https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za wysokie progi dla Delecty

Marek Fabiszewski
Gdy siatkarze Delecty wygrali trzecią odsłonę do 14 (!), prowadząc wcześniej nawet 12:2 i doprowadzili do stanu 1:2 w setach, wydawało się, że ten mecz potrwa pięć partii...

Gdy siatkarze Delecty wygrali trzecią odsłonę do 14 (!), prowadząc wcześniej nawet 12:2 i doprowadzili do stanu 1:2 w setach, wydawało się, że ten mecz potrwa pięć partii...

<!** Image 2 align=right alt="Image 143432" sub="Na nic się zdały sekretne namowy zawodników Delecty (rozgrywającego Pawła Woickiego i przyjmującego Martina Sopko - najskuteczniejszego siatkarza w bydgoskim zespole - 20 pkt). / Fot. Dariusz Bloch">Niestety, to były tylko pobożne życzenia kibiców. Zawodnicy Ljubo Travicy okazali się za mocni dla podopiecznych Waldemara Wspaniałego. I skutecznie zrewanżowali się bydgoszczanom za porażkę 0:3 na własnym parkiecie z 8. kolejki PlusLigi na początku grudnia 2009.

Mając takich siatkarzy jak Rafael Redwitz, Mikko Oivanen, Aleh Akhrem, Krzysztof Ignaczak, czy Marcin Wika można zawojować nawet Europę (Liga Mistrzów), a co dopiero Bydgoszcz (w niedzielę przeciwko Jastrzębiu się nie udało).

Ale przecież i zawodnicy Delecty nie wypadli sroce spod ogona. Sam trener Wspaniały ma na koncie trzy krajowe trofea pucharowe, Piotr Gruszka, Wojciech Serafin i Piotr Lipiński tyle samo, a Grzegorz Kokociński i Paweł Woicki po jednym.

<!** reklama>No tak, ale tytuły nie grają. Czego zatem zabrakło bydgoskim siatkarzom, żeby zadowolić siebie i kibiców, którzy liczyli na udział drużyny w wielkim finale?

Martin Sopko, najlepszy zawodnik w ekipie Delecty zaraz po spotkaniu smutny przyznał „Expressowi”, że nie był to najlepszy mecz w wykonaniu całego zespołu.

<!** Image 3 align=left alt="Image 143432" sub="Na koniec i tak cieszyli się podopieczni Ljubo Travicy. ">- Nie siedziała nam zagrywka, źle było też na przyjęciu. W sumie za dużo własnych błędów, a rywale byli bezbłędni. Nawet jak im momentami nie szło, to zaraz wracali do gry - tłumaczył słowacki przyjmujący Delecty, dzięki któremu bydgoski zespół mógł chociaż nawiązać walkę z Resovią.

Na nic zdała się też dobra gra amerykańskiego libero Richarda Lambourne’a, do którego można było mieć wiele zastrzeżeń w poprzednich meczach ligowych.

Największym grzechem drużyny była niemoc w ataku. Środkowy Wojciech Jurkiewicz zapytany przez „Express”, dlaczego drużynie przychodziło z takim trudem kończenie akcji za pierwszym razem uśmiechnął się tylko i pokręcił głową.

- Nie wiem, gdybyśmy wiedzieli, to pewnie mecz potrwałby dłużej.

Niektórzy bydgoscy siatkarze zbyt długo wchodzili w ten mecz. Np. atakujący Grzegorz Szymański pierwsze punkty zdobył dopiero na początku II seta (na 4:2 i 5:2). A środek zaczął funkcjonować, gdy w połowie II seta Michała Cervena zmienił Grzegorz Kokociński.

Mecz Delecty z Resovią oglądali z trybun m.in. selekcjonerzy reprezentacji Polski siatkarzy i siatkarek: Daniel Castellani i Piotr Makowski (asystent Jerzego Matlaka).

Zespołowi Delecty pozostała teraz tylko PlusLiga. Już w piątek o godz. 18.00 w „Łuczniczce” mecz z AZS UWM Olsztyn.

Fakty

Powiedzieli po meczu Delecta - Resovia

Waldemar Wspaniały (trener Delecty): - Trzeba przestać mówić o tym, że jakieś fatum ciąży nad naszym zespołem, gdy gramy u siebie. Wygrał po prostu zespół lepszy i taka jest prawda. Tak naprawdę, może poza blokiem, to we wszystkich innych elementach, szczególnie w przyjęciu zagrywki wypadliśmy gorzej. Mimo porażki chcę pochwalić moją drużynę, bo nie poddała się po drugim secie, który Resovia trochę szczęśliwie wygrała. Walczyliśmy też w czwartej partii, lecz proste błędy spowodowały, że ją przegraliśmy i cały mecz.

Ljubomir Travica (trener Resovii): - Mecz był bardzo nerwowy, pojawiały się błędy po obu stronach, dlatego cieszę się, że to my wygraliśmy. Nie graliśmy na pewno najlepszej siatkówki ostatnimi czasy. Najważniejsze jednak, że awansowaliśmy do finału.

Piotr Gruszka (kapitan Delecty):- Jest nam przykro, że odpadamy z tak fajnego turnieju, jakim jest Puchar Polski. Tym bardziej, że gramy go u siebie. Żal też, że odpadliśmy jako pierwsi. Myślę, że mogliśmy dużo lepiej pograć. Były takie dwa momenty - w drugim i czwartym secie, gdzie zespół z Rzeszowa zdobył kilkupunktową przewagę i mógł pozwolić sobie na oddech i ewentualne błędy. Walczyliśmy, kilka elementów można było zrobić lepiej, dziś okazaliśmy się słabsi.

Krzysztof Gierczyński (kapitan Resovii): - Wygraliśmy z zespołem, który najlepiej zna tą hale ze wszystkich czterech finalistów. Wiedzieliśmy, iż to będzie trudny mecz i taki rzeczywiście był, szczególnie w tym trzecim secie, gdzie dosyć wyraźnie przegraliśmy. Ale w czwartym potrafiliśmy się szybko odbudować i zwyciężyć. Najważniejszym celem było dojście do finału. Realizowaliśmy założenia taktyczne, wszystko się sprawdziło.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski