Najlepszy polski biegacz na 800 m Marcin Lewandowski przed igrzyskami w Londynie szuka nowych sposobów, aby biegać jeszcze szybciej. Ostatnio trenował we Włoszech w ośrodku IAAF dla tyczkarzy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 181994" sub="Wspólne zdjęcie w ośrodku w Formii. Od lewej stoją: Marcin Lewandowski, Vincenzo Canali, Tomasz Lewandowski. Fot.: Nadesłane">Marcin, skąd pomysł treningu w takim ośrodku?
Tuż przed odlotem na zgrupowanie sportowe do Kenii, wybrałem się razem z moim bratem Tomkiem, jednocześnie trenerem do Włoch na czterodniowe konsultacje. W ośrodku dla tyczkarzy Światowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF) w Formii spotkaliśmy się z Vincenzo Canalim, specjalistą od biomechaniki ruchu, na co dzień asystentem Vitalija Pietrowa, legendarnego trenera tyczkarskich sław Jeleny Isinbajewej oraz Siergieja Bubki.
Mamy zaplanowany program metodyczny aż do igrzysk. Krok po kroku, konsekwentnie rozwijamy z trenerem to, co należy. Kolejnym etapem jest wprowadzenie treningu siłowego specyficznego, czyli aktywującego i wzmacniającego konkretne mięśnie, które są używane w biegu na 800 metrów. Żeby tego dokonać, potrzebujemy pomocy biomechanika, kogoś, kto zna się na układzie ruchu. Tutaj znaleźliśmy takiego specjalistę. Canali współpracuje nie tylko z najlepszymi tyczkarzami na świecie, ale również z biegaczami m.in. ze Stefano Baldinim. Efektem tej pracy był złoty medal olimpijski w maratonie, zdobyty przez Włocha w 2004 roku, czyli w czasach dominacji Afrykańczyków.
W jaki sposób pomaga Ci Vincenzo Canali?
Vincenzo sprawdził moje mięśnie i stawy. Ale nie tylko w pojedynczy sposób, ale w powiązaniu z innymi partiami mięśniowymi, w całym systemie, w procesie przemieszczania się. Następnie wprowadzamy program wzmacniania całego ciała, by na koniec zająć się konkretnym ruchem biegowym. Można to porównać do zajęć gimnastycznych. To są bardzo ciekawe zajęcia i urozmaicają trening, jednocześnie jednak są strasznie trudne, bo aktywują mięśnie podczas nowej czynności, postawy, są obciążające.
Skąd się wzięła potrzeba takiego treningu? Jesteś bardzo zwinnym biegaczem, w przeszłości uczestniczyłeś w zajęciach gimnastycznych.
Fakt, zajęcia z gimnastyki w grupie studentów były dla mnie świetnym treningiem w wieku dojrzewania. Zamiast dźwigać ciężary, uczyłem się, jak sobie dać radę z własnym ciałem, jak je kontrolować. Z biegiem czasu jednak zmężniałem, zacząłem popełniać błędy wykonując różne ćwiczenia. Stałem się lepszy, ale w niepoprawnej pozycji.
<!** reklama>
Co zatem wyniesiesz z krótkiego zgrupowania we Włoszech, jakich efektów oczekujesz?
Codziennie ćwiczyłem z tyczkarzami, by wzmocnić się fizycznie. Zajęcia gimnastyczne miały spowodować, że będę lepszym biegaczem. Mam nadzieję, że dzięki temu będę lepiej potrafił wykorzystywać swoje mięśnie, co wpłynie na efektywniejszą technikę, przesunięcie momentu nadejścia zmęczenia. A jednocześnie pozwoli zaoszczędzić energię, w konsekwencji stanę się szybszy.
Czy to będzie tajna broń na Londyn?
Nie, to po prostu kolejny krok w moim sportowym rozwoju, akurat zbiegł się z rokiem olimpijskim. Chciałbym, aby każdy z takich niewielkich elementów przyczynił się w pewnym stopniu do osiągnięcia końcowego sukcesu. Mocno wierzę mojemu trenerowi. Jestem przekonany, że jak do każdej docelowej imprezy, tak i tym razem przygotuje mnie na 110 procent moich fizycznych możliwości.
Do Kenii udajecie się jak do znajomych, już trzeci rok z rzędu...
W tym roku będziemy trenowali przez 2 tygodnie na ścieżkach plantacji herbaty w ośrodku poleconym nam przez mistrza olimpijskiego Wilfreda Bungei. Umówiliśmy się również na kilka dni wspólnych treningów z rekordzistą i mistrzem świata Davidem Rudishą.