https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za mało, za małe?

Codziennie przed oczami mam widok na krzyż, postawiony na trawniku parafii ewangelickiej przy ulicy Warszawskiej. Upamiętnia on wydarzenie, które też mam ciągle w głowie. Jechałam wtedy do pracy, gdy ten chłopak się tu zabił. Musiałam zatrzymać samochód przed skrzyżowaniem dokładnie w miejscu, gdzie leżał. Nasz fotoreporter robił zdjęcia i to trzeci obrazek, który pamiętam - adidas leżący kilkanaście metrów dalej...

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Codziennie przed oczami mam widok na krzyż, postawiony na trawniku parafii ewangelickiej przy ulicy Warszawskiej. Upamiętnia on wydarzenie, które też mam ciągle w głowie. Jechałam wtedy do pracy, gdy ten chłopak się tu zabił. Musiałam zatrzymać samochód przed skrzyżowaniem dokładnie w miejscu, gdzie leżał. Nasz fotoreporter robił zdjęcia i to trzeci obrazek, który pamiętam - adidas leżący kilkanaście metrów dalej...

Jak pokazał nasz poprzedni artykuł o kontrowersjach wokół stawiania przy drogach krzyży, temat budzi duże emocje. Są ludzie, którym one przeszkadzają ideowo, są tacy, którym wadzą ze względów estetycznych. Nie brakuje jednak zwolenników podnoszących fakt, iż takie symbole mogą działać profilaktycznie. Jak skrzynki na fotoradary, na widok których kierowcy automatycznie zdejmują nogę z gazu. Ale wszak skrzynka to przedmiot kompletnie wyzuty z emocji (jeśli nie liczyć strachu czy gniewu kierowców, którzy jej nie zauważyli). A za każdym przydrożnym krzyżem stoi tragedia konkretnych ludzi - morze wylanych łez bliskich ofiar. Ich bolesna wiedza o tym, że to dokładnie w tym miejscu ukochana przez nich osoba w dramatycznych okolicznościach skończyła życie. Że to na tym kawałku drogi nagle zginęły nadzieje na dobrą pracę, pomyślną starość u boku dzieci, wymarzoną wycieczkę. Wystarczy obudzić wyobraźnię, by za tym „znakiem drogowym” dostrzec człowieka.

<!** reklama>Malkontentom widzącym w nich zawalidrogi można powiedzieć, że i tak jesteśmy w wyrażaniu uczuć powściągliwi. Są kultury nakazujące zmarłych wspominać okazałymi kapliczkami. Są narody szarżujące na jezdni, więc tych pomniczków przy ulicach i międzmiastowych trasach jest mnóstwo.

Czasami mam wrażenie nawet, że tych znaków pamięci jest u nas wręcz za mało albo są zbyt dyskretne. Wczoraj obserwowałam kierowcę ciemnego poloneza na nakielskich rejestracjach, który przy mżącym porannym deszczu, na podwójnej ciągłej, na łuku ulicy Lewińskiego wyprzedzał inny pojazd. Mijał palące się po niedawnej tragedii znicze... Niczego nie widział. O niczym nie myślał?

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski