Dostaliśmy informację od naszej Czytelniczki, że razem z dziećmi została źle potraktowana przez ratownika na basenie „Laguna” w Bydgoszczy. Oddała maluchy pod opiekę instruktora, który był jej znajomym. Zdaniem Czytelniczki, zostali wyrzuceni z kąpieliska, nie wiedząc, dlaczego. Czy na pewno musieli opuścić basen bez powodu?
[break]
Pani Karolina razem z koleżankami postanowiła nauczyć dzieci pływać. Udzielać lekcji miał instruktor, który wcześniej nie współpracował z „Laguną”. Pod opieką miał czworo maluchów w wieku około 5 lat.
Zdaniem Czytelniczki, pracownik pływalni krzyczał, że dzieci nie powinny tutaj uczyć się pływać. Co więcej, po dłuższej chwili ratownik zaczął wymachiwać rękoma i - według pani Karoliny - wpadł w amok. Klienci „Laguny” mięli przeczytać regulamin basenu, a instruktor poproszony został o opuszczenie pływalni. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Cztery osoby to już grupa zorganizowana, a taką liczbę osób należy już wcześniej zgłaszać do kierownika basenu lub do ratowników, pełniących dyżur.
- Uczenie dzieci pływania jest bardzo chwalebne. Im więcej maluchów uczy się pływać, tym później mniej pracy mają ratownicy - tłumaczy Karol Zawadzki, ratownik, który pracuje na basenie „Laguna” w Bydgoszczy.
- Nam chodziło tylko o jedno - by sprawy były załatwione w sposób cywilizowany. Zwracaliśmy instruktorowi uwagę w sposób kulturalny. Niestety, z jego strony usłyszeliśmy wulgaryzmy i zapewnienia, że przecież my nie możemy mu nic zrobić. Zapewniał nas, że ma prawo przebywać na „Lagunie” i wcale nie miał zamiaru jej opuszczać. Na wszystkich basenach stosowany jest odgórny nakaz zgłaszania grup zorganizowanych pracownikom pływalni. Jest to dla nas ważne, chociażby ze względu na oblężenie basenu. W czasie wakacji bywają takie godziny, kiedy na kąpielisku brakuje po prostu miejsca. Grupa czterech dzieci potrzebuje całego toru na naukę pływania, dlatego ważne jest, byśmy wcześniej wiedzieli, że taka grupa będzie u nas brała lekcje.
Aby móc legalnie prowadzić lekcje pływania, należy najpierw odbyć kurs na instruktora, a później założyć własną działalność gospodarczą. Sporo jest osób, które robią to wbrew prawu. Zdaniem Karola Zawadzkiego, matka dzieci chciała po prostu zaoszczędzić kilka złotych i poprosiła o przysługę znajomego. Jak się okazało, rzekomy pan instruktor był już upominany na innych bydgoskich pływalniach, takich jak „Bryza” i „Perła”.