Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za ladą nie stałam

Jan Oleksy, fot. Alicja Fuks
Praca jest po to, żeby normalnie żyć i nie być kurką domową. Ponadto trzeba interesować się krajem, polityką i ja to robię - Z Janiną Bruź*, założycielką sieci sklepów Torimpex Trade, rozmawia Jan Oleksy

Jako dziecko bawiła się Pani w sklep?
Chyba nie. Wojna, inne czasy, inne wymogi. Następnie Rosjanie, potem partyjne naciski. Czy mam predyspozycje do handlu? Na pewno nie wyniosłam ich z domu. Myślę, że się z tym urodziłam.

Pamiętam Panią jeszcze ze sklepu Moda Polska, gdzie była Pani kierowniczką. Stało się wtedy w długich kolejkach po Old Spice czy szetlandzki sweter. Czy kiedyś sama stała Pani za ladą?
Całe życie pracuję w handlu. Ale bezpośrednio za ladą jednak nigdy nie stałam. Zawsze byłam na kierowniczych stanowiskach.

Rok 1989. Czas przemian. Od razu wystartowała Pani z pomysłem na własny biznes?
Po zakończeniu pracy w Modzie Polskiej przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Przez trzy miesiące siedziałam w domu. W końcu doszłam do wniosku, że czas założyć własną działalność. Firma powstała w 1990 roku. Pierwszy lokal wynajęłam od spółdzielni mieszkaniowej, następne już kupiłam.

Początki były trudne?
Tak. To była praca u podstaw. Dzisiaj jestem już inną Bruź niż wtedy byłam. Całkowicie zmienił się sposób handlowania i klienci. Wypracowany został nowy styl obsługi, ekspozycji towarów, zaczęto zwracać uwagę na kulturę zachowania, estetykę sklepów. Ta metamorfoza dotyczy również klientów. Teraz mają mnogość propozycji, wiele różnych ofert i trzeba się bardziej starać. W latach 90. była straszna forma „załatwiania”, a nie kupowania wszystkiego spod lady. Cieszy mnie fakt, że w dobie silnej konkurencji, ludzie nadal doceniają polską firmę. Przekonują mnie o tym codziennie swoimi zakupami.

Kiedy Pani zaczynała w biznesie, niewiele kobiet zajmowało kierownicze stanowiska. Jak mężczyźni traktowali kobietę bizneswoman?
Nigdy nie odczułam męskiego szowinizmu. Zawsze byłam traktowana bardzo poważnie. I choć nie umiem krzyczeć ani przeklinać, to moje argumenty zwykle trafiają do rozmówcy. Uważam, że o wszystkim trzeba spokojnie rozmawiać, krzykiem niczego się nie załatwi. Dziś zatrudniam dwóch mężczyzn i pana, który zajmuje się informatyką. Reszta to same baby. Jest ich aż 186. I nikt z personelu, współpracowników czy kontrahentów nie zwraca uwagi na to, że szefem jest kobieta.

Jak udało się Pani utrzymać firmę przez tyle lat w dobrej kondycji, mimo ogromnej konkurencji supermarketów, kryzysu, przemian gospodarczych?
Najważniejsza jest solidność kupiecka, dobrze prowadzona firma, sprawdzeni pracownicy oraz dostawcy i oczywiście klienci, którzy darzą nas zaufaniem. Bez nich nie zbudowałabym takiej firmy, jaką mam. Traktuję ją jako swoją partnerkę życiową. Dużą wagę przywiązuję do atmosfery w pracy. Musi być cisza i spokój. Tak jak w domu. Nie chciałabym pracować w miejscu, w którym nie ma zgody między ludźmi. To właśnie moi ludzie są współautorami sukcesu. Ja ich szanuję. Chyba 80 procent załogi pracuje u mnie dłużej niż 10 lat. Niektórzy jeszcze otwierali ze mną pierwszy sklep „Jowisz”. Myślę, że gdybym ich nie szanowała, nie pracowaliby u mnie tak długo. Równie ważny jest fakt, że Torimpex jest firmą rodzinną. Mam szczęście, że pracuję z synem Krzysztofem, który bardzo pomógł mi rozwinąć firmę.

Jakie są Pani domowe obowiązki? Gotuje Pani obiady?
W domu zawsze gotowałam obiady i do dziś gotuję. Mąż był oficerem, nie znał się na kuchni, a poza tym też długo pracował. Obecnie mogę oczywiście iść do restauracji, ale wolę zjeść w domu to, co lubię i na co mam chęć. Mało wieprzowiny, troszkę drobiu, bardzo dużo warzyw. Raczej zdrowo. Śniadanko jem w pracy. Codziennie rano objeżdżam jeden sklep. To potrzeba i obowiązek.

Z czego jest Pani najbardziej dumna?
Z tego, że mam fajne dzieci. A firma? Coś trzeba robić, a ja całe życie pracowałam. To jest naturalna potrzeba człowieka. Praca jest po to, żeby normalnie żyć i żeby nie być kurką domową. Ponadto trzeba interesować się krajem, polityką i ja to robię. Myślę, że starość należy sobie jakoś przygotować. Ja nie rozpamiętuję młodości, tylko zapewniam sobie przyszłość.

O co warto walczyć w życiu? Jakie ma Pani jeszcze marzenia do spełnienia? Nowy samochód? Willa na Lazurowym Wybrzeżu? A może święty spokój?
Aby wszystko się układało w rodzinie, żeby wszyscy byli zdrowi, by nic złego się nie działo. Kłopotów specjalnych nie mam. O czym marzę? Chciałabym do końca życia zachować zdrowie. No, ale kiedyś trzeba umrzeć. Powiem panu, że już się trochę pożyło, w różnych czasach. To jest normalne, że się umrze i nie można ze śmierci robić histerii. Trzeba umieć się z tym pogodzić. Inaczej i tak nie będzie. Idąc na operację, właśnie tak uważałam. Wszystko jedno, czy się po niej obudzę, czy nie. A jeśli coś mi się stanie, to trudno. Umiałam wyciszyć organizm.

Czyli oprócz zdrowia, niczego Pani do szczęścia nie brak?
Powiedzmy, że wszystko mam. Zdrowie podreperowałam, biegam, werwa mi wróciła. Dużo kilometrów robię dziennie. Marzenia? Żeby się spokojnie żyło w kraju, żeby rząd nie robił zamętu, nie budził nieufności, byśmy sobie dobrze ułożyli nasze życie.

A życie towarzyskie? Przecież nie samą pracą człowiek żyje.
Grono moich koleżanek bardzo się uszczupla. Albo chorują, albo mają problemy z nogami. Chodzą o lasce. To raczej ja podjeżdżam autem do koleżanek niż one do mnie. Są, niestety, raczej w gorszej formie.

Czy ta doskonała forma to Pani zasługa, czy może odziedziczyła ją Pani w genach?
Ja mam dobrą formę za moją mamą. Ona miała 95 i pół roku jak zmarła, a ojciec zaledwie 63 lata. Cała rodzina mojego ojca to zawały, natomiast cechą rodziny mojej mamy jest długowieczność i raczej brak problemów zdrowotnych.

Może ta witalność i aktywność jest także wynikiem higienicznego trybu życia, właściwego odpoczynku, chwil relaksu?
Specjalnie nie odpoczywam, bo ja nie jestem zmęczona. Nie umiem usiedzieć spokojnie. Dużo czytam, regularnie przeglądam prasę codzienną, jest wiele wiadomości, które muszę znać, by zawsze być na bieżąco. Jak tylko zjem obiad, to siadam na fotelu i zabieram się za lekturę. Zawsze dbałam o figurę. Do otyłości nigdy bym nie dopuściła. U mnie w rodzinie nikt nie miał takich problemów, ani ze strony ojca, ani matki. Moje ciotki były to kobiety bardzo przystojne.

Świetnie Pani wygląda. Myślę sobie, że często bywa Pani w gabinetach odnowy, w modnych ośrodkach SPA. Zgadłem?
Odnowa? Pan chyba żartuje! Ja nawet nie chodzę do fryzjera. Ostatni raz byłam chyba ze 20 lat temu. Mam włosy układające się z natury. Tylko umyję i zaczeszę. Ścinam sama, korzystając z nożyczek i lusterka. Makijaż również robię codziennie rano sama, a do gabinetów kosmetycznych nie chodzę. Po operacji, którą miałam w marcu, straciłam dużo kilogramów i z tym się gorzej czuję. Nie mogę tego na razie odrobić. Oczywiście, używam kremów, w nie wierzę, bo cerę mam raczej suchą. Buzia musi być zrobiona, by nie denerwowała w pracy. I dobra woda, dobrych marek, np. Chanel 5. No i koniecznie wygodne buty.

A ciuszki?
Pyta pan, czy lubię chodzić po sklepach z ciuchami? Każda baba lubi, ale żebym aż tak latała, to nie powiem. Ale lubię się dobrze ubrać. Na mnie najlepiej leżą ubrania francuskie. Przyznam się, że dostaję dziennie po pięć maili z ofertami o obniżonych cenach. Ale mnie nie chodzi o ceny, tylko o to, czy ciuch jest mi potrzebny i czy się podoba.

Czy myśli Pani czasami o emeryturze?
Syn Krzych, pracujący ze mną, mówi, że nie ma ludzi niezastąpionych, niby tak... Zastanawia się, czy kiedyś zrobię mu taki numer, że nagle pójdę sobie na emeryturę. Ale co ja bym robiła? Chyba bym się zestarzała raz, dwa, trzy. Wprawdzie wieku się nie zmieni, ale metryka mnie nie interesuje. Ważne jest wyłącznie samopoczucie i głowa oraz sposób myślenia.

*Janina Bruź

Jest współwłaścicielką firmy Torimpex Trade. W Toruniu prowadzi siedem osiedlowych sklepów spożywczych. Zatrudnia 186 kobiet i 3 mężczyzn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!