Zaczęło się niewinnie, w ubiegłym roku, gdy poznaliśmy zapisy budżetu państwa. Niektórzy z mundurówki patrzyli na niego z niedowierzaniem. U jednych to niedowierzanie wynikało z zaskoczenia, że jednak dostaną podwyżki. U innych - ze zdumienia, że podwyżek, mimo iż uzgodnione, nie będzie. Wygląda to rzeczywiście dość dziwnie. Policja podlega Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji i dostanie podwyżki. Straż pożarna to to samo ministerstwo. I podwyżek nie będzie. To w dodatku o tyle dziwne, że związkowcy obu służb, kiedyś, po którejś z kolejnych akcji protestacyjnych, podpisali z rządem tak samo brzmiące porozumienie o wzroście płac.
<!** reklama>
Strażacy na razie wywiesili flagi. Dziś mają wyprowadzić wozy z komend i włączyć syreny. Za tydzień straż graniczna na dwóch przejściach i jednym lotnisku ma strajkować po włosku. Potem - manifestacje w czterech dużych polskich miastach.
Sytuacja zbliża się do patowej, bo nowy minister spraw wewnętrznych już głośno powątpiewa, czy uda się znaleźć jakiekolwiek pieniądze dla strażaków i pograniczników. Związki zawodowe, jak to związki, na razie tylko kręcą się w kółko i nie bardzo wiedzą, co oprócz zawieszania flag i manifestacji zrobić. Strajkować służbom przecież nie wolno.
Tymczasem strażackie forum internetowe rozgrzało się do czerwoności. Wielu uważa podjęte środki za zbyt słabe. Pojawił się pomysł całkowitego blokowania ulic przy usuwaniu skutków wypadków.
Jeżeli więc dziś w samo południe usłyszycie strażackie syreny, nie bądźcie zdziwieni. Nie myślcie też, że to manewry albo jakieś kolejne święto, w których można się już powoli pogubić.
Te syreny to wołanie o 300 złotych podwyżki.
