Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za słabi na Lecha, wyrzucą Piasta z Ligi Europy?

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Lucyna Nenow / Polska Press
W składzie Rigi FC, czwartkowego przeciwnika Piasta w eliminacjach Ligi Europy, nie brakuje piłkarzy z polskimi klubami w piłkarskim CV. Dwóch z nich cztery lata temu usiłowało przebić się w rezerwach poznańskiego Lecha. Czy powrót do Polski okaże się dla Antonijsa Cernomordijsa oraz Vladislavsa Fjodorovsa równie nieudany?

Niespodziewane wyjazdowe zwycięstwo Unii Swarzędz z Lechem II Poznań miało duży wpływ na końcowy sukces gości. Trzy punkty zdobyte w starciu ze wzmacnianą ekstraklasowiczami drużyną z czołówki tabeli III ligi grupy kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej pozwoliły dwa tygodnie później na zajęcie ostatniego bezpiecznego miejsca w tabeli. W zorganizowanych jeszcze według starej formuły rozgrywkach zostali jeszcze rok, pożegnali się z nimi wraz z reformą całego poziomu. Od tamtej pory walczą w IV lidze, a tamtą wygraną 1:0 z rezerwami Kolejorza mogą wspominać do dziś. Zwłaszcza, że w tamtej drużynie wystąpili m.in. bohater ostatniego transferu do USA Dariusz Formella, powracający do Lecha Tomasz Dejewski czy Łotysze Antonijs Cernomordijs oraz Vladislavs Fjodorovs.

Majowy mecz z Unią był drugim i ostatnim oficjalnym, w którym ci dwaj ostatni zagrali ramię w ramię na polskich boiskach. Pierwszy - zaledwie trzy tygodnie wcześniej, a druga drużyna Lecha podjęła w nim Włocłavię Włocławek. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Kolejorza 5:0, a całą drugą połowę po murawie stadionu we Wronkach biegał zaledwie 17-letni Kamil Jóźwiak. Reprezentant Polski U-21 zagrał u boku dwa lata starszych Cernomordijsa i Fjodorovsa. Pierwszy, jak często, znalazł się w wyjściowym składzie, drugi pojawił na boisku dopiero z ławki rezerwowych. W sumie w barwach Kolejorza Łotysze rozegrali razem zaledwie 41 minut. A przecież przeprowadzali się do Wielkopolski z myślą o kolejnych wspólnych dwóch sezonach.

Sukces Artjomsa Rudnevsa, który w latach 2010-2012 strzelił w ekstraklasie 33 gole, a w sezonie 2011/2012 został nawet królem strzelców naszej najlepszej ligi, musiał przynieść skutek w postaci wnikliwszego zainteresowania Łotwą ze strony Kolejorza. Dwa lata po odejściu do Hamburgera SV napastnik nadal był mocno związany z polskim klubem i polecił doń dwóch zawodników ze swojego rodzinnego miasta. Cernomordijs przez lata był nawet jego sąsiadem i, jak przyznawał w późniejszych wywiadach, właśnie od osiem lat starszego Rudnevsa dostał swoje pierwsze korki. Wysoki, o dobrych warunkach fizycznych grał w lokalnym BFC Daugavpils jako defensywny pomocnik. Dostrzeżony tam przez skautów, chwalony przez gwiazdę Kolejorza za szybkie przebicie się do drużyny seniorów, latem 2014 roku wraz ze swoim rówieśnikiem Fjodorovsem, który występował wówczas w pierwszej drużynie na pozycji skrzydłowego, został wypożyczony przez Lecha do końca sezonu 2015/2016 z opcją pierwokupu. W założeniu młodzi Łotysze trafili do rezerw, skąd w krótkim czasie mieli przejść do pierwszego zespołu. Ostatecznie żaden z nich w ekipie z ekstraklasy nawet nie zadebiutował.

Schody rozpoczęły się chwilę po przybyciu do Polski. Ze względów formalnych i niedopatrzeń z łotewskiej strony, jesienią nie mogli wystąpić w oficjalnych spotkaniach, pozostały im jedynie sparingi. Jeden z nich przyniósł Cernomordijsowi spory rozgłos oraz nadzieje na rychły awans do pierwszej drużyny. Gdy we wrześniu 2014 Maciej Skorża obejmował poznańskiego Lecha, musiał natychmiast reagować na złą sytuację w tabeli. Czas na przegląd kadr znalazł się dopiero w listopadzie, a sparing z Pogonią Szczecin miał mu pomóc wyłapać najbardziej obiecującą młodzież z rezerw. Wśród wszystkich kandydatów najlepiej wypadł grający na pozycji stopera Łotysz. Szkoleniowca zachwycił na tyle, że ten nie mając w zwyczaju oceniać w rozmowach z dziennikarzami młodych piłkarzy, tym razem zdecydował się go pochwalić. – Antonijs zagrał bardzo dobry, równy mecz – przyznał na gorąco. – Na pewno dał mi sporo do myślenia.

Sobie Cermonordijs zapewnił wówczas wyjazd na zimowy obóz w Turcji. Fjodorovs do wiosny przygotowywał się jedynie z zespołem rezerw i już było wówczas wiadomo, że kariery w Polsce raczej nie zrobi. W przeciwieństwie do swojego kolegi zderzył się tutaj z barierą językową. Podczas gdy obrońca o polskich korzeniach oraz absolwent polskiej szkoły na Litwie, nie miał problemów z naszym językiem i bez problemu wszedł do szatni, skrzydłowemu pozostał jedynie kontakt z krajanem. Gdy ten był zapraszany na treningi z pierwszą drużyną, pomocnik zamykał się w sobie. – W szatni był cichy, niczym się nie wyróżniał – wspomina Wiktor Witt. Dzisiaj obrońca trzecioligowej Warty Gorzów Wielkopolski, wtedy odpowiadał za defensywę rezerw Kolejorza. – Na treningach też niczym się nie wyróżniał. W tamtym momencie mieliśmy lepszych skrzydłowych i dlatego Vladislavs mało grał. Nikt nie był tym jednak zaskoczony, ewidentnie zadecydowały względy sportowe.

Względy sportowe nie pozwoliły na przebicie się także Cernomordijsowi. Po pamiętnym sparingu z Pogonią oraz przepracowanym z pierwszą drużyną okresie przygotowawczym, nadziei nie brakowało. Łotysz został nawet zgłoszony do rozgrywek ekstraklasy. Choć w swoim kraju oraz młodzieżowej reprezentacji grał na pozycji defensywnego pomocnika, zarówno Skorża jak i trener rezerw Patryk Kniat widzieli w nim stopera. Ta pozycja była jednak w Kolejorzu bardzo silnie obsadzona. Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar czy Maciej Wilusz – z taką konkurencją urodzony w 1996 roku zawodnik nie miał co walczyć. O miano numeru pięć ścigał się z Janem Bednarkiem, jednak dzisiejszy stoper Southampton FC już wtedy pokazywał swoje wysokie umiejętności. A i poznański klub wolał stawiać na Polaka.

W rezultacie na wiosnę Cernomordijs, podobnie jak Fjodorovs, grał w rezerwach. W przeciwieństwie do swojego krajana regularnie występował w pierwszym składzie. – Na stoperze radził sobie naprawdę nieźle. Prawonożny, miał nieco słabszą lewą nogę, ale nie przeszkadzało mu to na tym poziomie. Dobrze grał w powietrzu, gorzej w rozegraniu – mówi Witt. – Zapamiętałem go jednak jako solidnego zawodnika.

To wszystko sprawiło, że w przeciwieństwie do Fjodorovsa latem pozostał w Poznaniu i do końca wypełnił umowę wypożyczenia. Przez pierwsze pół roku pięć, w kolejnym sezonie wystąpił już w zespole rezerw aż siedemnastokrotnie. Debiutu w pierwszej drużynie się jednak nie doczekał. Choć spodobało mu się w Polsce i mówiło się, że zależy mu na pozostaniu w naszym kraju, dwanaście miesięcy po pomocniku Cernomordijs powrócił do swojego kraju. W macierzystym BFC Daugavplis już jednak nie zagrał, a przeniósł się do Riga FC, w którym z półroczną przerwą (jesień 2017/2018 spędził w cypryjskim Pafos FC – 1 mecz/0 bramek) występuje do dziś.

Dwa i pół roku później, zimą 2019, znowu u jego boku stanął Fjodorovs. On po odejściu z Kolejorza grał jeszcze dla łotewskich BFC Daugavpils oraz FS Metta, po czym przeniósł się do mistrza kraju – Rigi FC. Dzięki temu miał okazję zadebiutować teraz w europejskich pucharach. Łotysze, podobnie jak Piast Gliwice, rozpoczęli i zakończyli swoją przygodę z eliminacjami Ligi Mistrzów na pierwszej rundzie. Podopieczni Waldemara Fornalika przegrali z BATE Borysów, natomiast Riga nie podołałą nieco słabszemu, ale doskonale znanemu w Polsce rywalowi – Dundalk FC. Oba spotkania dwumeczu zakończyły się bezbramkowymi remisami, o awansie Irlandczyków zadecydowały rzuty karne.

Jedenastki zadecydowały również o tym, że Riga w czwartek 25 lipca o 20 zagra w Gliwicach z Piastem. Cernomordijs oraz Fjorodorvs ponad cztery lata od pamiętnego meczu z Unią Swarzędz ponownie być może będą mieli okazję zagrać ramię w ramię na polskim stadionie. „Być może”, bo choć pomocnik wiosną zagrał w aż 15 spotkaniach, to w rewanżu z Dundalk znalazł się poza kadrą meczową. Obrońca z kolei w starciach z Irlandczykami nie ominął nawet minuty. Tak jak w Lechu, również tutaj sztab szkoleniowy widzi w nim większy potencjał, konsekwentnie stawiając nań w kolejnych spotkaniach. To docenił ostatnio również selekcjoner Łotwy, który jesienią 2018 roku zaczął powoływać go na zgrupowania seniorskiej kadry. W sześciu meczach (m.in. w marcu przeciwko Polsce) znalazł się na ławce rezerwowych, na swój debiut jednak wciąż czeka. Co ciekawe ma go już za sobą Fjodorovs. Wiosną 2018 rozegrał trzy spotkania, strzelił nawet jednego gola.

W Polsce nie był jednak od nieudanej przygody z Kolejorzem. To, czy powrót po czterech latach również okaże się nie najszczęśliwszym, już tylko w nogach piłkarzy Piasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Za słabi na Lecha, wyrzucą Piasta z Ligi Europy? - Sportowy24