MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wysłał do pracy i nie zapłacił

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Łącznie 250 tysięcy złotych winien jest 65 mieszkańcom naszego regionu Sylwester L. z Torunia. Za ciężką pracę w zakładach mięsnych Wolfa w Bawarii nie dostali oni części pensji.

Łącznie 250 tysięcy złotych winien jest 65 mieszkańcom naszego regionu Sylwester L. z Torunia. Za ciężką pracę w zakładach mięsnych Wolfa w Bawarii nie dostali oni części pensji.

Kłopoty pracowników szeroko opisywaliśmy na naszych łamach w kwietniu.

Praca w fabryce mięsnej w niemieckim miasteczku Schwandorf miała być finansowym ratunkiem dla kilkudziesięciu mieszkańców Torunia, Włocławka, Bydgoszczy, Nakła i innych miejscowości Kujawsko-Pomorskiego. Niestety, Sylwester L. naraził 65 z nich na stratę finansową i kłopoty.

Już pracujących w Bawarii Polaków mężczyzna przejął w listopadzie 2009 roku. Zatrudnił ich i obiecał podwyżkę - sześć, a nie pięć euro za godzinę. Szybko zrekrutował też kolejnych dwadzieścia parę osób. Były wśród nich kobiety, które w Polsce zostawiły mężów i dzieci. Wszystko po to, by ratować domowe budżety.

<!** reklama>Sylwester L. jednak zamiast im pomóc, przestał wypłacać pensje. Obwiniał (i nadal stoi na tym stanowisku) partnera z Niemiec, który miał mu rzekomo nie przelewać obiecanych pieniędzy.

Część ludzi zrozpaczona wróciła do Polski, część wytrzymała i pracuje dalej, już bez kłopotów. Ci, którzy zdecydowali się zostać w Bawarii, najpierw wysłali Lipińskiemu wezwania do zapłaty, potem złożyli pozew zbiorowy w sądzie pracy w Toruniu. Kontrolę wszczęła też PIP w Toruniu.

- Bezsporne jest, że pan Sylwester L. zalega 65 pracownikom łącznie 249 tysięcy 232 złote tytułem wynagrodzeń za luty i marzec tego roku. Wystawiliśmy nakazy zapłaty. Kierujemy też do sądu karnego wniosek o ukaranie tego pana za niewypłacenie pensji, brak badań lekarskich pracowników oraz szkoleń BHP - mówi inspektor Teresa Bolszaków, która prowadziła kontrolę. - Poinformowaliśmy też ZUS i urząd skarbowy, że od kwoty owych 249 tysięcy nie zostały odprowadzone składki i podatki.

 


 

Moim zdaniem

Saksy jak loteria

Podejrzanie wysokie zarobki, wyjątkowe okazje, konieczność podjęcia błyskawicznej decyzji, umowa na słowo - to w przypadku zagranicznych wyjazdów zarobkowych powinno wzbudzać naszą czujność. Podobnie jak sama osoba pośrednika, któremu decydujemy się zaufać. Jeśli, jak Sylwester L., prowadził firmę budowlaną w Polsce, a werbował nas do pracy w niemieckich zakładach mięsnych - czy był wiarygodny? Z pewnością z jego „pomocy” skorzystały osoby, które miały ekonomiczny nóż na gardle. Dla wielu skończyło się łzami i powrotem do kraju z pustym portfelem.

Nie przesądzam, czy ów pośrednik zagubił się w interesach, świadomie zlekceważył swoje zobowiązania czy może też sam (jak twierdzi) padł ofiarą oszustwa. Wynik jego działań jednak jest taki, jak opisujemy: ćwierć miliona zaległości wobec 65 osób. Ludzi, którzy pojechali ciężko pracować, nierzadko płacąc za to zdrowiem, tęsknotą za dziećmi i innymi problemami. Mają prawo oczekiwać nie tylko należnych im pieniędzy, ale i ukarania osób, które naraziły ich na nieprzyjemności w Bawarii. Czy tak się stanie? Wiele zależeć będzie od tego, czy wyroki sądowe uda się wyegzekwować. I w jakim tempie.

Polskim pracownikom Wolfa życzyć wypada już tylko dobrego i szybkiego finału tej historii. A wszystkim innym, którzy właśnie wybierają się na saksy - szczęścia do pośredników i pracodawców. Niestety, saksy zawsze trochę przypominają loterię. Nawet najostrożniejszym zdarza się trafić na delikwenta, dla którego uczciwość to termin obcy.

Małgorzata Oberlan

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!