Zagraniczne szukanie formy

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/Pieczatowski_Jakub_(P).jpg" >Nie wiedzie się w tym sezonie polskim skoczkom narciarskim. Miał być atak na światową czołówkę, wysokie miejsca w zawodach drużynowych, a tymczasem jest kiepsko.

Lider naszej ekipy Kamil Stoch, który przecież wygrywał już konkursy Pucharu Świata, wciąż szuka formy pozwalającej zrealizować jego ambitne plany. Po tym jak w Kuusamo nie przebrnął kwalifikacji został wycofany z kolejnych zawodów w Soczi. Wraz z Piotrem Żyłą pojechał trenować do Austrii. A przecież w Polsce też są skocznie.

<!** reklama>Nie wiem dlaczego tak niechętnie są wykorzystywane przez kadrę. Po co jeździć na kosztowne zagraniczne zgrupowania, skoro na miejscu są obiekty. Owszem, wyjazdów do Austrii czy Finlandii nie da się uniknąć - potrzebne jest wszak urozmaicenie - ale czy muszą się tam odbywać wszystkie przygotowania. Czyżby zdaniem naszych trenerów i fachowców od skoków obiekty w Zakopanem i Wiśle nie nadawały się do treningów kadry? To po co je takim kosztem budowano czy modernizowano?

Nie można było od razu postawić skoczni spełniającej najbardziej wymyślne oczekiwania szkoleniowców. A może trenerzy boją się przygotowań w Polsce bo nie do końca ufają swoim podopiecznym? Wiadomo, jak w pobliżu jest rodzina, przyjaciele, koledzy to dzień treningowy może storpedować myśl o wspólnym z nimi wieczorze. A to pokusa nie do odparcia, szczególnie wśród górali.

Wracając do Stocha i Żyły, to nie wiem czy akurat odpuszczenie przez nich konkursów w Soczi było dobrym rozwiązaniem. Przecież to skocznie, na których za nieco ponad rok obędą się igrzyska olimpijskie. Była okazja, by poznać te obiekty, ale świadomie z niej zrezygnowano. Domyślam się, że skoro obaj Polacy byli bez formy, to trzeba było jak najszybciej jej poszukać poprzez indywidualne treningi, ale czy koniecznie kosztem darmowej próby olimpijskiej. Zresztą zobaczymy jakie będą efekty tych poszukiwań już w ten weekend.