Żona jednego myśliwca zbierając w lesie jagody porodziła tam bliźnięta, a byli to chłopcy, sama zaraz wnet umarła. Zostawione niemowlęta nie karmiła żadna z niewiast: jednego karmiła wilczyca, a drugiego niedźwiedzica. Ten, którego wykarmiła wilczyca nazwał się Waligóra, a drugi Wyrwidąb się nazwał. Pierwszy siłą walił góry, drugi jakby kłosy zboża najtęższe wyrywał dęby. Że się kochali wzajemnie, wychodzili na wędrówkę, by obchodzić świat szeroki”. Ostatniej soboty baśniowi bohaterowie zawitali na bydgoskie Piaski. Przy pętli autobusowej zostały po nich połamane słupy telefoniczne, zniszczone szyldy przy sklepie. Kamera wideomonitoringu, która filmuje ten fragment miasta, obiektyw miała wycelowany w niebo. Najlepszy to dowód, że powiodła szklanym okiem za kimś wielkim i potężnym - jak Waligóra i Wyrwidąb. Tylko ludzie małej wiary i jeszcze mniejszej wyobraźni spierają sie teraz, czy aby sprawcą zniszczeń nie była wichura albo banda podpitych wyrostków. Co ciekawe, prawdy nie dociekł też patrol policji. „Będziemy wyjaśniać sprawę” - poinformował naszą reporterkę w dwa dni po wizycie Waligóry i Wyrwidęba rzecznik z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. Racja, trzeba zbadać mikroślady, DNA zdjęte z szyldu i ze słupów. Tylko gdzie szukać do porównania materiału genetycznego baśniowych bliźniaków? Może od kogoś z naszych czytelników pożyczali grzebień lub szczoteczkę do zębów?
<!** Image 2 align=none alt="Image 170348" sub="Skutki wizyty Waligóry i Wyrwidęba na bydgoskich Piaskach. Fot. Dariusz Bloch">
*
CHŁOP I - Zasię jeden był silny okrutnie. CHŁOP II - Opowiedzcie no, kumie. CHŁOP I - Ano, zadziwił ci się on raz, aż się za głowę złapał... CHŁOP III - To i co, że się złapał za głowę? Nie dziwota. CHŁOP I - Poczekajcie krzynę. Złapał ci się on, a jako że silny był okrutnie, głowa mu w rękach została. CHŁOP II - Musi w szyi był słaby. CHŁOP I - W szyi był słaby, ale za to w rękach silny. CHŁOP III - Silnym też nie jest dobrze. CHŁOP II - Może by coś skosić? (pauza). CHŁOP I - A co, na ten przykład? CHŁOP II - Ano, co z brzega. Może być i trawa. CHŁOP III - Eeee... CHŁOP II - Albo co insze... CHŁOP I - Aaaale... CHŁOP II - Ja ino tak... (podnoszą dzbany). KAPITAN - (z rozpaczą łapie się za głowę) A tam w pułku werble! Jezu słodki, żeby mi się chciało! Żeby mi się tylko chciało!”. To już nie z baśni, ale z Mrożka. Zapytaliśmy ostatnio, co specjaliści od aktywnej walki z bezrobociem w naszym grajdole czynią, by wykorzystać otwarcie niemieckiego i austriackiego rynku pracy - stanie się to już 1 maja - by tam ulokować przynajmniej część nieboraków, od miesięcy bezskutecznie szukających jakiegokolwiek zajęcia. Oto odpowiedzi, jakie usłyszeliśmy. CHŁOP I (WUP w Toruniu) o udziale niemieckich firm w zbliżających się Międzynarodowych Targach Pracy w Toruniu: „Nie udało się zgrać terminów, tamtejsi doradcy Eures biorą udział w wielu tego typu przedsięwzięciach”. CHŁOP II (PUP w Bydgoszczy): „Dla mieszkańca Bydgoszczy podjęcie zatrudnienia w Niemczech wiąże się często z poważnymi decyzjami życiowymi, z przeprowadzką włącznie. Nic więc dziwnego, że z naszego terenu mniej osób interesuje się niemieckimi propozycjami”. Mniej się interesuje, niespełna 300 km do granicy to za daleko? A do Anglii I Irlandii parę lat temu za daleko nie było? Oby tylko się nie zarazić takim aktywnym podejściem do poszukiwania pracy.
<!** reklama>
*
„Jaworowi ludzie, co wy tu robicie? Budujemy mosty dla pana starosty”. Jaworowi ludzie, nie warto budować dla starosty ani dla burmistrza, ani nawet dla samego marszałka. Jeden z najpiękniejszych zabytków kolejnictwa w Polsce, most wąskotorówki nad Brdą, już prawie się zapadł, a urzędniczych korowodów końca nie widać. „Express” spytał ostatnio, czy jest szansa, że nasyp przylegający do mostu zostanie szybko naprawiony. „Na tym etapie nie chciałbym jeszcze składać żadnych deklaracji” - usłyszeliśmy w odpowiedzi od zastępcy burmistrza Koronowa. Na następnym etapie potrzebne będą nie deklaracje, lecz kondolencje.