Statki wycieczkowe są jak pływające miasta, na których nie ma pojęcia bezrobocia. Załoga natomiast korzysta ze wszystkich atrakcji dla gości...<!** reklama>
Na pokładach są sklepy, kina, teatry, kasyna, restauracje, bary, ściany wspinaczkowe, lodowisko i wszystko, do czego są przyzwyczajeni mieszkańcy wielkich miast. Jedno z amerykańskich konsorcjów organizuje morskie wycieczki na statkach w trzech różnych standardach. Na najmniejszych odbywają się kameralne rejsy dla bogatych, a największe są niemniej ekskluzywne, mają nawet 17 pokładów, na których mieści się 6 tysięcy gości i drugie tyle załogi. Na całym świecie firma werbuje ludzi do pracy. Paweł Cybulski z Bydgoszczy popłynął w kilkanaście takich rejsów. Pracował w kasynie jako krupier. - Najkrótsze kontrakty podpisuje się na pół roku. Krupierzy muszą mieć przynajmniej rok doświadczenia w zawodzie, ale na statku jest przecież wiele innych ofert pracy - podpowiada Paweł. - Osobiście wolę pracę na McDonaldach. Tak nazywamy te największe statki. Bo chociaż uczestnicy takich wycieczek nie grają o wielkie stawki, to sam pobyt na pokładzie jest fajniejszy. Dużo się dzieje, a załoga może korzystać ze wszystkich atrakcji za darmo.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175266" sub="Paweł w nocy pracował jako krupier na statku, a w dzień wypoczywał np. na Kaymanach.
Fot. Nadesłane">
Podstawowa pensja Pawła wynosiła 1350 dolarów miesięcznie plus napiwki. - Jak zadbasz o klienta, możesz naprawdę dużo zarobić. Zdarzały się też złote strzały, kiedy do kasyna wchodzili milionerzy i napiwki za jeden rejs rosły nawet do 20 tysięcy dolarów dla każdego krupiera. Mój największy napiwek przy okazji takiej wizyty to 13 tysięcy za 9 dniowy rejs - wspomina bydgoszczanin.
Praca w kasynie rozpoczynała się wieczorem, kiedy statek wypływał na międzynarodowe wody. Dzięki temu kasyno nie musi starać się o koncesję w każdym kraju, w którym cumuje olbrzym. Zarobki na międzynarodowych wodach nie są opodatkowane. Można poszaleć też na zakupach, bo ceny w strefie bezcłowej są naprawdę niskie. A jedzenie w zwyczajnych knajpkach i podstawowe produkty, zarówno dla gości, jak i załogi są dostępne w cenie biletu. - Zwiedziłem Czarnogórę, Islandię, miasta portowe w Amerykach Północnej, Środkowej i Południowej, wyspy na Morzu Śródziemnym. Szczególnie wśród bogatych klientów popularne są wycieczki po Morzu Bałtyckim - mówi Paweł. - Wypływaliśmy z portów w Amsterdamie czy w Miami, a za przeloty płaciła firma.
