
O zakończonym sezonie Tauron I Ligi rozmawiamy z Wojciechem Kaźmierczakiem, kapitanem BKS Visła Proline Bydgoszcz. Przypomnijmy, że podopieczni Marcina Ogonowskiego zakończyli rozgrywki na trzecim miejscu i nie spełnili celu jakim był awans do Plus Ligi.
Aby przeczytać wywiad przesuń gestem lub strzałką w prawo>>>

Po raz drugi z rzędu nie udało się wam spełnić celu jakim był awans do Plus Ligi. Jak ocenić ten sezon?
Moim zdaniem wyciągnęliśmy z niego maksa, wszystko co się dało. Jeśli weźmie się pod uwagę wszystkie kłopoty zdrowotne, które nas dopadły, to nic więcej nie mogliśmy osiągnąć.

Kontuzje Mariusza Marcyniaka, Mateusza Kowalskiego i Igora Yudina tak mocno was rozbiły i wpłynęły na zespół?
Warto wiedzieć, że cała trójka miała być podstawowymi graczami. Na ich miejsce wskoczyli inni i nie można powiedzieć, że Damian Radziwon, Kamil Gutkowski czy ja zawiedliśmy. Damian zagrał świetny sezon, a to był jego pierwszy rok w seniorach. Kamil dawał swoje doświadczenie. A jak szło mu słabiej, to dobre zmiany dawał Antek Kwasigroch, też niedawny junior. Jednak przez długi czas nie mogliśmy normalnie trenować, bo zawsze kogoś brakowało. Często dziury łatał Łukasz Owczarz, który na treningach był a to przyjmującym, a to środkowym. Przez cały sezon innych też nie oszczędzały choroby i urazy.

Inni też musieli sobie radzić z przeciwnościami...
Pewnie tak. Nie chcę, żeby to co powiedziałem, zabrzmiało jak tłumaczenie. Chcę bardziej pokazać z czym się zmagaliśmy. Wiem doskonale, że nie wywalczyliśmy awansu i nas też to bardzo wszystkich boli, tym bardziej, że obu meczach półfinałowych z BBTS Bielsko-Biała byliśmy gorsi o dwa i trzy punkty.