Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczy litr i ćwiartka

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Władysław Zawada na swym wiekowym romecie zjeździł cały region. Robi to zresztą nadal, bo jemu dopisują zdrowie i humor, pojazdowi - cała mechanika.

Władysław Zawada na swym wiekowym romecie zjeździł cały region. Robi to zresztą nadal, bo jemu dopisują zdrowie i humor, pojazdowi - cała mechanika.

<!** Image 3 align=none alt="Image 200388" sub="Pan Władysław żałuje, że będzie musiał odstawić swoją maszynę na zimę do piwnicy Fot.: Andrzej Bogucki">

Pan Władysław żałuje, że na dworze mgła. No i kask ma tylko jeden, bo by odwiózł mnie do redakcji swoim ukochanym rometem. Pan Władysław ma 80 lat, jego niebieski motorower z fabryki będącej kiedyś symbolem miasta - 24.

No i te kobiety!

Władysław Zawada jest ze swoją, jak mówi, maszyną nierozłączny. Dzień bez wielokilometrowej przejażdżki to czas stracony. W ostatni weekend wyskoczył na spacer do Osielska i Niw, ale to żadna jazda w porównaniu z jego imponującymi podróżami rometem, którego nikomu ani razu przez te 24 lata nie dał poprowadzić.

80-latek urodził się niedaleko Drzycimia, ale wychował w krajeńskim gospodarstwie. Na początku lat 50. ubiegłego wieku trafił do wojska w Braniewie jako czołgista (w załodze czołgu był ładowniczym). Jak mówi, chciał się wyrwać z gospodarki, więc po służbie przyuczył się na krawca. A stąd już prosta droga do wielkiego zakładu w wielkim mieście - „Modusa”.

<!** reklama>

- Jakie to były piękne czasy! - mówi ożywiony. - Ciągle zamówienia: do Włoch, do Niemiec, do Rosji, elegancki sklep firmowy na osiedlu Leśnym. Piękna pensja, tak że dziś nie mogę narzekać na emeryturę. No i kobiety! 90 procent załogi to szwaczki, my, mężczyźni, byliśmy od prasowania, guzików, kontroli jakości.

I w tymże „Modusie” pan Władysław miał kolegę, którego żona pracowała w „Romecie”, bydgoskiej dumie. Kiedyś kolega zaproponował, że za paczkę kawy żona może odstąpić talon na motorower. - Nie posiadałem się ze szczęścia! Pojechaliśmy przed popołudniową zmianą w „Modusie”. W magazynie „Rometu” stało dziesięć sztuk czerwonych i niebieskich, trzybiegowych, dwumiejscowych cacek. Wziąłem pierwszy z brzegu, kolega spuścił trochę benzyny, żebym mógł dojechać na Flisacką, gdzie wtedy mieszkałem. Nie mogłem z emocji pracować, tak bardzo chciałem się już tym zakupem nacieszyć!

Daję wtedy na kitę

I cieszy się nim już 24 lata, choć daje maszynie mocno popalić. Od 20 lat jest na emeryturze, bo mógł przejść na nią wcześniej ze względu na szkodliwe warunki pracy przy parze. Motorower bywa ze swoim właścicielem na wycieczkach w każdym zakątku regionu. - W Inowrocławiu, Świeciu, Toruniu mam rodzinę, w Nakle groby bliskich. Raz wybrałem się aż do Lichenia, na pielgrzymkę - opowiada mieszkaniec osiedla Tatrzańskiego. - Zabrałem reklamówkę z prowiantem, termos, i w drogę. Wyjechałem się pomodlić rano, wróciłem wieczorem. Wszystko mam obliczone - na 99 kilometrów potrzebuję litra i ćwiartki benzyny. Spokojnie sobie jeżdżę, nie żyłuję maszyny, rzadko kiedy do 40 kilometrów na godzinę wyciągam, ale lubię sobie traktory czy rowery wyprzedzić. Daje wtedy na kitę, ale potem stop. Wkurzają mnie ci szaleńcy na szybkich motorach! Mój romet się pięknie odwdzięcza - czasem tylko trzeba było dętkę zmienić czy łańcuch, a tak chodzi jak żyleta.

Tak samo zresztą sprawuje się pan Władysław. Od niedawna tylko przyjmuje jedną „fasolkę” dziennie na nadciśnienie. O innych chorobach i lekarstwach nie chce słyszeć. Mieszka w Fordonie z córką - żona od lat jest w Kanadzie -i sobie tę dzielnicę chwali. - Sklepy blisko, komunikacja też, ale młodzież rozpuszczona, czasem pod oknami hałasują nie do zniesienia i nie ma na nich silnych.

A Władysław Zawada towarzystwo przecież lubi. W rogu pokoju stoi akordeon - to oryginalny spadek po koledze organiście ze Świekatowa, który sobie przychodził do niego pograć, bo w jego domu rodzina nie pozwalała. - Grał tak pięknie, że się cała klatka do mnie zbiegała posłuchać - wspomina.

Do dziś furkocze też zresztą stara maszyna do szycia. - A to trzeba komuś zamek wszyć, a to spodnie poszerzyć czy nawet szybko sukienkę ślubną skrócić - mówi emerytowany krawiec. To dobry pomysł na zbliżający się czas, za którym nie przepada - odstawienie maszyny na zimę. - Zżyłem się z nią, nie wiem, co bym zrobił, gdyby mi ją ktoś zabrał. To sobie chociaż w piwnicy na nią popatrzę...

Komu to przeszkadzało?

Pana Władysława ciągle żywo obchodzą sprawy miasta. Nie może przeboleć upadku sztandarowych firm Bydgoszczy. Z dwiema flagowymi - „Modusem” i „Rometem” - jest przecież niemal organicznie związany. - Takie porządne rzeczy robiliśmy. A teraz wszędzie ciucholandy i chińskie podróbki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!