był w stanie nieważkości. Jestem sam ze swoją bajką, albo brakiem bajki - opowiada.

Dobre ma te „bajki”. Wczoraj, jego film dokumentalny „Schengen - dwie granice” został pokazany w Parlamencie Europejskim w ramach konferencji na temat bezpieczeństwa i granic w Europie. Zaprosili go tam, ale nie pojechał. Nie może, bo jutro w Grudziądzu odbędzie się pierwszy spektakl teatralny na podstawie jego scenariusza. Rzecz jest o życiu Marleny Dietrich. Dlaczego? - Bo całe swoje życie nosiła tajemnicę, a to nas podnieca. Wszyscy myślą, że kobieta, którą kochały miliony mężczyzn i kobiet musi być szczęśliwa. A ona nie była - mówi. Uśmiecha się do mnie i już wiem, że o tej Marlenie napisał, bo jest inna od niego. Nie bała się samotności.

Jestem ciekawa, dla kogo to wszystko. Sam powiedział mi wcześniej, że „ten, który mówi, że tworzy dla siebie - kłamie”. - Powiedzmy, że mam się dla kogo popisywać - mówi. O kogo chodzi? Nie dopytuję. Opowiada za to o innej miłości. Do Bydgoszczy.

- Jestem zakochany w tym mieście i ludziach tu mieszkających. Tyle fantastycznych rzeczy można tu znaleźć. Wiem, że jest w tym mieście kilku pisarzy, którzy napisali choć jeden dobry wiersz - mówi. To dlatego, zaczął pracę nad cyklem filmów „Poeci, poeci, poezja poleci”. Podkreśla, że jego obowiązkiem jest dokumentowanie istotnych dzieł artystycznych.

W jego działaniach można dostrzec pewien rodzaj „misyjności”. Od 1 do 10 maja potrwa akcja „Chopin przyjechał”, którą zajmuje się wraz z synem, Maciejem. W te dni, w małych miejscowościach naszego województwa, Chopina grać będą najlepsi pianiści. Muzyka poważna pod strzechą? - Człowiek, który posłucha Chopina, tego dnia nie pobije żony. Jak się spije, to na wesoło, choć na chwilę stanie się lepszy - mówi. - Jest jeszcze jedna ważna sprawa - mówi i patrzy mi prosto w oczy. - Najważniejszą rzeczą, którą zrobiłem w życiu, było postawienie wraz z przyjaciółmi krzyża księdzu Jerzemu Popiełuszce, trzy dni po jego śmierci. Dzięki temu dojrzałem.

Warto wiedzieć

W ramach VI edycji Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej „Klasyka w teatrze”, w sobotę o godzi- nie 19 odbędzie się w teatrze w Grudziądzu spektakl: „Jestem po to, żeby mnie kochać” wg scenariusza Józefa Herolda. Sztuka dotyczy życia Marleny Dietrich. Grają: Katarzyna Matuszak, Joanna Matuszak i Piotr Salaber. Reżyseruje Arkadiusz Buszko

4 maja o godzinie 11 w WiMBP na Starym Rynku w Bydgoszczy odbędzie się projekcja filmu Józefa Herolda. Jest to pierwszy film z cyklu „Poeci, poeci, poezja poleci”. Bohaterem jest bydgoski poeta, Jarosław Jakubowski. - Jeszcze młody, ale już ma coś ciekawego do powiedzenia - mówi reżyser i producent, Józef Herold

Więcej szczegółów, na stronie www.herold.com

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski