Joe Biden, kandydat Demokratów w wyścigu prezydenckich zaskoczył wszystkich swoim niespodziewanym wystąpieniem w Wilmington w swoim rodzinnym stanie Delaware.
Oczekiwano, że będzie apelował o zachowanie spokoju po zakończeniu wyborów, czego obawiają się władze i czego boja się Amerykanie. Tymczasem jego przemowa miała zupełnie inny wydźwięk.
Wyraźnie rozluźniony Joe Biden apelował do zwolenników: Musimy się wykazać cierpliwością, każdy głos musi być dokładnie policzony.
Dodał, że to nie nie od niego, ani nie od Donalda Trumpa zależy wynik wyborczy, tylko od Amerykanów.
Biden podziękował swoim współpracownikom za ogrom wykonanej pracy, jaki dziękował też wolontariuszom za ich poświęcenie i dodał, że jest pewny wygranej.
Mówił to w momencie, kiedy przyszły dla niego pomyślne wieści że Minnesoty, w której wygrał z Trumpem. Wspomniał o dobrej sytuacji, jaka panuje w Georgii i Michigan, wreszcie wyraził nadzieję, że może być również wygrana w Pensylwanii.
Czujemy się dobrze – dodawał Biden, a towarzyszyły temu okrzyki jego zwolenników i klaksony samochodów.
Uśmiechnięty pomachał do zgromadzonych ludzi i zakończył przemowę w momencie, kiedy na jego koncie było już 215 elektorskich głosów. Do wygranej potrzeba 270 głosów.
