Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z czym do Bońka, chłopcy? [KOMENTARZ]

Marek Fabiszewski
Piłkarze Realu Madryt raczej nie spodziewali się (przy piłce Karim Benzema - gol na 0:2), że na Łazienkowskiej może powinąć im się noga. A to błąd, bo Michał Pazdan i Thibault Moulin (gol na 3:2) w piłkę grać potrafią...
Piłkarze Realu Madryt raczej nie spodziewali się (przy piłce Karim Benzema - gol na 0:2), że na Łazienkowskiej może powinąć im się noga. A to błąd, bo Michał Pazdan i Thibault Moulin (gol na 3:2) w piłkę grać potrafią... Bartek Syta
Jesteśmy z wizytą na Łazienkowskiej na meczu Legii z Realem Madryt w Lidze Mistrzów i na wyborach prezesa w PZPN (też w stolicy). Jest co komentować.

Przed, w trakcie i krótko po wyborach nowego prezesa PZPN byłem mocno zniesmaczony. Nie twierdzę, że Zbigniew Boniek ma monopol na władzę i mądrość. Wiem też, że każdy, kto zdobędzie 15 głosów poparcia „w terenie” może zostać kandydatem na prezesa PZPN. Ale niech nikt mi nie mówi, że kandydatura Józefa Wojciechowskiego była normalna. Już to zachowanie i wypowiedzi jego spin doktorów (Cezary Kucharski i Radosław Majdan) dyskwalifikowało ich formalnego szefa.

Wojciechowski do tej pory dał się poznać jako ten, który dla kaprysu ładował swoje pieniądze w Polonię Warszawa nie mając zielonego pojęcia, jak się buduje i utrzymuje futbolową drużynę . No i jeszcze ten „Klub Kokosa” dla niepokornych piłkarzy. Za to jego podpowiadacze wiedzieli , jak wykorzystać dobrego wujka, teraz było chyba podobnie. Można odnieść wrażenie, że on sam był najmniej chętny do tego prezesowania. Ale jego „żołnierze” i owszem. Już się pewnie widzieli w odpowiednich rolach, działających z drugiego szeregu i dzielący prezesowski tort pod siebie.

Cała ta kampania wyborcza w wykonaniu Majdana i Kucharskiego przypominała niestety polityczne zagrywki przed wyborami. Napluć, obrzucić kogoś gównem, może „ciemny lud to kupi”? Majdan znany był do tej pory tylko z tego, że był mężem Dody, a teraz jest mężem Małgorzaty Rozenek. Cezary Kucharski, znany był z tego, że załatwił Robertowi Lewandowskiemu pierwszy zagraniczny kontrakt (kolejne pilotuje już inny agent) i ustawił się w ten sposób na całe życie.

Teraz ludzie, którzy interesują się piłką nożną, kojarzyć ich będą z nieudaną „dobrą zmianą”, z chamskim łapaniem okazji typu „Teraz K..a My!”. Ale z czym do Bońka chłopcy? Nie kieruje mną nawet to, że „Zibi” jest z Bydgoszczy. Już sama myśl, że można by oddać PZPN w ręce Wojciechowskiego, Kucharskiego i Majdana wywoływała kolejną myśl: „Upadek obyczajów, pora emigrować na futbolowy Madagaskar”.

Na szczęście „Zibi” zostaje i to jeszcze mocniejszy, choć tylko na drugą, ostatnią 4-letnią kadencję (dlaczego ktoś, kto robi dobrą robotę podlega takiej restrykcyjnej kadencyjności?). Swoją drogą podziwiam go za spokój i rozważne podejście do tematu, bo przecież każdemu z tej trójki mógłby odpowiedzieć tak, żeby „poszło im w pięty”. Bo to przecież potrafi, cięty, precyzyjny język to on ma. Jednak co klasa, to klasa.

Drugie zwycięstwo futbolu miało miejsce w minioną środę na Łazienkowskiej. Legia poza „warszawką” nie jest nigdzie lubiana. Kiedyś klub ten funkcjonował z pozycji siły, zasilając swoje szeregi dobrymi zawodnikami z kraju. Także kosztem Zawiszy (wiadomo - po linii wojskowej).

Ostatnimi laty działacze dysponując kosmicznym jak na polskie warunki budżetem nie potrafili zbudować zespołu na Ligę Mistrzów. Ale w środę przeciwko Realowi Madryt (3:3) legioniści odzyskali szacun. Jakby nie było reprezentowali polski futbol. Gdyby dostali od „Galaktycznych” kolejnego łupnia (po 1:5 na Santiago Bernabeu), to nikt nie miałby do nich pretensji. I wszyscy przeszliby nad tym do porządku dziennego.

Jednak jedno zdanie trenera Jacka Magiery zmieniło wszystko. „Przecież nikt nam nie zabroni walczyć”. No i powalczyli. Bez kiboli (to nie boli), ale też bez kibiców (to akurat skandal na całą Europę). I to jest największy problem Legii, nie gra piłkarzy.

PS Legia po zwycięskim remisie z "Królewskimi" wróciła też na dobre tory w ekstraklasie (2:0 z Cracovią). Muszę przyznać, że zaczynam kibicować Legii, ale przede wszystkim za sprawą trenera Jacka Magiery, bo przecież nie Bogusława Leśnodorskiego. Czekam na kolejne mecze w Lidze Mistrzów i na polskim podwórku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!